niedziela, 7 czerwca 2015

Settle down


Na litość boską, ustatkuj się! Wiesz, że nie mogą mnie z tobą zobaczyć. Wracamy do mojego domu.. Twoje dłonie, moje usta. Teraz po prostu zatrzymam się koło ciebie.

Przy zasłoniętych żaluzjach patrzę na jego twarz, na której odbija się światło telewizora. Rozglądam się dookoła i widzę tylko znajomych mojego brata. Nie wiem czy czuję się z tym niezręcznie, raczej nie. Przywykłam do starszego towarzystwa. Widziałam już wiele rzeczy, których może nie powinnam widzieć ale tego wieczoru było zwyczajnie. Siedziałam pomiędzy Harry'm, a Liam'em. Lubiłam to miejsce ponieważ bez przeszkód mogłam wpatrywać się w Louis'a, który chyba od zawsze jest moim wymarzonym facetem. Niestety jest starszy i nie interesuje się dziewczynami, które dopiero co skończyły dziewiętnaście lat. Mój brat, kochany i nie zastąpiony Harry sam wie jak to jest być najmłodszym. Przez długi czas gdy dopiero zakładali swój "wielki" biznes, miał pod górkę. "ejj młody" pamiętam jakby to było dziś gdy wracał do domu, trzaskał drzwiami i przeklinał ich wszystkich za głupie docinki. Wydaje mi się, że nie mieli prawa tak o nim mówić, on jako jedyny z całego towarzystwa w wieku szesnastu lat musiał wziąć wszystko na siebie. Wychowanie mnie, pracę, pomoc przy moich lekcjach, swoją szkołę i cały dom na głowie. Jest moim prawnym opiekunem i z dumą mogę powiedzieć, że jest najbardziej dojrzały z ich wszystkich. Wiek to tylko głupia liczba.. dlaczego ma mieć wpływ na nasze wybory, wnioski o innych i inne rzeczy.
- T.I, możesz mi przynieść piwo? - zapytał Niall, a ja tylko obdarzyłam go złowrogim spojrzeniem po czym wstałam z kanapy i poszłam do kuchni.
Wyjęłam z lodówki sześć piw i z butelkami w ręku wróciłam do pokoju rozdając każdemu po jednej. Otworzyłam swoją i szybkimi łykami wypiłam połowę jej zawartości. Louis patrzył na mnie chłodnym wzrokiem jednak po chwili odwrócił wzrok. Westchnęłam pod nosem zerkając na dno butelki. Jeśli mam z nimi wytrzymać cały wieczór bez złego humoru potrzebuję czegoś mocniejszego niż piwo.
- Może pójdziemy do jakiegoś klubu? - spytałam mając nadzieję, że nie tylko ja chcę stąd wyjść.
- Parę ulic dalej otworzyli jakiś mały bar. Możemy iść się napić - skwitował Niall.
- No to na co czekamy? Zbierajmy się i idziemy.
Gdy tylko to usłyszałam pobiegłam do swojego pokoju, by przebrać się w obcisłą czarna sukienkę z wyzywającym dekoltem, na nogi nasunęłam szpilki w tym samym kolorze, a usta podkreśliłam czerwoną szminką. Przez ramię przewiesiłam skórzaną kurtkę i już byłam gotowa. Schodząc po schodach widziałam jak oczy chłopaków pożerają mnie wzrokiem, a mina Louisa już nie jest tak obojętna jak ta dziesięć minut temu. Mój brat uśmiechał się drwiąco wiedząc, że robię wszystko tylko po to by sprowokować Lou. Zadowolona z reakcji chłopaków wyszłam przed dom wsiadając do auta Harry'ego.
Tak jak myślałam każdy chciał jechać swoim samochodem więc wyszło na to, że jechałam sam na sam z swoim bratem.
- Niezłe przedstawienie T.I
- W końcu nie wytrzyma - zaśmiałam się pod nosem.
- A jeśli nie?
- Spójrzmy prawdzie w oczy. Jest słaby, ulegnie jeszcze dzisiaj.
- Obyś wiedziała co robisz.

Siedziałam przy barze patrząc na grupę nastolatek w moim wieku, które tańczą po środku nie tak małej sali. A co w tym czasie robiłam ja? Piłam shota za shotem modląc się by w końcu którykolwiek z chłopaków zaprosił mnie do tańca. Nie doczekanie - pomyślałam wstając z krzesła. O cholera.. chyba za dużo wypiłam.
Lekko chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę parkietu. Kołysałam się w rytm muzyki gdy nagle poczułam czyjeś ręce na moich udach. Odwróciłam się spanikowana zauważając przed sobą niebieskie oczy, które płonęły czystym pożądaniem. To nie jest Louis... Jego ręce twardo trzymały mnie przyciśniętą do jego ciała, a usta powędrowały na moją szyję Czułam od niego woń alkoholu i zapach papierosów. Zaczęłam się powoli odsuwać od nieznajomego chłopaka. Gdy jego uścisk nie zmalał zaczęłam się szarpać i już miałam tracić nadzieję gdy nagle obok mnie, nie wiadomo skąd pojawił się Lou i bez większych namysłów uderzył z pięści w twarz chłopaka, który jeszcze minutę szybciej kleił się do mnie. Może ta sukienka nie była najlepszym pomysłem...
- Jesteś cała?
Pokiwałam potwierdzająco głowa nie będąc w stanie nic powiedzieć. Trzęsłam się i nagle zrobiło mi się strasznie zimno. Chciałam jechać do domu... już, teraz.
- Zabrać cię stąd?
Nie musiałam odpowiadać. Brunet chwycił mnie za rękę i poprowadził do wyjścia. Nigdzie nie widziałam reszty, moje oczy przykryła jakby mgła, która mazała mi cały obraz. Chłopak chyba wyczuł moje ostrożne kroki, bo po chwili trzymał mnie mocno w swoich ramionach i nie wyglądało na to by miał mnie puścić. Chwila szczęścia w nieszczęściu? Nie wiem czy coś takiego istnieje. Czułam na sobie brudny oddech tego chłopaka z klubu. Paraliżował mnie, nie mogłam myśleć o niczym innym niż o jego łapach na moim ciele. Tak bardzo chciałam sprowokować Louis'a, że nie pomyślałam o tym, że ktoś inny może to uznać za znak.
Moje ramiona otulił miejski wiatr, Louis szedł w kierunku swojego mieszkania parę ulic stąd i nawet nie fatygował się by na mnie spojrzeć. Był taki jak zawsze... nie obecny.

Gdy w końcu się zatrzymaliśmy znajdowaliśmy się pod drzwiami kierującymi do małego mieszkania bruneta. Jeszcze nigdy tu nie byłam, najczęściej przebywaliśmy u nas w domu albo u Niall'a, który zafundował sobie ogromny telewizor. Niepewnym krokiem przekroczyłam próg i szybko skierowałam się do kanapy, na której od razu usiadłam. Patrzyłam się w swoje ręce i wciąż walczyłam z zawrotami w swojej głowie. Wypiłam za dużo. Louis stał naprzeciwko mnie i patrzył pustym wzrokiem na wszystko co robię. Moja dolna warga zadrżała niebezpiecznie i już byłam pewna, że dłużej nie powstrzymam szlochu, który chciał się ze mnie wydostać od momentu, w którym opuściliśmy klub. Łzy kapały bezpośrednio na podłogę ale tym razem nie unikałam wzroku chłopaka.
- Gdzie jest Harry?
- Pojechali do Clary, podobno robi imprezę. Dzisiaj zostaniesz u mnie, jutro rano cię odwiozę.
- Dobrze..
Wcale nie dobrze. Chcę jechać do domu, chcę żeby Harry mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Chcę zamknąć się w swoim pokoju i nie wychodzić z niego przez następne parę dni, a zamiast tego muszę siedzieć tu. Z chłopakiem, którego kocham chyba od zawsze ale jest na tyle głupi by tego nie zauważyć albo po prostu nic dla niego nie znaczę.
- Chodź ze mną, dam ci coś do spania i pokaże ci twoją sypialnie.

Leżałam na plecach cały czas patrząc na zegarek, który pokazywał godzinę 4 nad ranem. Nie mogę zasnąć, a na dodatek strasznie muszę iść do łazienki. Po cichu wyszłam z pokoju i na palcach powędrowałam do łazienki. Gdy już z niej wychodziłam zauważyłam zapalone światło w salonie. Wchodząc do pomieszczenia spodziewałam się zobaczyć tam chłopaka oglądającego telewizję ale muszę przyznać, że mocno się pomyliłam. Siedział przy oknie i wzrokiem odprowadzał przejeżdżające samochody. Podłoga zaskrzypiała pod moim ciężarem przez co wzrok Louis'a został momentalnie skierowany w moją stronę.
- Też nie możesz spać? - spytał dalej obserwując migoczące światła.
Przytaknęłam idąc w jego kierunku. Usiadłam koło niego i razem z nim chciałam poczekać by przywitać się ze wschodzącym słońcem.
- Uważałem cię za mądrą dziewczynę.. aż do dzisiejszego wieczoru, nawet nie wiesz co mogło ci się stać gdyby mnie tam nie było.
- Gdyby ciebie nie było, nic takiego by się nie zdarzyło - warknęłam - Czy ty nadal nie rozumiesz, że wszystko co robię jest spowodowane tobą? Co mam jeszcze zrobić żebyś zwrócił na mnie uwagę?
Z wielką pogardą dla siebie muszę przyznać, że dostałam słowotoku. Powiedziałam mu wszystko to co siedzi we mnie od dawna i czy było mi z tym lepiej? Nie bardzo.
Nienawidzę w nim tego... nie rozumiem jak może wyglądać tak bardzo obojętnie w tej sytuacji. Po prostu nie jestem w stanie pojąć jak można nic nie czuć...
- Jesteś młoda i naiwna - powiedział opierając czoło o szklaną powierzchnie.
- Ale przynajmniej patrzę na uczucia innych.
Odwróciłam się na pięcie i zbierając kurtkę z wieszaka starałam się otworzyć drzwi. Poczułam na swoim ramieniu silną dłoń i dość mocne pociągnięcie przez które stałam twarzą w twarz z Louis'em.
- Co pomyślą ludzie gdy zobaczą cię ze mną?
- Nic, pomyśl Lou ile jest takich par. Dwadzieścia lat różnicy w związku w tych czasach nie robią już na nikim większego wrażenia. U nas to tylko niespełna pięć lat... za wszelką cenę chcesz chronić swój tyłek przed krzywymi spojrzeniami. Rozumiem to ale po prostu nie chcę uwierzyć w to, że jestem ci całkowicie obojętna. Nie chcę być nic nie znaczącą małolatą, a teraz jeśli już wszystko sobie powiedzieliśmy idę do domu choćby mieli mnie porwać. Wszystko jest lepsze od patrzenia na twoją obojętność.
- Nie jesteś nią.
Powiedział po czym pierwszy raz w życiu na jego twarzy mogłam dostrzec choć odrobinę zrozumienia.
- Kim nie jestem?
- Kiedyś się zakochałem w pewnej dziewczynie ale ty nią nie jesteś - na mojej twarzy powstały rzędy łez, które spływały cały czas, a ich wędrówka na ziemie wydawała się nie mieć końca.
Patrzyłam się na niego zaszklonymi oczami i walczyłam z potrzebą skulenia się w jakimś ciemnym koncie. Otworzyłam usta by coś powiedzieć ale zdałam sobie sprawę, że nie mogę wydobyć z siebie nawet najmniejszego słowa.
- Kiedyś była uroczą nastolatką ale potem mocno się zmieniła. Zaślepiła ją wizja wyidealizowanej osoby, którą bym zapragnął... a tak na prawdę chciałem ją od razu. Bez tych wszystkich zmian i głupich zachowań. Bez popisywania się przede mną i dwuznacznych zachować, które miały mnie sprowokować. Zakochałem się już dawno temu w pewnej piętnastolatce z stertą czasopism. Ale ona wtedy nawet na mnie nie patrzyła, a teraz gdy ja patrzę na nią widzę kogoś innego.
- Chciałam tylko żebyś w końcu mnie chciał...
Chłopak chwycił za mój podbródek i patrzył mi głęboko w oczy. Na jego twarzy zagościł mały uśmiech, a jego usta przyległy do mojej szyi. Całował bardzo delikatnie jakby bał się, że zrobi mi krzywdę.
- Przestań udawać kogoś kim nie jesteś... ustatkuj się dziewczyno, bo chcę cię taką jaką jesteś. Teraz i na zawsze.

Małe miasteczko rządzące wszystkimi ludżmi obok nas
Co za znajoma twarz
Rozumiesz teraz, o co mi chodzi?
Mam bzika na punkcie dziewczyny z delikatnym dźwiękiem 
i rozwianymi włosami.

***
Dziękuję za 70 tysięcy wejść!
To niezwykłe ile osób już tu zajrzało, nadal nie mogę w to uwierzyć :)))
ten imagin dedykuję wam i mam nadzieję, że się spodoba.