Loczek wyciągnął rękę w moim kierunku , a ja nie wiadomo dlaczego zadrżałam . Kiedy na niego patrzyłam był taki bezbronny . Miał zaszklone oczy . Miałam ochotę rzucić mu się na szyję i powiedzieć że wszystko będzie dobrze ale coś mnie blokowało . Do salonu wszedł Niall od razu do niego podbiegłam i mocno się wtuliłam . To było jedyne co w tej sytuacji mogłam zrobić .
N- Harry lepiej będzie jak już sobie pójdziesz . - powiedział delikatnym głosem blondynek który cały czas nie wypuszczał mnie ze swoich objęć .
H- Kocham cię [T.I] naprawdę nie chciałem gdybym mógł cofnąć czas to nigdy bym nie poszedł na tą imprezę . Pamiętaj że zawsze będę na ciebie czekał . Jak coś to wiesz gdzie mnie szukać .
Hazza wyszedł z domu . Było tylko słuchać parę przekleństw , kopnięcie w drzwi od samochodu , krzyk i uderzenie .
Przestraszona wybiegłam przed dom . Zobaczyłam go . Leżał na ulicy obok samochodu . TO JEST TYLKO ZŁY SEN ZA CHWILĘ OBUDZĘ SIĘ OBOK MOJEGO CHŁOPAKA KTÓRY JEST CAŁY I ZDROWY . - powtarzałam sobie chociaż i tak wiedziałam że to nie prawda . Podbiegłam do niego . Leżał tak bez ruchu na szczęście oddychał . Zaczęłam wołać Nialla żeby zadzwonił po pogotowie . Trzymałam jego głowę na swoich kolanach , głaskałam go po włosach i powtarzałam że wszystko będzie dobrze . Karetka zjawiła się po 10 minutach . Zabrali go , a ja razem z Niallerem pojechałam do szpitala do którego go zabrali . Przez całą drogę zadręczałam się tym że jeśli bym go zatrzymała to nic by mu się nie stało .
T- Niall to wszystko moja wina gdybym go zatrzymała ... - pogrążyłam się w głośnym szlochu .
N- Nawet tak nie mów ! Będziemy na miejscy za jakieś 5-10 minut uwierz wszystko się ułoży .
Dojechaliśmy do szpitala . Wbiegłam do środka taranując wszystkich ludzi którzy stanęli mi na drodze . Podbiegłam do dość ''puszystej'' recepcjonistki .
T- Dzień dobry . Jakąś chwile temu przywieźli tu mojego chłopaka . Nazywa się Harry Styles miał wypadek .
R- Tak tak wiem o kogo chodzi . Sala numer 69 . (przepraszam ale nie mogłam się powstrzymać :D )
T- Dziękuje .
Szłam korytarzem i szukałam drzwi z numerkiem 69 . 80,79,78,77,76,75,74,73,72,71,70...69 Fuck Yeach !!!
Znalazłam ! Weszłam do środka i zobaczyłam mojego Hazze podłączonego do jakiejś maszyny która cały czas pikała . Podeszłam do łóżka i usiadłam na krześle które znajdowało się obok . Chwyciłam go za rękę i zaczęłam płakać .
Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Nialla .
T- To moja wina gdybym nie pozwoliła mu wyjść nic by się nie stało .
N- Co ty gadasz to chyba nie twoja wina że jakiś palant nie umie prowadzić samochodu .
By : Pigi <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz