poniedziałek, 24 listopada 2014

Rich Poor


Kocham Cię za wszystko i za nic, a moja miłość do Ciebie nie zna granic.

Zayn... skarbie posłuchaj mnie uważnie. Twoja przyszła dziewczyna ma zaakceptować całego ciebie. Tego chłopaka, który popełnia błędy, a nie wielka sławę z wypchanym portfelem. Wiem, że trudno znaleźć rozwiązanie na to wszystko co teraz się dzieje dookoła ciebie ale synku musisz walczyć o prawdziwą miłość opartą na zaufaniu i uczuciu, a nie na fikcyjnym szczęściu.
- Postaram się mamo... - powiedziałem sam do siebie wychodząc z domu swoich rodziców.
Naciągnąłem na głowę kaptur idąc spokojnie ciemnym parkiem. To dziwne zawsze zdawało mi się, że latarnie świecą tu całą noc. Usiadłem na jednej z ławek chowając twarz w dłoniach.
Myśl Zayn.... Myśl jak możesz sprawić by pokochano cię tylko i wyłącznie za twoją osobowość. Podniosłem wzrok napotykając jednego z bezdomnych. Grzebał w śmietnikach szukając jakiś rzeczy, możliwe nawet, że jedzenia.
- Przepraszam? - powiedziałęm idąc w jego kierunku.
Zaniedbany staruszek spojrzał na mnie przestraszonymi oczami chowając za plecy torbę.
- Nie mam pieniędzy chłopcze. Zostaw mnie w spokoju.
- Nie chcę pańskich pieniędzy. Chciałem panu pomóc - wymamrotałem wyjmując z tylnej kieszeni jeans'ów pogniecione 50 funtów, przesunąłem je w jego stronę, a on spojrzał na mnie rozszerzonymi oczami - mam nadzieję, że te pieniądze panu pomogą.
- Dziękuję. Jesteś na prawdę dobrym dzieciakiem - na jego pomarszczonej twarzy pojawił się uśmiech.
I w tym momencie mnie oświeciło. Przecież nikt nie musi wiedzieć o tym, że jestem bogaty i sławny.. wystarczy dobra charakteryzacja, parę brudnych ciuchów, kilku dniowy zarost.
- Miło było pana poznać.
- Jeszcze raz dziękuję i życzę ci powodzenia chłopcze. Z takim wielkim sercem zajdziesz daleko.
Ostatni raz spojrzałem na niego uśmiechając się na pożegnanie po czym odszedłem w kierunku swojego domu. Teraz trzeba tylko dopracować mój plan...

~tydzień później~

Wynająłem najmniejsze mieszkanie w okolicach centrum i załatwiłem sobie pracę kelnera w małej restauracji jeśli w ogólne można to tak nazwać. Właśnie ścierałem brudne od resztek jedzenia stoliki kiedy do lokalu weszła przepiękna blondynka, a za raz za nią brunetka w okularach trzymająca w rękach stertę książek. Dziewczyna przewróciła się upuszczajac wszytskie książki na ziemie. Podszedłem do niej pomagając pozbierać jej rzeczy. 

- Dziękuję - powiedziała kiedy podałem jej ostatnią książkę.
Jej oczy miały nienaturalny kolor popiołu, ale w porównaniu do jej koleżanki, która już usiadła przy stoliku nie była zniewalająco piękna. Zwykłe potargane loki, przeciętny t-shirt z logo jakiegoś zespołu, podarte jeansy, które na wiecej niż sto procent spodobały by się Harry'emu, stary sweter i znoszone trampki. Za to jej przyjaciółka, która tylko chichotała patrząc na tą całą sytuacje wyglądała jak anioł... cudowne i ułożone blond fale opadające na jej odsłonięte obojczyki, dopasowana sukienka i jeansowa kurtka. Kiedy już podniosłem się do pozycji stojącej, pokaźnym krokiem skierowałem się do stolika przy, który siedziała idealna jak na mój gust dziewczyna. 
- Co mogę podać? 
- Dwie kawy na wynos i sałatkę. Tylko proszę o taką bez pomidorów.
- To wszystko?
- Tak.
W szybkim tempie powędrowałem do kuchni po zamówioną sałatkę i stanąłem przy barze przygotowując kawę dla dziewczyn na jednym z kubków napisałem starannie swój numer. Kiedy wszystko już było gotowe podszedłem do stolika i podałem im ich zamówienie.
Podałem blondynce kubek z numerem uśmiechając się do niej, po czym położyłem drugą kawę na stole niechlujnie podsuwając ja ku brunetce. Ostatni raz rzuciłem na nie wzrokiem po czym musiałem wracać do dalszej pracy.
Po paru dniach nadal nie otrzymałem żadnego telefonu ze strony nieznanej piekności. Już właśnie miałem tracić nadzieje, kiedy mój telefon zaczął wibrować.
- Halo? - odebrałem spłoszonym głosem.
- Cześć... Tutaj koleżanka dziewczyny, której dałeś numer. No wiesz byłam z nią wtedy. Chciałam tylko powiedzieć żebyś nie czekał na telefon od niej, bo jak to ujęła nie umawia się z zwykłymi kelnerami.. przykro mi.
- Ohh - westchnąłem - A może ty byś chciała wyskoczyć na kawę? - spytałem nie zdając sobie dokońca sprawy z tego co robię.
- Ja? Z chęcią... - wyszeptała.
- W takim razie za chwilę wyślę ci godzinę i miejsce spotkania. Do zobaczenia... - i wtym momencie zdałem sobie sprawę, że nie znam jej imienia - Przepraszam ale jak tak właściwie masz na imię?
- T.I. A twoje to...?
- Zayn.
- W takim razie Zayn.. czekam na wiadomość od ciebie.
Powiedziała po czym rozłączyła się zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu. Ma bardzo ładne imię. Już po chwili napisałem jej godzinę i adres kawiarni, która znajdowała się nieopodal. Dostałem wiadomość potwierdzającą nasze spotkanie więc zacząłem się szykować na randkę.

Po dwóch godzinach stałem w przemoczonej koszuli i spodniach pod kawiarnią... spóźniała się już pół godziny. Ona chyba też chciała sobie ze mnie zadrwić. Zmarznięty i przemoczony do suchej nitki zacząłęm odchodzić. 
- Halo! zaczekaj!
Obejrzałem sie do tyłu zauważając brunetkę z mokrą sukienką i szpilkami, które trzymała w dłoniach.
- Przepraszam, że sie spóźniłam ale autobus nawalił i musiałam biec pół drogi - wysapała.
- Biegłaś tu? - spytałem nie mogąc w to uwierzyć.
- Sugerujesz, że zawsze wyglądam jakbym przepiegła maraton? - spytała śmiejąc się, a ja jedynie pokiwałem przecząco głową - Nie wystawiła bym cię.
Chwyciłem ją za rękę i cały czas coś mówiąc pociągnąłem ją w kierunku kawiarni gdzie wypiliśmy gorącą herbate.

~parę miesięcy później~

- Dlaczego to ukrywałeś?
- Chciałem żebyś pokochała mnie. Nie moje pieniądze.
Dziewczyna objęła dłońmi moją twarz, po czym przysunęła się jeszcze bliżej.
- Myślisz, że biegła bym dla twoich pieniędzy przez całe miasto?
Przypomniało mi się gdy nagle pojawiła się pod kawiarnią cała przemoczona z rozmazanym makijażem i wielkim uśmiechem na twarzy, który był przeznaczony tylko i wyłącznie dla mnie.
- Biegłaś dla mnie.
- Brawo Zayn - uśmiechnęła się szeroko - Poprawna odpowiedź, a teraz zabierz mnie do swojego prawdziwego domu bo chcę poznać przyjaciół mojego chłopaka.
- Czyli jesteś moją dziewczyną.. tak oficjalnie? Dziewczyna bogatego Zayn'a Malik?
- O nie mój drogi. Jestem dziewczyną Zayn'a, który na drugiej randce prawie póścił mój dom z dymem, który zamiast kupić różę wybrał tulipany, na które mam uczulenie, który przez ostatnie miesiące zachowywał się jak zwyczajny facet i wiesz co ci powiem... Nie ważne ile masz pieniędzy w portfelu dla mnie jesteś idealny. Taki jaki jesteś... Czyli mój.
- Tu się zgodzę - zaśmiałem się - cały twój..


***
Nie mam weny... cholera żadnej weny.
Gdyby ktoś chciał pisać na tym blogu imaginy razem z nami wystarczy napisać na adres e-mail:
mmm.i.like.strawberry@gmail.com
lub
chills.bizzle@gmail.com
Dziekuję za ostatnie komentarze pod imaginem i mam nadzieje, że ten
także wam się spodoba. 
Imagin jest dedykowany wam... i to na tyle :)
do zobaczenia i widzimy się już po jutrze lub jutro <3