piątek, 28 czerwca 2013

For fun cz.2

Z Dedykiem dla Pigi by przestała mi truć dupy....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


...Siedzieliśmy i słuchaliśmy ich rymów aż im się znudziło. Podeszła kelnerka. Zmówiliśmy czystą. Spokojnie czekaliśmy na dostawę.
- Kochanie za co pijemy.?- spytał David Dana.
- Yyy wiesz skarbie... Ostatnio się źle czuje. Ciągle kręci mi się w głowie. Nie dobrze mi...- wyliczał.- Chyba jestem w ciąży.- powiedział udając załamanego.
- To cieszmy się i radujmy.- powstał i zaczął głosić dobrą nowinę. Z kim ja się zadaje.? Pytałam sama siebie. Zauważyłam że ITP coś ten teges do Louisa. Gdy na mnie spojrzał uśmiechnęłam się.
- TI kuzynko moja kochana.- klepnął mnie David w plecy.- Cieszysz się.? Będziesz ciocią. Jestem z Danem taki szczęśliwy.- powiedział wzruszony.
- Nareszcie. Myślałam że się nigdy nie ujawnicie.- zaśmiałam się. Dan i David zaczęli mówić po polsku na co chłopacy z 1D dziwnie się na nich patrzeli.
- Jesteśmy polakami.- powiedziałam uprzejmie. Gdy tylko David to usłyszał zaczął śpiewać.
- Bez haju bez pracy to my Polacy.- wybuchłam śmiechem. Przetłumaczyłam im co właśnie zaśpiewał jak i w skrócie treść ich dialogu.
- Aha.- mruknął Liam i dalej wsłuchiwał się w rozmowę kuzynów.
- Czyli to prawda.- dumał Louis.
- Że co.?- uniosłam jedną brew.
- Że Polki są takie ładne.- odpowiedział Harry.
- Jak widzisz.- uśmiechnęłam się. Podniosłam kieliszek i wypiłam do dna. Nie zauważyłam że Dan i David poszli tańczyć. Podeszli do mnie.
- Chodź... Potańczysz z nami.- burknął po polsku.
- Dan ledwo stoisz na nogach.
- Ale tym się teraz nie przejmuj.- złapał mnie za rękę i pociągnął na parkiet. Zaczęli śpiewać piosenkę Kajah- Prawy do Lewego. Poszłam po ITP. Darliśmy się a co chwile dołączali do nas kolejni Polacy. Nie wiedziałam że tylu ich tu jest. To niesamowite. Zaczęłam 3 zwrotkę.
- Dzisiaj młodzież już nie ta
użalał się pan Stach
lecz ręką machną, że wylał bać na panią....
Niektórzy śpiewali ze mną, niektórzy słuchali i tańczyli. Wszyscy ludzie w lokalu się na nas patrzeli. Harry Liam Zayn i Niall tańczyli z nami a Louis siedział. ITP to zauważyła i postanowiła zadziałać. Udawała że ktoś jej nadepnął na stopę. Kulejąc podeszła do stolika i zaczęła swój podryw. Nie minęły 2 godziny a ITP i Louisa nie było w lokalu. Świetnie się bawiliśmy. Tej nocy nigdy nie zapomnę. Zwłaszcza że wtedy poznałam swojego chłopaka. Nialla Horana. Od tamtej pory piliśmy tylko z moimi kuzynami. Było im to na rękę bo do 1D kleiło się pełno ładnych dziewczyn a oni mogli to wykorzystać. Jak to powiedział Dan. "Trzeba wiedzieć jak być zajebistym." Moje głupole. :*

wtorek, 25 czerwca 2013

3000 tysiące wejść !!!

Dziękujemy za wszystkie wejścia . Nasz blog ma dopiero 3 miesiące , a ma już tyle odsłon . To jest niesamowite . Każde wejście na bloga naprawdę dużo dla nas znaczy . Wiemy wtedy że doceniacie naszą pracę w którą wkładamy całe serce . Jeszcze raz wielkie dzięki .
  Pigi & Grzana & Żela



Sweet pea cz.1


'' Czemu jestem nieszczęśliwa ? Może przez to że dla moich rodziców ważniejsze od mojego szczęścia są  moje oceny i to co myślą o mnie inni ? A może dlatego że moje '' przyjaciółki '' są przy mnie tylko wtedy kiedy czegoś ode mnie potrzebują ? Nie wiem . 
Pogubiłam  się w tym już dawno temu....
Nie mam chłopaka nie dlatego że jestem brzydka chociaż do najładniejszych nie należę . Przynajmniej według mnie .
Ludzie często komplementują moją urodę ale im nie wieże  . My kobiety już tak mamy . Chyba........................................
Czy to normalne że sama nie wiem czego chcę ? Dziwne...Chociaż inaczej . Wiem czego chcę ale to jest poza moim zasięgiem . On . Uroczy brunet z idealną figurą i cudownych brązowych jak najsłodsza z czekolad tęczówkach . Po prostu Jake . Jednak przed każdym spotkaniem z nim coś mnie powstrzymuje i za każdym razem wymyślam jeden z moich durnych wykrętów . Żałosne.......
Ale nie umiem inaczej . Czemu ?!
Jeżeli się kogoś kocha to robi się wszystko by go zdobyć . A co robię ja ? Uciekam przed nim . Boję się jego odrzucenia . Widzę jak się stara ze mną porozmawiać , spędzić trochę czasu , poznać . Ale jak można opowiadać o sobie jak się nic o sobie nie wie .
Taka jest prawda .....
Nie znam samej siebie ,a mam o sobie opowiadać ? Wątpliwe . To jest tak jakbym miała streścić książkę której nigdy nie przeczytałam albo opowiedzieć film którego nigdy nie obejrzałam . Skoro mowa o filmach . Moje życie jest jak jedna wielka komedia połączona z dramatem . Główna bohaterka udaję że ma władzę nad swoim życiem , a tak naprawdę to inni podejmują za nią decyzję . Jestem żałosna . Daję sobą pomiatać rodzicom , przyjaciółką i osobom na których mi zależy tylko dlatego że boję się że jeśli się im sprzeciwię odejdą , a ja zostanę sama...
Lepiej być nieszczęśliwą niż samotną . Prawda ? I po raz kolejny okłamuję samą siebie mając nadzieję że choć przez chwilę poczuję się lepiej . Więc dlaczego to nie następuje ? Muszę coś zmienić . Siebie , otoczenie , znajomych , jednym słowem wszystko .Może to coś da . Może poznam kogoś kto zmieni moje życie na lepsze . Wątpię....ale przecież nie zaszkodzi spróbować. Ma się tylko jedno życie żeby je wykorzystać , a ja ? Chowam się po kątach bojąc się że zrobię coś nie tak i po raz kolejny zostanę wystawiona na pośmiewisko moich rówieśników . Chciała bym być choć na tyle odważna żeby przyznać się przed sobą że nie dam rady nic zmienić ale ja głupia cały czas mam nadzieje na lepsze . Na jakiś cud który nie następuje i może nigdy nie nastąpić ....  ''


    Zakończyłam wpis do dziennika . Prowadzę go odkąd pamiętam . To mi pomaga . Nie mam się komu wyżalić więc przelewam moje myśli na papier . Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o wyjeździe . Może ten pomysł z wyprowadzką i zaczęciem wszystkiego od nowa nie jest taki zły . Przecież jestem pełnoletnia . Uczelnie i kierunek studiów mogę zmienić . Tylko gdzie wyjadę....? Już wiem ! Londyn . Zawsze chciałam tam zamieszkać . Byłam tam kilka razy i urok tego miasta mnie oczarował . Mam zaoszczędzone kilka groszy . Odkładałam na czarną godzinę która właśnie nastąpiła .
    Podeszłam do szafy i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy . Ubrania , laptop , kosmetyki , kilka zdjęć , komórkę i najważniejsze mój dziennik . Spojrzałam przelotnie na mój pokój . Świecił pustkami . Zeszłam powolnym krokiem po schodach kierując się w stronę drzwi . Musiałam jeszcze oznajmić podjętą przeze mnie decyzje moim rodzicom .
    Weszłam do kuchni w której krzątała się moja mama . Jak zwykle przygotowywała coś do jedzenia .
T- Mamo możemy porozmawiać ?
M- Oczywiście . - powiedziała nie odwracając wzroku od swojego poprzedniego zajęcia .
T- Wyjeżdżam . Chcę studiować w Londynie i tam zamieszkać .
M- Słucham ?! - moja rodzicielka natychmiast na mnie spojrzała . No brawo ! W końcu mnie zauważyła .
T- To co słyszałaś . Jestem pełnoletnia , mam własne oszczędności i dam sobie radę .
M- Tylko nie wracaj kiedy ci się znudzi .
T- Nie mam takiego zamiaru !
    Wyszłam z domu trzaskając drzwiami . Po raz kolejny nikt nie chce uwierzyć w to że dam sobie rade . Czy to tak trudno mieć choć trochę zaufania do swojej córki ?
Widać to przekracza jej możliwości . Szkoda......       
     Zadzwoniłam po taksówkę która zawiozła mnie na lotnisko . Zamówiłam najszybszy bilet do Londynu . Lot strasznie mi się dłużył . Może to przez to że tak strasznie chcę już się znaleźć w tym mieście .
Kiedy nareszcie znalazłam się na miejscu zachwycałam się widokiem tych pięknych ulic , domów , wszystkiego co w moim mieście wydawało się normalne tutaj jest tysiąc razy lepsze , ładniejsze po prostu nie powtarzalne .
    Zaciągałam się zapachem tego miasta . nagle wszystkie moje problemy zniknęły , a ja po raz pierwszy poczułam że znalazłam się w właściwym miejscu o właściwym czasie . Londyn . Mój nowy dom . Miejsce w którym zacznę wszystko od nowa . Nowy start , czysta karta , nadzieja na lepsze jutro.
Moje osobiste miasto cudów...................
    Przechadzałam się zatłoczonymi uliczkami w poszukiwania jakiegoś hotelu . Doszłam do zacisznej dzielnicy Londynu . Był tam malutki hotelik w którym postanowiłam spędzić noc . Weszłam do środka . Wnętrze było przytulne . Podeszłam do recepcji . Niestety w drodze do niej wyprzedziła mnie piątka zakapturzonych chłopaków . Kiedy już stamtąd odeszli nastąpiła moja kolej na wynajem pokoju .
- Dzień dobry . W czym mogę służyć ? - zapytała starsza pani .
T- Chciałam wynająć pokój na kilka nocy.
- Proszę o to klucz do pani pokoju .
T- Dziękuje .
Chwyciłam metalowy przedmiot i powędrowałam do pomieszczenia na którym znajdował się taki sam numer jak na kluczu .  Weszłam do środka , a tam co ? Jakiś blondyn stoi na samych gaciach .
T- Yyyy...Co robisz w moim pokoju ?
- Raczej co ty robisz w moim pokoju ?
T- Ale to jest mój pokój . Mam do niego klucz . - pomachałam mu nim przed oczami .
- Ja też . - blondasek powtórzył wykonaną przeze mnie czynność . Zachichotałam nie wiem czemu ale ta cała sytuacja wydała mi się zabawna . - To co ja się ubiorę i idziemy to wyjaśnić ?
T- Jasne . - uśmiechnęłam się promiennie na co w zamian dostałam najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam .
- A tak na marginesie , jestem Niall .
T- A ja T.I .
N- Poczekaj sekundę tylko się ubiorę .
T- OK. Będę czekała przed drzwiami .
N- Spoko .

******************************************************************************
Pierwsza część z Niallem specjalnie dla Grzany <3
*
Jeżeli ktoś by chciał imagin z dedykacją wystarczy napisać komentarz ^.^   

   

sobota, 22 czerwca 2013

A small town in England

Zwykłe miasto w Anglii. Zwykła szkoła. Zwykłe dziewczyny z ADHD-aunem. Wszystko w naszym życiu było zwykłe. Directioner jak wszystkie inne.
Ja, Patty i Pola.
Byłyśmy na spacerku. Była sobota. Tak na oko koło 10 rano. To jak środek nocy. Ale jakoś mnie wyciągnęły na dwór. Jak zawsze. Jak zwykle nagrywałyśmy trochę filmików. Wygłupiałyśmy się. Jadłyśmy lody. Tak wiem jak to brzmi ale uwielbiamy Lody. Szczególnie Smerfowe. No Patty to w ogóle. Pomijając fakt że jakby chłopak który jej się podoba wygląda jak z wioski smerfów. Ciągle zastanawiam się co ona w nim widzi. Nie wiem. Nienawidzę go. On jest strasznie denerwujący. A szczególnie gdy twoja przyjaciółka non stop o nim nawija. Jak katarynka. Nie ma końca. Zawsze gdy ją tak słucham przypomina mi się ta melodia z Szymon Majewski Show. [ Końca nie widać... Końca nie widać... Nie widać x5]
A więc jak już wspomniałam to jesteśmy na spacerku. Przechodzimy koło Skate Parku. Kurwa jaki pech. Żadnych ciach z deską. :( Mówi się trudno. Jakoś przeżyje. Na parkingu obok stał jakiś Tir. Miał jedne otwarte drzwiczki z tyłu. Patrzałam na nie i drapałam się po brodzie. Wpadłam na genialny pomysł.
T- Patty, Pola dawajcie wsiadamy do niej. - szturchnęłam jedną ręką w ramie.
Po- Pojebało cię.?
T- Yyyy.. Nie.- po dłuższym zastanowieniu odpowiedziałam.- No weź będzie fajnie.- udało mi się je namówić. W samochodzie były jakieś meble. Obejrzałyśmy je a później usiadłyśmy na ziemi opierając się o zamkniętą część drzwi. Nagle ktoś zamknął tą drugą. Myślałam że to jakiś żart. Ale nie po chwili samochód ruszył.
Pa- He. Co się dzieje.? Czy my jedziemy.?- spytała zdezorientowana.
Po- Tak.! Jedziemy.! TI ja cie kiedyś zabije.! On nas gdzieś wywiezie.! POMOCY.!!!!- zaczęła walić w drzwi i wydzierać się. Ja lałam ze śmiechu. Patty czasami się podśmiewała bo nie wiedziała czy ma się śmiać czy płakać.- TO NIE JEST ŚMIESZNE.!- krzyknęła na mnie.
T- Nie wcale.- powiedziałam przez śmiech i dalej turlałam się po ziemi. Po jakimś czasie Pola przestała wrzeszczeć. Usiadłyśmy na kanapie. Patty rozwaliłam się na niej. Ja leżałam z głową spuszczoną w dół. A Pola srała w gacie ze strachu. "Podróż" była dość długa. Około godziny ale dłużyło się jakby to było pół dnia. Nagle samochód się zatrzymał. Myślałam że to kolejne światła ale on zatrzymał się na dobre. Drzwi się otworzyły. A przed nimi stało 5 zdziwionych chłopaków. Mulat zaczął się śmiać.
- Aaaa... Czyli to takie dodatkowe opcje.?- powiedział przez śmiech.
T-Yyyy...Cześć.- wstałam z kanapy.- Gdzie my jesteśmy.?
- W samochodzie.?!- powiedział blondyn.
Pa- Chodziło jej o miasto Debilu.
- Eee tylko nie debilu. Londyn.
T- Ooo Super zawsze chciałam zwiedzić Londyn.
Po- Czyś ty oszalała.?! Jak my teraz wrócimy do domu.
T- Yyy.. Dupą po szynach.?! - powiedziałam śmiejąc się.
Po- Nie no ja zaraz nie wytrzymam. Patty trzymaj mnie bo zaraz jej łeb ukręcę.- powiedziała łapiąc się za głowę.- Człowieku. Jesteśmy setki kilometrów od domu. To wszystko przez ciebie. Więcej z tobą nie wychodzę. Sparzasz mi same problemy. Nienawidzę cię.- wyskoczyła z auta usiadła na krawężniku i zaczęła płakać. Nie wiedziałam co mam zrobić. Miałam minę w stylu WTF.?! Przecież nic się nie stało. Boże znalazłyśmy się w innym mieście i co z tego. Wrócimy autostopem. Zamiast się cieszyć że przed nami nowa przygoda to ona płakała. Nie ogarniam ludu.
Pa- Yyyy... Aha.- powiedziała po jakimś czasie.
T- Dokładnie.
- Czy ktoś nam wyjaśni co wy robicie w samochodzie z naszymi meblami.?- spytał pewien brunet.
T.I i Pa ( mówiłyśmy zdaniami na przemian)- Pewnego dnia.- zaczęłam.- 3 dziewczyny poszły na spacer. Jak zawsze świetnie się bawiły. Jedna z nich - pokazała na mnie.- wpadła na genialny pomysł. Mianowicie by wsiąść do tego oto samochodu. Nie wiedząc że on zaraz ruszy. Siedziały i rozmawiały. Nagle ktoś zamknął drzwi. Zdezorientowane nie wiedziały co zrobić. No bo cóż w takiej sytuacji da się zrobić.?!- uniosłyśmy teatralnie ręce. Chłopacy co chwile spoglądali to na mnie to na Patty.- Jedna z nich, blondynka. Zaczęła się wydzierać walić w drzwi i wołać o pomoc. Natomiast dwie następne nie wiedziały za bardzo czy się śmiać czy płakać. Wybrały śmiać się. Ta sytuacja była tragiczna. Blondynka miała podobny atak paniki jak przed chwilą.- trochę się zaśmiałyśmy.- Tak oto 3 dziewczyny z zwykłego miasta. Znalazły się oto w tym samochodzie. I w tym niesamowitym mieście.
T- Wiesz co Patty. Przypomniały mi się wszystkie seriale z Seks w wielkim mieście.- powiedziałam szturchając ją lekko.
Pa- Nie wiem ale kiedy zamknięto nam drzwi to mi CSI.- zaśmiałyśmy się. Coś mi zaczęło świtać do głowy. Przyjrzałam się chłopakom uważnie. Szczerze byłam w szoku.
T- Yyy.. Pola.?! Przestaniesz się na mnie gniewać i mnie nienawidzić gdy ci powiem że przez twoją znienawidzoną teraz przyjaciółkę, przed samochodem z którego przed kilkoma minutami wybiegłaś stoi Cud i Bóstwo twojego życia. Chłopak dla którego zrobisz wszystko. Słodki blondyn. Niall Horan. - zaśmiałam się trochę. Ona przez chwile analizowała moją wypowiedź. Walnęłam lekko łokciem Patty w ramię.
Pa- Faktycznie- szepnęła. Zrobiła szerzej oczy i spojrzała na mnie. Też sama byłam w szoku ale jakoś chciałam obrócić to w żart.
Po- To nie możliwe on jest w Lon..
T- No właśnie. W Londynie baby. A gdzie aktualnie jesteśmy.?
Pa- W Londynie.- powiedziała triumfalnie.
Po- Co ty pieprzysz. Szansa że go spotkam jest jak 1:1000000.
T- Mówił ci ktoś że właśnie takie szanse zdarzają się częściej niż szansa 1:1000.?
Po- Chcesz po prostu mnie wziąźć na litość. Dobrze wiesz że mam do niego słabość.
T- No wiem i on teraz też to wie.- wszyscy wybuchli śmiechem. Chłopacy przez całą naszą rozmową wędrowali wzrokiem a to na mnie a to na Pole. Ona tylko siedziała na krawężniku zapłakana z twarzą schowaną w dłoniach. Podeszłam wraz z Patty na skraj samochodu. Lou wyciągnął w jej kierunku ręce. Uśmiechnęłam się. Pomógł jej wysiąść. Do mnie podbiegł Zayn i Haz. Uniosłam do góry brwi. Rozejrzałam się i wywróciłam oczami. Sama wyskoczyłam z auta.
Pa- Macie bardzo wygodną kanapę. Prawie na niej zasnęłam.- zaśmiała się. Podeszła do Poli. - Ej przecież nic się nie stało. Żyjesz.
Po- Jak się matka dowie to mnie zabije.
T- No i dlatego się nie dowie.- uśmiechnęłam się
Po- Ty się do mnie nie odzywaj.- z naburmuszoną miną usiadłam na krawężniku.
Pa- A może pomożemy im. I tak nie mamy co robić a gdziekolwiek pójdziemy i tak wyjdzie na to że się zgubiłyśmy. Nie znamy tego miasta.
T- Mi to pasuje. - wstałam. I z uśmiechem na ustach podeszłam do chłopaków.- To co najpierw.?
Z- Yyy.. To może wy weźmiecie coś letszego...- powiedział ni to pytaniem ni rozkazem.
T- Czemu.?
Z- Jesteś dziewczyną nie powinnaś nosić ciężarów jeszcze sobie coś zrobisz.
T- I tylko dlatego że jestem dziewczyną nie mogę nosić np. kanapy.?- nie dowierzałam.
Pa- Szowinista.- burknęła Pomogłyśmy sobie nawzajem z powrotem wsiąść do samochodu. Podawałyśmy chłopakom rzeczy. Kto by pomyślał że przez jeden głupi pomysł możemy spotkać 1D. Pola wreszcie uwierzyła że to Niall Horan. Jakieś oświecenie. Zaprosili nas na "herbatkę". A dokładnie to Louis zaprosił Patty. Jak ona się do niego kleiła. Przypomina mi się teraz taka zabawa z podstawówki. "Przylepka" Idealnie pasuje do sytuacji. Usiadłam z Polą (wciąż obrażona na mnie) w salonie. Na kanapie. Patty z Lou i Niallem poszła robić herbatę. Leciał akurat w TV nasz ulubiony serial. Pojawiła się nasza znienawidzona aktorka.
T- Boże jak na nią patrze to rzygam.
Po- No... Nie lubię jej. Jak Dan może z nią być. Przecież z taką szmatą to tylko na stos.- powiedziała aż ze złość ściskając poduszkę.
Z- Widzę że jesteście bardzo zagłębione w serial.
Po- No zawsze go oglądamy.
Li- O co w nim chodzi.?- opowiedziałyśmy w skrócie co i jak. Po chwili przyszła trójka z herbatami. To znaczy Patty niosła tace z herbatami, Niall z jedzeniem a Lou szedł za Patty i patrzał jej na dupę. Rzuciłam w niego poduszką.
T- Eee.. To moja dupa. Odwal się. Ja ją zaklepałam pierwsza.
Pa- Ech... Niech patrzy.- powiedziała wiedziałam że to ją dowartościowywało.
T- Ciekawe co robi nasz smerf.?- powiedziałam zamyślona. Zrobiłam to specjalnie.
Pa- A która jest.?- spojrzała na zegarek.- Teraz. Ma obiad a za 15 minut idzie na trening.- z uśmiechem powiedziała. Chłopacy spojrzeli na nią z miną WTF.?!- No co.? Czy to dziwne że wiem co robi chłopak który mi się podoba.?- wszyscy potrząsali głową na znak potwierdzenia. Wzruszyła ramionami i nie zwracając na nich uwagi popijała herbatę i oglądała serial. Lou usiadł obok niej. Słyszałam jak zapytał kim jest smerf. Zaśmiałam się.
T- Otóż drogi Lou. Smerf to chłopak w którym Patty zakochała się już wieki temu.- wstałam
Po- Blondyn. Nie za wysoki, niebieskie oczy. Taki trochę badboy.- powiedziała i stanęła obok mnie.
T- Taka trochę wersja dla niedorobionych.- szepnęłam. Pola wybuchła śmiechem a Patty rzuciła we mnie poduszką.- No co mówię co myślę. - oburzyłam się.
Pa- To nie myśl.
Po- Ćpun, pijak... bezmózgowiec, wygląda jakby sobie nasrał do gaci.- burknęła. Tym razem to ona oberwała poduszką.
T- Chodzi do równoległej klasy co my.
Pa- Śliczny, zabawny, odważny, jednym słowem...
T,Po- Kretyn.!- powiedziałyśmy równo a wszyscy się zaśmieli.
T- Mogłybyśmy wymieniać w nieskończoność.- powiedziałam machając ręką. Spędziliśmy z nimi cały dzień. Dużo się śmialiśmy. Fajnie było. Ale wszystko co dobrze szybko się kończy. Trzeba było wracać. Pola kleiła się do Nialla. Patty co chwile zerkała na Louisa. Odwieźli nas.
Minął miesiąc. Pola jest z Niallem a Louis z Patty. Nareszcie znalazła sobie chłopaka który jest jej wart. Nie nie chciałam być kolejną do kolekcji. Po prostu zostałam przyjaciółką i wierną fanką 1D.

Say that you love me

Jest grubo po 20 a ja śpieszę się do domu. Jestem a raczej byłam umówiona z chłopakiem na randkę. Chciał mi wynagrodzić stracony czas kiedy był u cioci. Całe 2 tygodnie. Nie wiem czemu się zgodziłam z nim być i tak do niego nic nie czuje. Ale bynajmniej nie jestem samotna. Mam do kogo się przytulić itd.
Mimo że był już wieczór ludzi było nawet dużo. Chciałam się zapytać takiego chłopaka który szedł w moim kierunku która jest godzina. Ale nie zdołałam. Powiał mroźny i silny wiatr i czapka mu spadła z głowy. Odsłoniła śliczne bujne loki. Słodziak. Zapytacie czemu nie zdołałam.? Bo zaraz zrobiły się tłumy wokół niego. Piski dziewczyn i wrzaski były okropne. Nie wiem o co chodziło. Usłyszałam tylko.."Harry Harry..." " Podpiszesz się.?" "Hej Harry jestem Taylor." Boże... O co tyle krzyku.? Nie wiem. Pewnie to ktoś sławny. Przeszłam na druga stronę. Bo na tamtym chodniku było tyle fanek że nie dało się przejść. Zbliżałam się do 4 chłopaków siedzących na ławce. Byli podobnie zakamuflowani. Dziwne.
- Chyba nas rozpoznała..- usłyszałam z daleka. Zignorowałam to.
- Przepraszam...- chciałam już przejść do konkretów ale jeden z nich mi przerwał.
- Chcesz autograf.? Dobra. Daj tylko nie piszcz i nie krzycz. Jak masz na imię.? Gdzie się podpisać.?- wstał mulat wyciągając z kieszeni długopis.
- Co.?- spojrzałam na niego zdezorientowana.- Ja chciałam się dowiedzieć która jest godzina. Nawet gdybym cię znała...-zmierzyłam go wzrokiem.- ...po co mi twój podpis.?- uniosłam do góry brew.- A więc do rzeczy mogłabym się dowiedzieć która jest godzina.?- spytałam uprzejmie przyjaźnie się uśmiechając.
- Jest 21:05- powiedział chłopak któremu spod czapki wystawała blond grzywa.
- Boże David mnie zabije...- zrobiłam minę męczennika.- No nic. Dziękuję.- powiedziałam i poszłam. Nie odeszłam daleko tylko kawałek i ktoś chwycił mnie w łokciu. Odwróciłam się. To ten chłopak z blond grzywką. Mmmm.. Jest grzyweczka jest dupeczka.
- Sorry że kradnę ci cenny czas...
- I tak już jestem spóźniona. No mów.
- Umówiłabyś się ze mną.?- spytał nieśmiało.
- Yymm..- spuściłam głowę.- Kiedy.?
- Daj telefon zapiszę ci swój numer to się jakoś umówimy.
- Chętnie bym ci dała ale rozładował mi się. Tak bym was nie pytała o godzinę.- powiedziałam i zrobiłam smutną minę.
- Poczekaj..- powiedział i podbiegł do kolegów. Po sekundzie wrócił.- Daj rękę.- podałam mu dłoń. Powiną mi rękaw i zapisał mi swój numer. Pod cyferkami zapisał. "Niall <3". Zaśmiałam się. Na jego twarzy też pojawił się szeroki uśmiech. Spojrzał mi głęboko w oczy i puścił oczko. Zarumieniałam się. Boże jak ja tego nienawidzę.- Zadzwoń jeszcze dzisiaj.- powiedział chowając długopis.
- Dobrze.- przytaknęłam.
- Obiecujesz.?
- Obiecuję. Do zobaczenia.- zaśmiałam się i poszłam. Gdy weszłam do domu w salonie siedział David. Był mega zły.
- Przepraszam...- i znowu mi przerywano.
- Gdzieś ty się podziewała. Czekałem na ciebie półtora godziny...
- Mogłabym dokończyć.? Autobus mi uciekł.- powiedziałam szybko.
- Nie mogłaś zadzwonić.?
- Telefon mi się rozładował.- rzuciłam mu telefon. Jeszcze przez jakąś godzinę wykłócał się ze mną o to. W końcu się wkurzyłam i kazałam mu wyjść. Wykąpałam się ubrałam w piżamę i poszłam spać. Rano w nie najlepszym humorze wstałam i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Ciągle wydawało mi się że o czymś zapomniałam. Tylko nie mogłam sobie przypomnieć co. Podłączyłam telefon pod ładowarkę by w końcu się naładował. Przebrałam się. Wymalowałam i zrobiłam włosy. Włożyłam portfel, klucze do torebki i już naładowaną komórkę po czym wyszłam na zakupy. Gdy byłam w markecie. Ciągle się zastanawiałam nad tym o czym mogłam zapomnieć. Nie mogłam się skupić na zakupach. Ale gdy usłyszałam piski i wrzaski dziewczyn w sklepie przypomniało mi się. Przecież miałam zadzwonić do Nialla. Spojrzałam na rękę. Numer zmył się podczas wczorajszej kąpieli. Myślałam że w tym momencie się zabije. Szybko kupiłam rzeczy i wyszłam ze sklepu. Ledwo co wyszłam bo przed nimi były tłumy piszczących dziewczyn. Usłyszałam imię Niall i od razu zainteresowało mnie czy on rzeczywiście tam jest. Oparłam się o budynek i czekałam aż te wszystkie fanki sobie pójdą. Minęła chyba godzina a ja nadal czekałam. Gdy ruszyli do samochodu poszłam za nimi.
- Znajdziesz jeszcze dla mnie czas.?- spytałam nieśmiało podbiegając do blondyna.
- Jasne.- mruknął. Był jakiś dziwny. Smutny. Gdy zobaczyłam jego straconą minę aż zrzędła mi mina. Nie patrzał na mnie. Podałam mu rękę ale najpierw odwinęłam rękaw.
- Coś się stało jesteś jakiś smutny.?- powiedziałam a on wciąż nie raczył na mnie spojrzeć.Mruknął tylko coś nie wyraźnie pod nosem.- Przepraszam że wczoraj nie zadzwoniłam.- odważyłam się wreszcie powiedzieć coś konkretnego. Spojrzał na mnie.
- O to ty..- uśmiechnął.
- Kompletnie wyleciało mi to z głowy. Pokłóciłam się z moi... z kimś i zapomniałam. W dodatku wczoraj wzięłam prysznic a gdy przypomniało mi się w sklepie to już nie miałam twojego numeru na ręce.- wytłumaczyłam się. Niall się zaśmiał.
- A ja myślałem że nie zadzwoniłaś specjalnie.- gdy to mówił podszedł ten mulat.
- Myślałeś.? Człowieku siedziałeś nad telefonem całą noc i ciągle zadawałeś pytania.- dołączyła reszta.
- Dlaczego ona nie dzwoni.? Może mnie nie lubi.? A jak się jej nie spodobałem.? Co zrobię jak nie zadzwoni.? Ale ona musi zadzwonić przecież obiecała.- wyliczał loczek. Wszyscy wybuchli śmiechem a Niall strzelił buraka. Ja cichutko zachichotałam.
- Nie chciałam pozbawiać cię snu.- powiedziałam nieśmiało. Mulat na chwile chwycił moją rękę i przyjrzał się podpisowi.
- A ode mnie nie chciałaś.- oburzył się.
- To był pretekst by do niego podejść.- szepnęłam.
- Spryciula.- szturchnął mnie ramieniem chłopak w czerwonych spodniach. Zaśmiałam się i zaczerwieniłam. To było takie niekonfortowe. Spuściłam głowę i starałam się jakoś opanować te napady wstydliwości.
- To może masz teraz czas.?- spytał Niall. Przekalederzowałam dzisiejszy dzień. Spojrzałam na chłopaków.
- Ymm.. No. Tylko muszę zanieść zakupy do domu- powiedziałam niepewnie.
- Podwieziemy cię.- powiedział loczek.
- Nie chce się narzucać...
- Ale to żaden problem.- powiedział Niall
- Pod warunkiem.- powiedział mulat. Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdezorientowani.- Jeśli na 100% umówisz się z Niallem. Nie wytrzymam jak znowu będzie tak lamentował.- poruszał teatralnie rękoma. Wszyscy się zaśmieliśmy.
- Obiecuje.- powiedziałam z uśmiechem. Podwieźli mnie. Miałam tylko godzinę czasu na przygotowanie się na "randkę" jak to ujął Zayn z Niallem. Wbiegłam do kuchni rzuciłam zakupy i pobiegłam do pokoju. Szybko wzięłam prysznic. Wymalowałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone. I na końcu ubrałam się. Gdy przyglądałam się jeszcze w lustrze by upewnić się że wszystko jest na swoim miejscu usłyszałam dzwonek do drzwi. W biegu chwyciłam torebkę i otworzyłam drzwi.
- Cześć Niall.- uśmiechnęłam się na widok blondyna.
- Hej. Olśniewająco wyglądasz.- ucałował mnie w policzek. Poszliśmy najpierw do restauracji. Nie wiem czy mi się wydawało ale widziałam gdzie nie gdzie. Zayna Harrego i Louisa. Wkońcu wywnioskowałam że mam omamy. Albo że przez tabletki zaczynam wariować i mieć schizy. Dużo rozmawiałam z Niallem. Jest zabawny. Uśmiech nie uchodził z mojej buzi. Zauważyłam że David kręci się przy restauracji. Schowałam twarz w karcie dań i zniżyłam się.
- TI.? Wszystko w porządku.?
- Tak tak...Tylko... Ymm.. Myślę o deserze.- wymyśliłam coś szybko na miejscu. Zerknęłam zza karty. Zniknął. Odetchnęłam z ulgą. Skończyłam posiłek. Ale czułam że zdarzy się coś dziwnego. I moje przeczucia były trafne. Do restauracji wszedł David. Spanikowałam.
- Niall możemy stąd wyjść.?- spytałam nerwowo.
- Pewnie. A nie zjemy deseru.?
- Nie.- powiedziałam szybko wstając i chwytając go za rękę. Pociągnęłam go w stronę wyjścia. Ciągle zerkałam czy Dav mnie nie widzi. Nagle rozejrzał się a ja schowałam się za wielkim fikusem. Gdy usiadł przy stoliku miałam okazje zwiać z lokalu. Gdy znajdowałam się na zewnątrz aż dziękowałam Bogu.
- O co chodzi.?
- O nic.- powiedziałam jakby nigdy nic. Nagle mój telefon zadzwonił. Szybko go wyjęłam.
- Co.?- odebrałam.
- Możesz przyjść do restauracji w której się poznaliśmy.? Chce z tobą poważnie porozmawiać.
- Nie mogę jestem zajęta.
- Ale to ważne.
- No właśnie to co ja robię też jest ważne.- powiedziałam oschle.- Przyjdź wieczorem to pogadamy.- zerknęłam na Nialla.- Kończę pa.
Poszliśmy do parku. Pod koniec naszej wędrówki Niall splótł nasze palce. Może głupio to zabrzmi ale się w nim zakochałam.
Wieczorem David przyszedł do mnie. Chciał mnie prosić o to bym mu wybaczyła. Ale ja zostałam nie ugięta. W dodatku powiedziałam że z nami koniec. Jakoś się tym nie przejął myślał że żartuje. Od tam tej pory spotykam się z Niallem normalnie. Jednak David mnie prześladuje. Wysyła do mnie listy sms-y jakieś paczki. Co chwile dzwoni. Łazi za mną. Jakiś porąbany. Boże chodziłam z psychopatą. Pewnego dnia gdy byłam z Niallem na spacerze zaczepił mnie. Mówił że mnie kocha i że nie chce mnie stracić. Miałam później przerąbane. Niall się na mnie zdenerwował że nie powiedziałam mu o Davidzie. Musiałam się tłumaczyć. Poszłam na policje. Dostał zakaz zbliżania się do mnie. Nareszcie mogłam chodzić spokojnie nie obawiając się że ten idiotka za mną chodzi. Byłam na randce z Niallem. To już chyba 50. Jeszcze nigdy mu nie powiedziałam co do niego czuje. Ciągle się obawiam że mnie wyśmieje. Idziemy spacerkiem ulicami. Piękna noc. Księżyc pięknie świeci.
- Ym. Niall.?- spytałam. Starałam się to jakoś wyznać.
- Tak.
- Bo wiesz. Chciałam ci coś powiedzieć.
- Ja tobie też. Mów pierwsza.
- Bo..- zacięłam się.- Jest ładna noc co nie.? - stchórzyłam.
- Rzeczywiście. To to chciałaś mi powiedzieć.
- Nie.. Tak.. Nie.. Sama nie wiem. To takie trudne.- usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach.
- Do odważnych świat należy.
- A jeżeli przez to co powiem świat się zawali.?
- Na pewno nie.
- Bo.. Ja.. Ja..
- Kocham cię.- powiedział.
- No właśnie.- przytaknęłam. Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział.- Co.?
- Kocham cię.- powtórzył z uśmiechem. Totalnie mnie zatkało. Ja się tu obawiałam że on nie czuje tego co ja.? A tu nagle on wyznaje mi miłość.
- Yyy.. Wiesz nie wiem co mam powiedzieć.- mruknęłam zakłopotana.
- Wiesz ludzie w takiej sytuacji mówią przeważnie " Ja ciebie też."- powiedział. Zaśmiałam się.
- Ja ciebie też.- powiedziałam z uśmiechem i namiętnie go pocałowałam.
niall horan gif photo: Niall Horan and Louis Tomlinson gif Nouis betternouis_zpsee9f09ba.gif

środa, 19 czerwca 2013

Be mine cz.1

Jedna z wielu '' interesujących '' lekcji matematyki . Nauczycielka , która wygląda jak Buldog Psi Agent pluje się tak że siedząc w ostatniej ławce czuje na swojej twarzy jej ślinę .
Siedzę w ostatniej ławce przy oknie razem z moją osobistą idiotką Dianą , a na przeciwko nas siedzi ON . Boski Zayn Malik , słynny '' Bad Boy '' dla którego nie liczy się nic ani nikt . Ten mulat ma w sobie coś co przyciąga wszystkie dziewczyny . Wstyd się przyznać ale mnie też . Można pomarzyć bo raczej na nic innego liczyć nie mogę . Przecież jestem zwykłą psychiczną dziewczyną o przeciętnej urodzie . Dobra kogo próbuje oszukać wyglądam jak paszczur , a skoro mowa o tym że jestem psychiczna to ostatnio zrobiłam z siebie kretynkę na oczach Zayna . Biegłam przez całą szkołę w kocich uszach goniąc Dianę i moją drugą przyjaciółkę , a raczej siostrę Belle . Tak , tak wiem jestem geniuszem . :D  Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Dian .
D- Przestań się na niego patrzeć .
T- Co?
D- Wpatrujesz się w Zayna już od 20 minut . Zastanawiałam się czy w ogóle mrugasz . Wyglądałaś jak jakiś psychol , pedofil czy coś w tym guście .
T- Było to aż tak widać ?
D- Nie prawie w ogóle ... - powiedziała sarkastycznie .
Nie mogłam się powstrzymać musiałam jej przywalić w łeb . Niestety zauważyła to nauczycielka .
Na- Panno T.I proszę przeprosić koleżankę i pójść powiedzieć o swoim nagannym zachowaniu swojej wychowawczyni .
Zayn parsknął śmiechem .
Na- Coś cię bawi panie Malik ? Może tez chcesz odwiedzić swoją wychowawczynie ?
Z- Tak właściwie to czemu nie .
Wyszłam z sali razem z mulatem . Już nie raz byłam na pogadance u mojej wychowawczyni ale też wiedziałam co się z tym wiąże . Zostanie po szkole mam już gwarantowane . Wiedziałam ! Tak jak przeczuwałam musiałam dzisiaj zostać po szkole . To jest jeszcze nic musiałam zostać z Zaynem . Super ! Znowu zrobię z siebie kretynkę na jego oczach , a skoro poruszyłam temat jego oczu to są przecudowne . Te czekoladowe tęczówki w których mogę tonąć all day all night .
Z- To widzimy się potem ?
T- A mam jakiś wybór ?
Z- Szczerze...żadnego .
T- To do zobaczenia .
Po całej szkole rozniósł się dźwięk dzwonka który oznaczał zakończenie wszystkich lekcji . Czemu to spotyka mnie ? Czemu zawsze jak jest piątek muszę zostać po szkole ? Bez namysłu poszłam pod salę w której miałam odbyć swoją kare . W klasie był tylko Zayn i jakiś dwóch typów których w ogóle nie kojarzyłam . Usiadałam w jednej z ostatnich ławek . Miałam zamiar przespać te 2 godziny czystych męczarni . Ułożyłam torbę na ławce i położyłam na niej głowę . Już zaczęło mi się robić słodko ale mój spokój przerwał dźwięk dostawianego krzesła do mojej ławki . Z niechęciom podniosłam głowę . Zobaczyłam szczerzącego się mulata .
Z- Witam piękna .
T- Czy ja się przesłyszałam czy Zayn Malik się do mnie odezwał i na dodatek powiedział do mnie piękna ?
Z- Nie przesłyszałaś się .
T- Dobra to przejdźmy do konkretów . Czego chcesz ?
Z- Małej przysługi .
T- Jakiej ?
Z- Widzisz tamtych chłopaków .
T- No co to ma do rzeczy ?
Z- Założyłem się z jednym że w ciągu tej godziny zostaniesz moją dziewczyną . Więc czy mogła byś poudawać ją przez tydzień ?
T- Ty chyba żartujesz !
Z- Ciii... Tylko przez tydzień potem jakoś ci to wynagrodzę . - zrobił minę smutnego szczeniaka . No kurwa czemu nie umiem mu odmówić ?
T- Dobra .
Z- Dziękuję .
Zayn przysunął się do mnie . Na początku nie wiedziałam o co chodzi ale kiedy poczułam na swoim udzie jego rękę zrozumiałam o co mu chodzi .


3/5

Dzień jak co dzień. Normalne życie z dwoma debilami u boku. Jenny i Stefani. Jedna blondynka druga ciemna blondynka. Mieszkamy razem, zresztą pracuje też razem. Jako kelnerki w restauracji. Są plusy i minusy tej pracy. Poznajemy dużo ludzi ale trzeba dużo chodzić. Dzisiaj mamy wolne. Chodzimy po sklepach. Jesteśmy w naszym ulubionym sklepie. Kupiłyśmy kilka bluzek. Jenny i Stefani miały dzisiaj galaktyczne leginsy. Cały czas się śmiałam i mówiłam na nie. "Galaktyczne Pizdy." >.< Śmiejąc się wyszłyśmy ze sklepu. Rozejrzałam się. Przy krawężniku stały rządkiem zaparkowane samochody. Paru ludzi przechodzących obok nas. Skręciłyśmy w prawo z zamiarem dojścia do centrum handlowego. Szłyśmy wciąż tym samym chodnikiem. Nagle usłyszałam starą piosenkę. Jeszcze za czasów podstawówki. Przypomniało mi się jak tańczyłyśmy do niej w takim " School Got Talent".
- Słyszycie.? - złapałam je za przedramiona i zatrzymałam. Wsłuchały się. - Pamiętacie.? - postawiłam torby na ziemi i zaczęłam tańczyć i śpiewać. Zaśmiały się ale dołączyły się do mnie. Musiało to głupio wyglądać 3 dziewczyny tańczące do piosenki Michaela Jacksona.
~per. Nialla.~
Siedzę sobie sam w samochodzie. Harry i Louis poszli na chwile do sklepu. Strasznie mi się nudzi. Spojrzałam przez przyciemniane okno. Zaśmiałem się bo jakieś 3 dziewczyny tańczyły na środku chodnika. Otworzyłem trochę okno. Usłyszałem piosenkę Jacksona. Kiedyś za nią szalałem. Niestety piosenka się skończyła a dziewczyny przestały tańczyć i śpiewać. Śmiały się.
- Nie ma to jak stare dobre czasy. - zaśmiała się ciemna blondynka.
- No.. - powiedziała blondynka.
- Dobra było minęło. Idziemy czy będziemy tak stały.? - spytała brunetka. Wzięły torby z zakupami i poszły przed siebie. Harry i Louis po chwili wrócili.
- To co jedziemy na próbę.? - spytał Lou.
- Yhym..- mruknąłem i otworzyłem szerzej okno wychylając się przez nie szukając wzrokiem tych trzech dziewczyn.
- Niall co robisz.? - spytał Haz.
- Szukam.
- Czego.?
- Takich dziewczyn.
- Ładne.? - spytał Hazza.
- Cudowne. - zaśmiałem się.
~per. TI~
Do domu wróciłyśmy o 15. Zrobiłam obiad to znaczy zadzwoniłam po pizzę. Byłyśmy na zakupach ale o jedzeniu to nie pomyślałyśmy. Obejrzałyśmy jakiś film i później poszłam wziąźć prysznic i około 21 poszłam spać. Rano obudziłam się niewyspana. Nie wiem jak ja to robię. Mogę spać 24/24 ale i tak zawsze budzę się niewyspana zmęczona i nie do życia. Zeszłam na dół. Nalałam sobie resztówkę soku pomarańczowego. Stefani siedziała już w salonie.
- Boże co ty spać nie możesz.?- spytałam zaspana.
- Nie po prostu nie chciało mi się już spać. - burknęła. Spojrzałam na godzinę. 11:30. Trzeba się ubrać. Założyłam na siebie zwykłą bluzkę z napisem " FOREVER ALONE.", luźne dresowe spodnie z kroczem prawie przy kolanach. Zrobiłam lekki makijaż. Z moim tempem porannym gdy zeszłam na dół była już 12:15.
- Idziemy na zakupy. - powiedziałam.
- Biegnę - powiedziała Jenny. Założyła swoje Air Max'y. Stefani Conversy a ja zwykłe trampki. Byłyśmy pod supermarketem. Wzięłyśmy wózek. Ja z Jenny weszłyśmy do środka a Stefani pchała. Ciągle się śmiałyśmy. Stefani wyślizgnęła się rączka i wózek z nami wleciał prosto w półkę. Spadły na nas opakowania z kondonami. Wraz z Jenny śmiałyśmy się w niebogłosy.
- Stefani dobry wybór. - krzyknęła Jenny i uniosła kciuk do góry. Podszedł co nas jakiś pracownik sklepu. Nie powiem był przystojny.
- Proszę to pozbierać. Mam nadzieje że towar jest nie uszkodzony bo w takim razie będą Panie musiały kupić zepsuty.
- Po pierwsze nie Panie tylko Jenny i TI. Po drugie pozbieramy. A po trzecie jak chcesz to możesz nam pomóc w ich zużyciu. - uśmiechnęłam się chytrze.
- Jestem w pracy.
- A po pracy.?- spytała Jenny.
- Mam dziewczynę. - powiedział cicho.
- A ja chłopaka i co.?- oczywiście Jenny kłamała. Chłopak zrobił dziwną minę jakby chciał a nie mógł.
- Dobra Jenny zbieramy i tak nic z tego nie będzie. - powiedziałam wyskakując z wózka. Ona zrobiła obojętną minę i też wyszła z wózka. Śmiałyśmy się i układałyśmy na półkę pudełeczka.
- Patrz.! Bananowa. Próbowałaś kiedyś.?- spytałam podnosząc pudełko.
- Nie a ty.?
- Nie. - zaśmiałam się krótko - Bierzemy.!- wrzuciłam prezerwatywy do koszyka. Po chwili podeszła do nas Stefani.
- A wy co.? - wrzuciła do koszyka Chipsy i pare jogurtów. - Yyy.. Co robią gumki u nas w koszyku.?- wzięła pudełko w rękę.
- Wiesz nigdy nie próbowałam bananowej. - zaśmiałam się. - Nie mogę sobie na to pozwolić. - wybuchłyśmy śmiechem. Na podłodze leżało jeszcze pare opakowań. Podszedł nagle jakiś chłopak w blond włosach.
- Hej. Niezła akcja z tym wózkiem.
- Trzeba wiedzieć jak się bawić. - zaśmiała się Stefani.
- Widziałem was wczoraj. Tańczyłyście na chodniku.- zaśmiał się.
- Aaaa.. Przypominałyśmy sobie stare czasy.
-  Może macie ochotę wybrać się ze mną i moimi kolegami do klubu dzisiaj wieczór.?
- W sumie czemu nie. Kiedyś trzeba spróbować tej bananowej. - położyłam ostatnie opakowanie.
- Ty tylko o jednym. - walnęła mnie w ramie Jenny.
- No co.?! A myślisz że co ja będę tam robić.? No napewno nie będę grzecznie siedziała i piła drinka. - powiedziałam wywracając oczami. Chłopak dał nam adres pod który mamy przyjść o 20. Stałyśmy przy kasie. Stefani od czasu gdy ten blondyn poszedł była jakaś dziwna. Zamyślona, nie obecna.
- Stefani wszystko w porządku.?- spytała Jenny
- Wiesz ten chłopak mi kogoś przypomina. Ale.. Ale za Huja nie mogę sobie przypomnieć kogo.- dumała i dumała. Spojrzała na telefon. - Wiem Kurwa To Był Niall Horan.! - krzyknęła.
- Co..?!! To nie możliwe.! - powiedziała Jenny.
- No właśnie. Przecież byśmy go poznały. A w szczególności TY.! - powiedziałam.
- Może macie racje. Ale on był uderzająco do niego podobny.
- Och nie myśl już o tym. Wiesz że blondynką nie wypada myśleć.- zaśmiałam się. Ta fuknęła i walnęła mnie w ramie.
- Bardzo śmieszne.-burknęła i udawała obrażoną. Za to byłam jej winna całusa.
Wyszykowałyśmy się wieczorem i poszłyśmy. Pod drzwiami stałyśmy 19:50. Zapukałam. Otworzył nam blondyn.
- Sorry ale nie wszyscy są jeszcze gotowi. - powiedział i zrobił gest zapraszający do środka.
- Spoko. Poczekamy. - uśmiechnęłam się.
- Harry może byś się w końcu ubrał. - powiedział blondyn do chłopaka w lokach siedzącego w samych bokserkach na schodach.
- Teraz to napewno się nie ubiorę. - zaśmiał się.
- One na 100% nie chcą cie takiego oglądać. - wzruszył ramionami.
- Skąd wiesz może lubią takie widoki. - uśmiechnął się szyderczo.
- Nie wiem jak koleżanki ale ja uwielbiam. - przegryzłam dolną wargę.
- Yyyyyyyy......- powiedziała Stefani. - On powiedział Harry.? - spytała.
- No.- mruknęła Jenny
- Przecież to z 1D.!!!!- wrzasnęła na cały głos.
- Mówiłam ci już że to nie możliwe. Ogarnij się. - chłopacy wybuchli śmiechem.
- Tylko że my jesteśmy z One Direction. - powiedział "Harry".
- Harry Styles. - powiedział wstając. - Niall Horan. - wskazał na blondyna. - A u góry jest Louis Tomlinson.
- Czy wy czytacie w myślach.? - spytałam.
- Nie. - powiedzieli równo.
- Ale jesteście pewni.?- dopytywała Jenny.
- Tak. - zaśmieli się. Mnie podobał się Harry. Jenny Louis. A Stefani Niall. To dziwne. Zaśmiałam się bo za bardzo nie wiedziałam co zrobić. Odwróciłam się do dziewczyn.
- Przypadek.?- spytałam z wielkim uśmiechem.
- Nie sądzę.- powiedziały równo. Wybuchłyśmy śmiechem. Spojrzeli na nas z uniesioną brwią. Chciałam usiąść w salonie ale torebka i wypadła z ręki. Jenny podniosła ją.
- Ejj.. Ty coś tam w ogóle masz.?- spytała marszcząc czoło.
- Nooo... Telefon, kluczę, mini kosmetyczne i gumy...- zaczęłam wyliczać.
- Jakie gumy.?- spytał z uśmiechem Harry.
- Właśnie takie o jakich myślisz.- uniosłam kącik ust. Otworzył usta. Wybuchliśmy śmiechem.- Bananowe.- powiedziałam i usiadłam na kanapie. Harry wbiegł po schodach na górę a Niall najwidoczniej był już gotowy bo usiadł z nami.
- TI daj tylko tusz poprawię trochę makijaż.- powiedziała Jenny.
- Ok.- podałam jej całą torebkę.
- Miałaś dać tylko tusz.
- Nie chce mi się szukać.- powiedziałam ziewając.
- Śpiąca.?- spytał Niall.
- Ona.? Wiecznie.- powiedziały na równo Jenny i Stefani.
- Ugh..- warknęłam i wywróciłam oczami. Gdy wszyscy byli gotowi poszliśmy do klubu. Przez pierwszą godzinkę siedziałam przy stoliku i piłam grzecznie drinka. Obiecałam to Stefani i Jenny. Ale po godzinie zaczęłam szaleć. Wyszłam na parkiet i tańczyłam w grupie chłopaków. Nie wiem ile czasu minęło ale wróciłam do stolika bo zrobiło mi się sucho w gardle. Zauważyłam że między Louisem a Jenny coś ten teges. Stefani była zapatrzona w Nialla i z wzajemnością. A Harrego nie było. Gdy chciałam wrócić na parkiet wpadłam na Hazzę.
- Zatańczysz.?-spytał.
- Z wielka chęcią.- jakoś tak wyszło że przez całą resztę wieczoru którą pamiętam tańczyłam tylko z Harrym. Gdy przyszedł czas na przytulanego. Zbliżyliśmy się do siebie. Wyjrzałam za jego ramię a tam przy stoliku Niall całuje się z Stefani. Zaśmiałam się bo Louis i Jenny nic lepszego.
- Ile nas nie było przy stoliku.?- spytałam Harrego.
- Nie wiem koło godziny może 2.
- Uuu to szybcy są.- zaśmiałam się i wskazałam na stolik. Harry też się zaśmiał.
- No na to wygląda. Może nie zostaniemy im dłużni.?- poruszał się śmiesznie brwiami zaśmiałam się i niespodziewanie pocałowałam Harrego.
Cóż wyszedł z tego taki trójkącik par. :D Jak ja lubię geometrię. Świetnie się wszyscy dogadujemy. Na mnie i Harrego mówią "para śpiochów" na Jenny i Louisa "marchewkowa para" (Jenny wpierdziela marchewki jak opętana), a na Nialla i Stefani "para słodziaków". Niestety mieszkam sama. Stefani i Jenny przeprowadziły się do Nialla i Louisa. Wcale mi to nie przeszkadza. I tak prawie jestem u chłopaków codziennie. I tak właśnie kończy się historia o zwykłych dziewczynach z ADHDaunem, które przez wygłupy spotkały chłopaków swoich marzeń.

czwartek, 13 czerwca 2013

Girls Just Want to Have Fun cz.1


Przyjaźnie się z Louisem odkąd pamiętam . Jednak ostatnio nie widuje się z nim za często przez Seana bo tak ma na imię mój chłopak . Sean jest strasznie zazdrosny o Lou ... i o wszystkich innych chłopaków . -,- Jest to trochę uciążliwe . Na początku wydawało mi się to słodkie . Przecież nie każdy chłopak jest zazdrosny o swoją dziewczynę . Prawda ? Dzisiaj idę z Louisem do kina . Zaczęłam się szykować . Ubrałam moją ulubioną sukienkę po czym poszłam ułożyć włosy .
Podkręciłam końcówki i zrobiłam delikatny makijaż . Już gotowa zeszłam na dół .
T- Sean wychodzę . Nie wiem kiedy wrócę .
S- Znowu wychodzisz z tym skurwielem ?
T- A ty znowu zaczynasz ? Prosiłam cię żebyś tak na niego nie mówił .
S- Nic nie poradzę że nim jest , a ty co go tak bronisz ? Może z nim się przespałaś ! Nie zdziwił bym się bo zachowujesz się jak tania dziwka !!!
T- Teraz przesadziłeś !
Wyszłam z domu i pokierowałam się ku domu Lou . Wydawało mi się że mieszka bliżej...MASAKRA ! -,- Doszłam na jego ulice już zmachana . Kiedy stanęłam przed jego drzwiami dziękowałam bogu że kiedyś biegałam . Zadzwoniłam dzwonkiem . Otworzył mi zdziwiony Lou .
Lo- Hej...Miałem po ciebie przyjechać za pół godziny ...
Chciał coś jeszcze powiedzieć ale się w niego mocno wtuliłam .
Lo- Co się stało ?
T- Nie mam już siły się z nim kłócić .
Lo- Znowu Sean ? Powinnaś go zostawić .
T- Nie umiem przekreślić tak po prostu wspólnie spędzonych czterech lat . Miała bym wyrzuty sumienia .
Lo- Ta.. Jakoś on nie ma kiedy cię wyzywa .
Zaczęłam się zastanawiać nad tym co powiedział Louis . Może ma racje ? Może powinnam go zostawić ? Nie wiem co o tym myśleć .
Lo- Odpuśćmy sobie dzisiaj to kino . Zaprosimy chłopaków , obejrzymy jakiś film albo porobimy coś innego .
T- Ok.
Weszliśmy do środka . Ja usiadłam w salonie , a Louis dzwonił i jednocześnie szykował popcorn . Po jakiś 20 minutach siedziałam już w towarzystwie piątki idiotów . Postanowiliśmy zgrać w butelkę . Jak zwykle od razu wyszło na mnie .
Lo- Prawda czy wyzwanie ?
T- Prawda !
Lo- Jesteś szczęśliwa z Seanem ?
Pierwszy raz od długiego czasu nie wiedziałam co mam odpowiedzieć . Im dłużej nad tym myślałam tym bardziej stwierdzałam że te ostatnie miesiące to była jedna wielka katastrofa .
T- Nie.
Wszyscy spojrzeli na mnie z wytrzeszczonymi oczami . Z- To dlaczego z nim jesteś ?
T- Bo...Już sama nie wiem .
Lo- Dobra koniec tematu ! Gramy dalej .
Graliśmy jakieś 2 minut i znowu wyszło na mnie . W tym czasie Niall zdążył się wymazać bitą śmietaną , Zayn prze lizać się  z poduszką , a Harry rozebrać się pozostawiając na sobie tylko czarne bokserki . Kręcił Hazz .
H- Prawda czy wyzwanie ?
T- Wyzwanie .
H- Pocałuj namiętnie , bardzo namiętnie......Hmmm...Lou!
Wstałam z miejsca i podeszłam do bruneta . Wpiłam się w jego usta z taką zachłannością że na początku nie oddał pocałunku ale już po chwili złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie . Usłyszałam jak ktoś wchodzi do środka ale byłam zbyt zajęta perfekcyjnymi wargami Louisa żeby spojrzeć kto to .
- Ty kurwo ! Zdradzasz mnie na każdym kroku mówiłem że jesteś zwykłą dziwką !
Oderwałam się od Lou i spojrzałam w kierunku skąd dochodził głos . Sean ? O nie...
S- To wszystko przez ciebie !
Sean rzucił się na Louisa i zaczął uderzać go pięściami . Chłopacy od razu oderwali go od leżącego na ziemi bruneta . Uderzyli mu w pysk po czym wyrzucili go z domu . Podbiegłam do Lou i usiadłam obok . Łzy spływały mi jedna po drugiej .
T- To przeze mnie ...
Lo- Nic mi nie będzie ...
Starał się mnie uspokoić chociaż słabo mu to wychodziło .

By : Pigi <3
  

Puff cz 10

Z- Spróbuj tylko ją uderzyć.- zagroził mu.
R- To co mi zrobisz.? Oko podbijesz.? Oooo Bo się popłacze..- lamentował.
Z- Sam tego chciałeś.- rzucił się na niego. Kurwa mać. Nie wiedziałam co robić. Oni się tłukli a ja stałam i na to patrzałam. Nie mogłam tak. Ooo Nie.. Nie kiedy tam jest mój chłopak. Najlepszy przyjaciel też. Podbiegłam do nich.
T- Zayn..!! Proszę przestań.. Zayn.?! - nic nie dawało. Wciąż naparzali się pięściami. Zauważyłam że pod marynarką Ryan ma broń. Przestraszyłam się.- Ryan odpuść... Ryan zostaw go..!- jakbym mówiła do ściany.
R- TI odejdź.!
T- Nie.- powiedziałam krótko. Łzy zaczęły mi płynąć po policzkach gdy Zaynowi leciała krew z nosa. Złapał się za niego. Mieli między sobą odstęp. Syknął. A później się zamachnął i mocno uderzył Ryana. Ryan aż się przewrócił. Ale wstał. Czy on coś brał.? Zadzwoniłam do Maxa. To jedyne rozwiązanie jakie przyszło mi do głowy w tej sytuacji.
T- Max.?! Boże pośpiesz się. Mój chłopak bije się z Ryanem. Ryan ma broń. Strasznie się boje.
- Uspokój się. Za minutę będę.- rozłączył się. Cała się trzęsłam nie wiedziałam co mam robić.
Z- Pożałujesz że próbowałeś podnieść rękę na moją dziewczynę.- wysyczał Zayn i mocno popchnęł Ryana na ścianę. On osłabiony zsunął się na ziemię. Podbiegłam do Zayna.
T- Zayn.. Zostaw go już. Proszę.. Błagam zostaw go.- mulat wcale na mnie nie patrzał. Był mocno wkurzony. Odepchnął mnie i pobiegł do Ryana. Wciął go za szmaty, uniósł do góry.
Z-Nie masz się do niej zbliżać.- Ryan zaśmiał się szyderczo.
R- Jeszcze zobaczymy. Sama do mnie przyjdzie.- śmiał się mu prosto w oczy.- Gdybyś wiedział to co ja zareagował byś podobnie. Pewnie nie powiedziała ci o Jackobie. O Maxie. O mnie.- Zayn zerknął na mnie. Byłam wielce zakłopotana. Nie wiedziałam co zrobić. Nie umiałam spojrzeć Malikowi prosto w oczy. Spuściłam głowę. Ryan wykorzystał nieuwagę mulata i jebnął go z całej siły w brzuch. Modliłam się by Max jak najszybciej wrócił. Usłyszałam pisk opon. Z samochodu wybiegł Max. Podbiegł do mnie.
- TI co się dzieje.?- nie musiałam nic mówić. Zauważył ich szybko zareagował. Oddzielił ich od siebie. Byli cali we krwi. Ryan opadał z sił. A Zayn wręcz przeciwnie jakby to go motywowało. Max kazał Zaynowi wejść do samochodu. Pomyślałam że powiem Jackobowi że Ryan jest pobity.
T- Max.! Idę po Jackoba. - poszłam szybko do środka. Weszłam po schodach do góry. Ochroniarze dziwnie się na mnie patrzeli. Wzięłam trzy głębokie wdechy i weszłam do środka.
- O Rose jednak wróciłaś.
T- Chciałam tylko coś przekazać Jackobowi.- uśmiechnęłam się.
- Co się stało.? - spojrzał na mnie i zmarszczył czoło.- Masz czerwony i lekko napuchnięty policzek. Kto ci to zrobił.?- dotknął mojego policzka. Syknęłam lekko.
T- Nie ważne. Wyjdziesz na chwile.? Tylko na chwile. O nic więcej nie proszę.- powiedziałam cicho. Jackob kiwnął głową.
- Panowie wybaczą. Wrócę za minutkę może dwie.- uśmiechnął się. Wstał poprawił garnitur i wyszedł ze mną za zewnątrz. - O co chodzi.? Kto ci to zrobił.? Gdzie jest Ryan.?
T- Ryan właśnie mi to zrobił... Ale nie to..- powiedziałam szybko. Jackob nie dał mi dokończyć.
- Co.? Jak ja tylko dorwę gnoja to zatłukę.- zbiegł na dół. Krzyczałam za Jackobem ale nie chciał mnie słuchać. Zeszłam na dół. Chciałam pójść za Jackobem ale Liam mi to uniemożliwił.
Li- Gdzie jest Zayn.?
T- Boże czy wy wszyscy musicie zawracać mi dupy wtedy gdy nie powinniście.?- burknęłam zdenerwowana.- Siedzi w samochodzie.
Li- A co ty tu właściwie robisz.?
T- Nie teraz Liam.- powiedziałam i ruszyłam w kierunku wyjścia. Gdy wyszłam to o mało serce mi wyskoczyło z klatki piersiowej. Ryan i Jackob mierzyli do siebie bronią.
T- Nieeee.!!- krzyknęłam. Chciałam podbiec do Jackoba ale Max mnie złapał. Szarpałam się ale czułam się jak tego dnia gdy pobili Ryana. Bezradna. Bezsilna. Nic nie mogłam zrobić.- Jackob nie rób tego. Nic się nie stało.- z samochodu wyszedł Zayn.
- Jak nic się nie stało.?- spytał Jackob.- TI on cię uderzył. Nie toleruje tego.
Z- To on cię uderzył.?
- Kim on jest.?- spytał nerwowo Jackob.
R- To jej kochany chłopak.- powiedział kpiąco.
- Nie mówiłaś że masz chłopaka.
T- Jakoś tak wyszło.- szepnęłam
- Nie pochwaliłaś się że twoim chłopakiem jest Zayn Malik.- powiedział trochę oburzony. Zayn podszedł do mnie nawet nie wiem kiedy. Mocno przytulił i ucałował w głowę.
Z- Wszystko będzie w porządku. - szepnął mi do ucha.
T- Nie Zayn. Nie rozumiesz nic nie było nie jest i nie będzie w porządku. To wszystko moja wina. Okłamywałam cię by móc spotkać się z Jackobem. Nie było tych spotkań dużo ale były. Zmyślałam historyjki że pomagam Jess lub że idę się przejść. Strasznie mi głupio. Dzisiaj byłam na tej imprezie. Z Jackobem. Nie ważne po co. I szczerze myślałam że zaraz rozkurwie łeb tej blond szmacie co cie podrywała.- Zayn mimo sytuacji zaśmiał się trochę. Miałam łzy w oczach.
Z- TI. To co było nie ma dla mnie znaczenia. Ważne że jesteś tu ze mną w moich ramionach. Kocham cię i dlatego wybaczam ci to wszystko. Nie oczekuje niczego. Chce tylko byś była ze mną.
T- Czyli nie jesteś zły.?
Z- Nie.
T- Nawet jeśli ci powiem że udawałam tego wieczoru dziewczynę Jackoba.- zrobił zdziwioną minę
Z- Co.?- był w szoku.
T- Ale ja tylko udawałam. To nie było na serio. W dodatku posługiwałam się imieniem Rose. Przepraszam. Przepraszam za wszystko. Załatwię jeszcze pewne sprawy tu w Polsce i będziemy mogli wrócić do Anglii.- powiedziałam szybko. Odsunęłam się od Zayn i podeszłam do Ryana.
T- Odłóż broń.- powiedziałam stanowczo. Nie otrzymałam żadnej reakcji. Stanęłam pomiędzy nimi. Wyglądało to jakby oboje celowali do mnie. Spojrzałam Jackobowi głęboko w oczy. Nabrałam sporo powietrza.- Jak chcesz zabić go najpierw zabij mnie.- rozłożyłam ręce.
- Wiesz że to niesprawiedliwe. Nie mogę ci zabić. Jesteśmy na coś umówieni.- spuściłam głowę.
T- Mam jeszcze 24 godziny. Dotrzymam obietnicy.- powiedziałam cicho. Z budynku wyszła reszta 1D. Stanęli jak wryci. Jak już mówiłam. Wyglądało to jakby mierzyli do mnie. Ryan opuścił broń. Oparł się o ścianę. Starał się głęboko oddychać. Spojrzałam wyczekująco na Jackoba. Przez chwile się zastanowił i też opuścił broń.- Do zobaczenia jutro.- powiedziałam cicho. Wzięłam Ryana pod ramię i wsadziłam do auta.
T- Max.?!- spojrzał na mnie.- Zwijamy.- burknęłam zamykając drzwi od tylnego siedzenia. Podbiegłam do Zayna. Cmoknęłam go ale jakoś nie był zadowolony.- Zobaczymy się później.- szepnęłam patrząc mu w oczy jednak ten nie raczył obdarzyć mnie spojrzeniem.
Z- Jedziesz z nim.?- oburzył się trochę.
T- Tak.- powiedziałam całkiem nie rozumiejąc jego bulwersu.
Z- Nie puszczę cię.- chwycił mnie za przedramię.- Na pewno nie z tym gównem siedzącym z tyłu.
T- Spokojnie. Odwieziemy go i wracam do hotelu.- uniosłam jedną brew. Zauważyłam że Jackob był nabuzowany kłócił się o coś z Maxem. Chłopacy z 1D dołączyli do nas.- Zayn możesz mnie puścić. Im szybciej to załatwię tym lepiej dla wszystkich.- spojrzał w niebo. Niechętnie mnie puścił. Poprawiłam płaszcz i wsiadłam do auta. Chłopacy patrzeli na mnie. Max siadł chwile po mnie. Jackob wrócił do lokalu. Nie był za bardzo zachwycony. Gdy spojrzałam do tyłu Ryan spał.? Tak chyba spał. Dziwny jest. Z piskiem opon ruszyliśmy. Ja nie wiedziałam gdzie mieszka Ryan ale Max tak. Przeniósł go do domu. Wrócił. Jechaliśmy gdzieś. Już dawno minęliśmy zakręt do hotelu.
T- Max.? Gdzie jedziemy.? Hotel był tam.- pokazałam uliczkę.
- Jackob chce cię widzieć u siebie. Nie myśl że to będzie miła rozmowa.- spojrzał na mnie.- Tym razem nie dam rady ci pomóc. Musisz to załatwić sama. Trzymaj.- podał mi broń. chwyciłam ją. Była ciężka.- To jak będzie nie za przyjemnie. A wiem że tak będzie.- włożyłam ją do kopertówki. Z tyłu zauważyłam jakieś ciuchy. Poszłam na tyły i się przebrałam.
T- Ejj.. Tylko nie podgląduj.- rozkazałam.
- Dobra dobra- zaśmiał się. I tak wiem że od czasu do czasu zerkał w lusterko. Zignorowałam to. Weszliśmy do tej meliny. Jak zwykle pełno ćpunów, alkoholików i ludzi którzy coś chcieli od Jackoba. Nie powiem strasznie się bałam. Złapałam mocno Maxa za rękę. Stanęliśmy przed drzwiami do "biura" Jackoba. Wzięłam głęboki wdech i weszłam. Nie było go. Za to był jego ochroniarz. Usiadłam na krześle. Max stał obok mnie. Po chwili do gabinetu wparował Jackob. Trzasnął drzwiami. Kazał ochroniarzowi wyjść. Zdziwiłam że Max mógł zostać.
- Zauważyłem że łączy cię z Ryanem zbyt mocna więź. To nie dobrze.- usiadł.- Czemu nic nie mówiłaś że twoim chłopakiem jest Zayn Malik.?
T- Uważam że ta informacja nie jest potrzebna. Po co miałabym się chwalić chłopakiem.?- uniosłam do góry brew.- Zayn nie jest taki głupi nie da się wrobić w to coś.- machnęłam ręką.
- Hmm. Ciekawe. Twój chłoptaś zatrzymał mnie na schodach. Prosił o informacje. Jak sama wiesz informacja kosztuje.- ścisnęłam mocno dłoń Maxa. Do tej pory Jackob raczej nie zauważył że trzymam za rękę Maxa. Dziwnie się na nas spojrzał.
T- Chyba mu nic nie powiedziałeś.?- spytałam gwałtownie.
- Uważasz że jestem aż tak głupi. Nie ładnie.- wstał i podszedł do mnie.- Max wyjdź.
- Nie zostanę.- powiedział stanowczo.
- Nakazałem ci wyjść. Więc wyjdź.! - podniósł głos. Max puścił moją rękę i wyszedł. Przełknęłam głośno ślinę.- Chyba twój chłopak nie będzie miał nic przeciwko jak sobie ciebie na chwile użyczę.- złapał mnie za ramiona. Delikatnie masował moje barki. Byłam spięta. Strasznie się denerwowałam.
T- Myślę że jednak by coś miał.- wstałam. Jednak Jackob usadowił mnie z powrotem na krześle.
- Siedź. Mi się nigdzie nie śpieszy.- dalej rozmasowywał moje mięśnie.- Tobie też raczej nie.- szepnął.
T- Zayn na mnie czeka.- mruknęłam.
- To sobie poczeka.- poczułam jego wargi na mojej szyi. Przeszły mnie straszne ciarki. Miałam zniesmaczoną minę. To było obleśne. Obrzydzające. O mało nie zwymiotowałam. Jego ręce z barków wędrowały do moich piersi. Wstałam. Kierowałam się do wyjścia już miałam nacisnąć klamkę gdy on szarpnął mnie w swoją stronę.
- I co się opierasz.?- warknął. Przycisnął mnie do dużej szafki. Starałam się jakoś wydostać z jego obięć. Udało się ale nie na długo. Powalił mnie na ziemię. Leżałam a on na mnie.
T- Maaaaax.!!!!!- krzyknęłam z całych sił. Jackob natychmiast zatkał mi usta.
- Zamknij się szmato.- warknął przez zaciśnięte zęby próbując zdjąć ze mnie bluzę. Ktoś zaczął szarpać za klamkę. Ale drzwi były zakluczone. Kiedy on je zakluczył.?
T- Maaax ratuj.!- udało mi się jeszcze raz krzyknąć. Wtedy dostałam w twarz. Zapiekło i to bardzo.

niedziela, 9 czerwca 2013

Bad girls likes good boys cz.2

Pisano przy ------> klik

~T.I~

Rano obudziłam się w fatalnym humorze . Przekręciłam się na drugi bok i ujrzałam śpiącego bruneta . Liam ? A no tak . Poprosiłam go żeby został . Po cichutku wstałam z łóżka i podeszłam do szafy . Wybrałam spódniczkę którą dostałam od Liasia ale nigdy jej nie nosiłam .
Postanowiłam nie żyć przeszłością więc zmienię się od początku do końca . Może nawet przefarbuje włosy . Nie raczej nie ... Włosy spięłam w luźnego koka po czym zeszłam na dół . Jest 8:00 rano , a chłopacy już siedzą w kuchni .
T- Cześć wszystkim !
Lo- Yyyyy T.I masz ubraną spódniczkę ?
T- No co w tym dziwnego ?
Z- Nigdy nie widziałem cię w niczym innym jak podartych spodniach lub spodenkach ...
T- Przyzwyczaj się . Teraz będę tak chodziła cały czas ubrana .
N- Fajnie ... - irlandczyk przeskanował mnie wzrokiem od góry na dół . Poczułam się dziwnie . Usiadłam na krześle obok blatu na którym Lou robił coś co prześlicznie pachniało .
T- Zrobisz mi kakao ?
Lo- O widzę że ktoś jednak ma doła ...
T- Nie kurwa ! Skacze ze szczęścia . Przecież tylko straciłam chłopaka i przyjaciółkę !
Lo- T.I spokojnie ... Nie chciałem cię denerwować .
T- Za późno !
Wstałam z krzesła i szybkim krokiem wyszłam z pokoju na schodach minęłam zaspanego Liama . Weszłam do pokoju i zakluczyłam drzwi . Tak na wszelki wypadek gdyby ktoś wpadł na genialny pomysł żeby wejść do moich skromnych progów bez specjalnego zaproszenia . Wiedziałam co będę robić . Podeszłam do szafki w której trzymałam żyletki które kiedyś zabrałam Holly . Obracałam w ręku ostry przedmiot zastanawiając się czy robię dobrze . I tak moje życie nie ma większego sensu więc po co je przedłużać ?
Jedna rana , druga  . Każda za kogoś innego . Pierwsza była za Luka , druga za moją '' przyjaciółkę '' . Przejechałam jeszcze kila razy ostrzem po nadgarstku po czym patrzyłam jak czerwona ciecz sączy się z ran . Nagle zadzwonił telefon . Na wyświetlaczu pojawił się napis '' Luke <3 '' i nasze wspólne zdjęcie . Rozłączyłam się . Nie chciałam z nim rozmawiać . Nie chciałam rozmawiać z nikim . Bałam się że mu wybaczę i znowu zostanę zraniona . 100 nieodebranych , 50 nieodczytanych wiadomości wszystko od niego . Po kolei odczytywałam sms-y . Wszystkie podobnej treści . '' Kocham cię ! Nie umiem bez ciebie żyć .'' , '' Daj mi jeszcze jedną szanse . Postaram się wszystko naprawić . '' , '' Ta noc nic dla mnie nie znaczyła . Liczysz się tylko ty . '' . Heh żałosne ... Usłyszałam dzwonek do drzwi i krzyki Louisa . Nie myśląc o tym że mam zakrwawioną rękę zbiegłam na dół .
L- Chcę z nią tylko porozmawiać !
Lo- A ja chcę żebyś zniknął . Widzisz niektóre marzenia nie mogą się spełnić !
T- Co wy tu robicie ?
L- Kochanie wszystko ci wytłumaczę ... - spojrzał na mnie po czym jego wzrok zatrzymał się na mojej ręce . - Co ci się stało w rękę ?
T- Nie ważne .
Li- Chodź trzeba to opatrzyć .
T- Najpierw sobie z nim pogadam .
Chwyciłam Luka za szmaty i pociągnęłam w kierunku mojego pokoju .
T- Czego chcesz ?!
L- Proszę daj mi ostatnią szanse ...
T- Nienawidzę cię  ! Rozumiesz ?! Chcę żebyś zniknął z mojego życia raz na zawsze ! A teraz wypierdalaj stąd i nigdy nie wracaj !
L- Ale...
T- Chyba wyraziłam się jasno .
Po tym jak wyszedł osunęłam się po drzwiach i pogrążyłam w płaczu .
Ktoś pukał do moich drzwi ale nie odpowiadałam . W tamtej chwili jedyne czego chciałam to zasnąć i już nigdy się nie obudzić .
Li- T.I trzeba opatrzyć tą rękę . - od razu rozpoznałam głos który dochodził zza drzwi . Otworzyłam je i wpuściłam bruneta do środka .
On od razu przemył mi rany i zawiązał całość opatrunkiem .
Li- Czemu to zrobiłaś ?
T- Ale co ? - udawałam że nie wiem o co chodzi .
Li- Pocięłaś się ! Mogło ci się coś stać .
T- Nie udawaj że się o mnie martwisz .
Li- Nie udaje . Na prawdę mi na tobie zależy .
T- To czemu nie powiedziałeś mi tego szybciej ?
Li- Bałem się twojej reakcji . - brunet wbił swoje spojrzenie w czubki swoich butów .
T- Nie potrzebnie .
Brunet zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek na moich wargach . Był taki czuły , nie tak jak Luke . Czułam się przy nim bezpiecznie .
Li- Kocham cię .
T- Ja ciebie też .
Do mojego pokoju wszedł Lou .
Lo- No nareszcie znalazłaś sobie normalnego chłopaka .
T- Podsłuchiwałeś ? - zmarszczyłam brwi .
Lo- Może troszkę ...
T- Dobra , wybaczam .
Przytuliłam się do Liasia , a on pocałował mnie w czubek głowy .

* dwa lata później

Jestem nadal z Liamem . Jest wspaniałym chłopakiem , narzeczonym , a już nie długo mężem . Nie zmieniłam się . nie musiałam . On akceptuje mnie taką jaką jestem . Moje życie jest cudowne i mam nadzieję że to się nie zmieni...


By : Pigi <3

piątek, 7 czerwca 2013

5v5

Wraz z moimi przyjaciółkami- Pigi i Żelą chodzimy do gimnazjum. 2 klasa. Koszmar.
Siedziałyśmy właśnie na bardzoooo interesującej lekcji matematyki. Wyczuj sarkazm miszczu.
Nagle w głośnikach rozbrzmiała informacja:
-Uwaga! Organizowana jest wycieczka do Londynu! Zai teresowanych prosimy o kontakt z pani Smith. Dziękujemy.
Zaczęłyśmy się drżeć na całą pizde. Wszyscy patrzeli się na nas jak na jakieś pojebki. I dobrze, kurwa.
P:No co?
K:Nic.
Odpowiedziała klasa.
Gdy zabrzmiał dzwonek pobiegłyśmy do pani Smith i zapisałyśmy. Jakoś się skombinuje to cholerne 800zł... Upsss....
Na drugi dzień miałyśmy kase i zapłaciłyśmy. JEDZIEMY KUURWAAAA!
Odliczałyśmy dni do wycieczki... Ciekawe czy 3 miesiące szybko zlecą?
                                  ****      
Siedziałyśmy w samolocie do Londynu. Naszego raju.
Gdy wylądowaliśmy, pojechaliśmy do hotelu. Powiem wam, że hotel był bardzo ekskluzywny.
Najpierw poszłyśmy zobaczyć jakie inni mają pokoje. Szału nie ma, dupy nie urywa... Błagam żebyśmy miały ładny... Błagam błagam błagam.
Stałam z mocno ściśniętymi powiekami przed drzwiami nr 69( no musiałam noo, hahahhaha).
Pigi szarpnęła za klamke i zaczęła piszczeć.
Otworzyłam oczy.
Beżowo-waniliowe ściany, 5łóżek mieszczących się w 2 pokojach, i wielki salon.
G:Co jest kurwa? Inni mają jakieś "zwykłe" a my takie coś?
Zdziwiłam się przekraczając próg apartamentu.
Ż:Nie pierdol! Tylko skacz!
Dziewczyny zaczęły skakać po łóżkach, nagle usłyszałyśmy głośne chrząnięcie.
-Ekhmm?
Spojrzałyśmy się.
W drzwiach stało 5chłopaków ze zdzwioną miną.
Ż:Emm.. Słucham?
G:Nie mów słucham, bo cię wyrucham.
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-To nasz pokój. Co wy tu robicie?
Spytał lokowaty.
G:Emm, nie. To nasz pokój?
Podałam mu kartę na której widniał wielki numer 69.
On podał mi taki sam.
-No to wygląda na to że razem będziemy musieli spać.
Uśmiechnął się szeroko blondyn. Jejuu, ideał *.*
-ŻE CO?!
Krzyknęłyśmy a chłopacy wzruszyli ramionami.
-Więcc... Jesteśmy Niall, Harry, Louis, Zayn i ja to Liam.
Uśmiechnął się przyjaźnie.
G:Pigi, Żela a ja to Grzana.
N:Grzana? Jak Zgrzana?
Zaśmiał się.
G:No raczej.
Zauważyłam iż Louis rozbiera naszą kochaną Pigi wzrokiem.
Ż:Ejj, paskowaty. Nie patrz się tak na nią bo ona za chwile będzie goła.
Skarciła wzrokiem Lou.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Wzięłyśmy pokój w którym było jedno WIELKIE łóżko które pomieściłoby chyba 10 osób.
Poszłam się umyć. Ja, jak to ja, wyszłam z mokrymi, rozczesanymi włosami, bez makijażu, na krótkich spodenkach i w za dużej o kilka rozmiarów bluzce.
Przed drzwiami stał Zayn. Jaki on boski.
Nagle przyszedł Niall.
N:Matko... Bez makijażu, z mokrymi włosami i w takim stroju *zmierzył mnie wzrokiem* jesteś jeszcze bardziej seksowna.
Przechyliłam głowę.
G:Dziękuję.
Klepnęłam go w ramie i poszłam do dziewczyn.
Położyłyśmy się i oglądałyśmy jakiś nudny film na laptopie.
Tweetnełam na Twitterze:
"Nie uwierzylibyście z kim śpimy w jednym apartamencie. Magia ;))"
Nagle dostałam nową interakcje.
"My też nie możemy uwierzyć... Z takimi ślicznotkami ;))"
Od Nialla?
Wstałam i poszłam do kuchni po sok.
Telepatia? On tam był.
G:Ślicznotkami?
Spytałam a on spojrzał na mnie spod telefonu i uśmiechnął się szeroko.
N:Nooo tak.
Zrobił taki big smajl.
Wzięłam sok pomarańczowy i usiadłam naprzeciwko niego. W ręku miałam telefon. Rt-nełam tweet Harrego.
Nagle odezwał się Niall.
N:NOOO WIESZ CO! RT-NĄĆ TWEETA HAZZY A MOJEGO NIE?
Posmutniał.
G:Ehh, no dobra.
Zaśmiałam się.
"Siedzę z ślicznotką @LarryIsRealXoXo w kuchni. NIE PRZESZKADZAĆ NAM! ;))"
Roześmiałam się.
G:Niezłe, niezłe.
Pochwaliłam go a on poklepał się dumnie po klacie.
N:No wiem.
Poszłam do pokoju, wysyłając do Nialla całusa.
G:Dobranoc.
On zarumienił się.
N:Dobranoc, ślicznotko.
Weszłam a te dwie cipy już spały.
Po środku spała Pigi, po prawej Żela a ja po lewej. Ehh...
Rano obudziłam się i podeszłam do szafy.
Ubrałam się i poszłam do kuchni gdzie siedział Zayn.
G:Elo!
Z:Oo, cześć chodząca księżniczko..
G:Że słucham?
Zayn wybuchł śmiechem.
Nagke wszedł Louis i dał mi do ręki telefon.
Zaraz, zaraz...
JA LUNATYKUJE?!
Chodzę po kuchni, nagle się wypierdoliłam krzycząc "Jebane krasnale!" podbiegł do mnie Niall, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Po drodze kazał Louisowi wyłączyć kamere. Słodziutko.
G:Wiedz że się zemszczę marchewo.
BY GRZANA!!! :))))))


środa, 5 czerwca 2013

Bad girls likes good boys cz.1

Moje życie jest cudowne ! Kochający chłopak , wspaniała przyjaciółka i jedyny w swoim rodzaju starszy brat Lou . Mój utalentowany braciszek i jego przyjaciele mają zespół '' One Direction '' zupełnie nie mój klimat ale mówi się trudno . Z chłopakami z zespołu widuję się prawie codziennie . Nie wiem czemu ale nasz dom obrali sobie za miejsce spotkań . Jestem całkowitym przeciwieństwem Louisa . Tylko jedno nas łączy . Obydwoje mamy dużo tatuaży . No i jeszcze brązowe włosy ale moje są pokryte niebieską farbą .
Nadal nie wiem dlaczego ktoś taki jak Luke jest ze mną . Wyglądam jak smerf , ubieram się jak menel   ( no dobra może trochę przesadziłam ale w każdym razie podobnie ) , słucham rocka i przede wszystkim nie wyglądam jak te wszystkie plastikowe laleczki na które leci większość chłopaków . Dzisiaj jestem z nim umówiona na 18:00 . Chcę mi zrobić niespodziankę więc nie wiem gdzie mnie zabiera . Trochę się martwię przez dwa lata które spędziliśmy razem , nigdy nie robił mi niespodzianek bo wiedział jak bardzo ich nie lubię . Była dopiero 12:00 więc miałam dużo czasu . Weszłam do salonu a tam jak zwykle siedziała już piątka idiotów . Niedorozwój Lou , zboczony Harry , głodomor Niall , sztywny Liam no i Zayn . Och gdybym nie była z Lukiem od razu brała bym się za mulata . No przecież on jest boski ! Te jego tatuaże i styl '' bad boya '' po prostu cudo . Dobra , dobra T.I zejdź na ziemię masz chłopaka , a on dziewczynę . Usiadłam na kanapie pomiędzy Niallerem , a Liasiem . Nie wiem czemu ale wydaje mi się że Liam spina się przy mnie jeszcze bardziej niż zawsze  .
T- To co dziś oglądamy ?
Lo- A przez przypadek nie jesteś umówiona z tym twoim ćpunem ?
T- Mówiłam ci żebyś tak na niego nie mówił ! Jestem ale na wieczór . - odpowiedziałam już spokojniejszym głosem .
Lo- A gdzie idziecie ?
T- Jestem na przesłuchaniu czy co ?
Lo- W pewnym sensie . Odpowiedz !
T- A mam chociaż prawo do jednego telefonu ? - zaczęłam się drażnić z moim braciszkiem . Wiedziałam jak działa mu to na nerwy .
Lo- Nie no trzymajcie mnie za chwilę zrobię jej krzywdę !
T- Groźby karalne...Nie ładnie Loui... - pogroziłam mu palcem na co Hazza i Zayn zachichotali - a tak ogólnie to nie wiem gdzie mnie zabiera to niespodzianka .
Lo- Nie lubię go .
T- Ja też nie lubię Eleonor , a jakoś się tym nie chwalę .
Lo- To co innego !
T- Wiesz co nie mam ochoty oglądać żadnego filmu . Idę do Holly .
Lo- Super ! Tym razem masochistka !
T- Odwal się od moich przyjaciół ! Rozumiesz ?! Czy ja się wtrącam w to z kim ty się zadajesz ? Bo jakoś sobie nie przypominam .
O BOŻE ! Jak on mnie czasami wpierdala ! Wyszłam z salonu i jeszcze na moment wróciłam do pokoju po komórkę po czym wyszłam z domu trzaskając drzwiami . Usłyszałam komentarz '' Co za rozpieszczona gówniara  ! '' zapamiętam to sobie ... Powoli spacerkiem poszłam do domu Holly . Na szczęście mieszkała blisko więc już po chwili stałam pod jej drzwiami . Pukałam , dzwoniłam dzwonkiem nawet rzucałam kamykami w okno ale nikt nie otwierał . Pewnie znowu się najebała i zasnęła . Gdzie jeszcze mogła bym pójść ? Do domu nie wrócę na pewno . Wiem...pójdę do parku . Zawsze o tej porze jakieś dziewczyny trenują tam taniec . Przynajmniej będę miała się z czego pośmiać . :D Siedziałam tam i oglądałam te katastrofę . Spojrzałam na telefon 16:00 i 10 nieodebranych od Louisa . Ups... Szybko wróciłam do domu nie patrząc nawet czy ktoś jest w domu udałam się na górę żeby przyszykować się do przyjazdu Luka . Poprawiłam makijaż , podkręciłam końcówki i założyłam szorty i bluzkę z logo Nirvany . Zeszłam na dół . No i los tak chciał że na mojej drodze postawił rozwścieczonego Lou .
Lo- Jak ty wyglądasz ?! Mogłaś w ogóle nie zakładać spodenek bo i tak mało zakrywają !
T- Właśnie taki miał być efekt... - jak ja lubię go denerwować .
Lo- Tak na pewno nie wyjdziesz z domu !
T- A założysz się ?
Chwyciłam do ręki moje znoszone vansy i w mgnieniu oka znalazłam się na podjeździe przed moim domem. Ogólnie miałam zamiar jeszcze coś zjeść przed wyjściem bo mam jeszcze pół godziny ale mówi się trudno i żyje się dalej . Usiadłam wygodnie na krawężniku czekając aż mój chłopak zaszczyci mnie swoją obecnością . Zachciało mi się do łazienki więc musiałam wrócić na minutkę do domu . Z prędkością światła wbiegłam do kibla i załatwiłam swoje potrzeby . Stanęłam jeszcze na moment przed lustrem żeby sprawdzić jak wyglądam . Jakoś ujdzie ...Przed wyjściem po raz kolejny spotkałam Louisa .
Lo- Masz wrócić przed północą .
T- A jak nie to co ? Poskarżysz mamie ?
Lo- Nie wiem wymyślę coś odpowiedniego .
Nagle po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka . No nareszcie ! Nie zdążyłam ich otworzyć bo mój kochany braciszek wepchnął się przede mnie .
L- Hej jest T.I ?
Lo- Ehhh to ty... T.I to do ciebie znowu ten ćpun .
Przed wyjściem jeszcze stylowo przywaliłam Louisowi w łeb .
T- To gdzie jedziemy ?
L- Zobaczysz...- powiedział po czym namiętnie mnie pocałował .
Wsiedliśmy na jego motor i z piskiem opon ruszyliśmy przed siebie . Dojechaliśmy do jakiegoś lasu . Yyyyy robi się podejrzanie....Luk zawiązał mi bandankę na oczy i prowadził w tylko mu znanym kierunku . Kiedy zdjął mi z oczu ten śmieszny kawałek materiału przez który na 100 % się rozmazałam zobaczyłam mały pomost przy którym znajdowała się łódka .
L- I jak ?
T- Super .
Dałam mu całusa po czym jak najszybciej weszłam do łódki . Za raz po mnie wszedł do niej Luk . Płynęliśmy dość długo zanim zatrzymaliśmy się na środku jeziora . Było wspaniale . Gadaliśmy o wszystkim . Luk pokazał mi swój nowy tatuaż . Był to kluczyk który idealnie pasował do mojej kłódki na karku .
L- Obiecaj mi że nie ważne co teraz powiem to i tak będziemy razem .
T- Obiecuję .
L- Przespałem się z Holly .
Spojrzałam na niego nie wiedząc co mam powiedzieć . Tego się nie spodziewałam . Wpatrywałam się w niego , a on gapił się w wodę . Nie myśląc nawet o tym co robię wyskoczyłam z łódki i zaczęłam płynąć w stronę brzegu . Słyszałam za mną krzyki . Luk wołał moje imię , prosił żebym się nie wygłupiała i weszła z powrotem do łódki ale to było ostatnie co w tej chwili chciałam robić . Ta niespodzianka to wszystko tylko po to żeby powiedzieć mi o zdradzie . Dopłynęłam do brzegu . Teraz jeszcze kwestia jak wrócę do domu . Co za idiota zostawił kluczyki w stacyjce . Przed odjazdem wydarłam się jeszcze '' Nara frajerze ! '' i odjechałam . Kiedy nareszcie dojechałam do domu cała przemoczona ale jednak weszłam do salonu . Jak zwykle siedział tam cały zespół . Kiedy Loui mnie zobaczył od razu wstał z kanapy i podszedł do mnie . Mocno wtuliłam się w jego opiekuńcze ramiona i pogrążyłam się w płaczu .
T- Moje życie jest do dupy ! Nie mam już ani chłopaka ani przyjaciółki !
Lo- Co się stało ?
T- Przespał się z nią .
Lo- Z  Holly ?
T- Nie kurwa z Adel ! No chyba że z Holly !
Lo- Idź się przebież , a potem obejrzysz z nami film .
T- Ok .
Poszłam do góry . Szybko się wykąpałam i poszłam szukać czegoś wygodnego w czym mogę się pogrążyć w smutku . 

Przebrałam się w wybrane ciuchy i zeszłam na dół . Usiadłam na moim ulubionym miejscem pomiędzy Niallem , a Liamem . Chłopacy wybrali jakiś film . Na początku wydawał się dość fajny ale potem zrobił się nudniejszy niż lekcja matematyki . Miałam ochotę się do kogoś przytulić . Spojrzałam na irlandczyka . No widzę że nie tylko mi się ten film nie podoba . Blondynek słodko spał rozwalony na kanapie . Odwróciłam się w drugą stronę . Jaki fart Liaś jeszcze nie śpi . Szturchnęłam go w ramię .
T- Mogę się do ciebie przytulić ?
Li- Jasne .
Usiadłam mu na kolanach i mocno się w niego wtuliłam  możliwe że nie miał czym oddychać ale mówi się trudno . Ten przytulas to  było to czego teraz najbardziej potrzebowałam . Zaciągnęłam się jego zapachem . Miał śliczne perfumy . Nawet nie wiem kiedy zasnęłam .

~Perspektywa Liama ~

Li- Chłopaki jej chyba już wystarczy tego filmu ...
Lo- Nie tylko jej . - wskazał na Niallera - za chwilę ją zaniosę .
Li- Ja ją zaniosę .
Chwyciłem ja mocniej żeby jej nie upuścić . O BOŻE ! Jaka ona jest lekka . Czy ona w ogóle coś je ? Wchodzenie po schodach nie było już takie lekkie ale jakoś dałem sobie rade . Weszłem do jej pokoju i położyłem ją na łóżku . Przykryłem ją kołdrą i miałem zamiar już wyjść kiedy po raz kolejny tego wieczoru usłyszałem jej cudowny głos .
T- Możesz zostać ? Nie chcę być sama ...
Li- Dobrze . Tylko pójdę powiedzieć chłopakom ,a ty śpij .
Zeszłem na dół i powiedziałem o wszystkim chłopakom po czym od razu wróciłem na górę . Położyłem się obok niej i zacząłem ją głaskać . Znowu spokojnie zasnęła . Chciałem już iść bo nie ukrywam po tym filmie też zachciało mi się spać ale ona się do mnie przytuliła . Nie miałem wyboru musiałem zostać . Jak ona pięknie wygląda kiedy śpi . Ogólnie jest piękna ale nie umiem jej tego powiedzieć . Rozmyślałem jeszcze pół godziny po czym usnąłem .


 By : Pigi <3


Puff cz.9

Strach trochę ze mnie uszedł gdy wyszłam z pokoju. Otarłam ręką szyje. Fuuujj..! To było obleśne. On był obleśny. Podtrzymywała mnie myśl." Zapłacę mu i już nigdy się nie spotkamy." Głowiłam się jak zdobyć tyle kasy. Nie mam tyle przy sobie. To co mam musi mi wystarczyć na opłatę dodatkowych dni w hotelu, jedzenie i powrót do Londynu. 5 tyś. Ciekawe skąd. No nic jakoś trzeba skołować.
Chłopak który mnie tu przywiózł przerwał moje rozmyślanie. Podszedł do mnie złapał mnie za łokieć i wyprowadził z budynku. Rozejrzałam się. Znam bardzo dobrze to miejsce. Kiedyś z Ryanem przychodziliśmy tu by zbijać szyby, często tu piliśmy. Nie wiedziałam że w przedsionku roku zmieni się to w taką melinę. Wsiadłam do samochodu. Byłam zamyślona nawet nie wiem kiedy ruszyliśmy.
- Co ci powiedział.? Jesteś jakaś inna.- powiedział chłopak.
T- Nic takiego. Zastanawiam się skąd mam skołować 5 tyś.
- To nie masz jeszcze żadnego planu.?
T- Nie.- zrobiłam smutną minę. - No to już po mnie.- spuściłam głowę.
- Nie martw się pomogę ci.- powiedział i złapał mnie za kolano. Spojrzałam na jego rękę a później na niego.- Gdzie cię podwieźć.
T- Do hotelu.- mruknęłam.- Masz na imię Max.?
- Tak. Skąd wiesz.?- zdziwił się.
T- Jackob mi powiedział.- parchnął.- Coś nie tak powiedziałam.?- zmarszczyłam czoło.
- Nie.. Ty nic nie zrobiłaś. Tylko..- zawahał się.- Jackob nakazuje nam nic nie mówić. Wszystko w tajemnicy. Ale kiedy jest w towarzystwie takiej ładnej dziewczyny jak ty jest w stanie wyśpiewać wszystko.- pokręcił głową.- Klient. - poinformował. Koleś wsiadł na tylne siedzenie.
- Ile.
- 50g.- Max chwycił jakąś torebeczkę w skrytce. - Nowa dziewczyna.?
- Nie interesuj się.- burknął. - 100.
- Zeszłym razem było tylko 80.
- Ceny idą w górę.- powiedział. Koleś z tyłu przejrzał portfel. Zamknął oczy i wyjął banknot stuzłotowy. Wymienili się.- Do zobaczenia.- powiedział Max a koleś wysiadł. - Wybacz że musiałaś na to patrzeć ale wiesz interesy. Wciąż na chodzie.- zaśmiał się.
T- Jasne. - rozmawiałam z Max'em całą drogę. Podwiózł mnie pod hotel. Wysiadłam z uśmiechem na twarzy. Weszłam do hotelu. Dowiedziałam się od Maxa bardzo ciekawych rzeczy. Jackob sprzedaje wszystko co nielegalne. Nie wliczając w to sfałszowane papiery. Max to tak naprawdę nie jest Max ale Demetri. Weszłam do hotelu. Położyłam się spać. Rano obudził mnie dzwoniący telefon.
T- Tak.?- spytałam zaspanym głosem.
- Wybacz że budzę. Jackob chce cię dzisiaj widzieć.
T- Ale miałam się z nim spotkać za 3 dni.
- Ma dla ciebie propozycje. Nie pytaj o co chodzi, bo nie wiem.
T- No dobra. O której.?
- Czekam pod hotelem. Jak najszybciej.
T- Boże.- rozłączyłam się. Ubrałam. Nie malując się wybiegłam z hotelu w leciałam do samochodu i ruszyliśmy z piskiem opon. Max bo tak mi kazał na siebie mówić, tym razem nie zakrywał mi głowy workiem. Nie widział potrzeby. Szybkim krokiem weszliśmy do gabinetu Jackoba. Siedział tam jak zwykle.
- O TI moja śliczna siadaj. Max wyjdź. - spojrzałam na Maxa przerażona on tylko puścił mi oczko. Mimo że wiem jaki mniej więcej jest Max. Jak wygląda i w ogóle. To za każdym razem się stresuje. Nerwowo bawiłam się palcami. - Jak już wiesz mam propozycje.
T- Słucham.- powiedziałam cicho.
- Pójdź jutro ze mną na taką imprezę. Ubierz się ładnie. Proszę to dla ciebie.- podał mi pudełko. Spojrzałam na niego zdziwiona. Dał znak bym otworzyła. Wykonałam polecenie. W środku był piękny diamentowy naszyjnik i kolczyki. Zaparło mi na ten widok wdech.- Podoba ci się.?
T- Jest prześliczne. Ale ja nie mogę tego przyjąć.- zamknęłam pudełko i oddałam mu.
- Nie wiesz że prezentów się nie oddaje.? Założysz to jutro. Na pewno będziesz wyglądała cudownie.
T- Co w zamian.?- spytałam.
- Zmniejszę dług o połowę.- otworzyłam szeroko oczy. - Tak. Zmniejszę dług o połowę w zamian chce byś poszła ze mną na imprezę do takie jednego bogatego faceta.- strasznie mi się to opłacało. Zapłacić 2,5 tyś niż 5. Tyle to chyba dałabym rade skombinować. Wzięłam głęboki wdech i z ciężką ręką na sercu.
T- Dobrze. Zgadzam się. Pójdę jutro z tobą. Ale prezentu nie przyjmuję. Złożę go tylko jutro a później ci oddam.
- Jak chcesz skarbie. To wszystko możesz iść.
T- A jeszcze jedno. Max po mnie przyjedzie.?
- Tak. - uśmiechnęłam się na tą wieść. Bynajmniej ktoś normalny. - O której.?- Jackob chciał powiedzieć ale wszedł do środka ten umięśniony typ.
- Ryan chce coś od ciebie. - zamarłam. Ryan.? Tutaj.? To nie może być prawda. On nie może mnie tu zobaczyć. Spojrzałam na Jackoba.
- Co jest skarbie.?
T- Ryan. On nie może wiedzieć że tu byłam. Ani o imprezie jutro. Robię to wszystko za jego plecami. - szepnęłam szybko.
- Masz. Załóż.- rzucił mi dużą bluzę. Szybko ją włożyłam. Zakryłam głowę kapturem i wyszłam. Ryan pociągnął mnie mocno z bara. Na skutek czego prawie się wyjebałam kaptur zleciał mi z głowy. Szybko go założyłam. Wyszłam z budynku. Czekał tam na mnie Max. Przytuliłam się do niego.
T- Boże Święty. Tam był Ryan.
- Stały bywalec. Wiem wszytko jutro przyjeżdżam po ciebie o 19. Wiem że masz wyglądać olśniewająco i że będziesz udawać dziewczynę Jackoba.
T- Słucham.?!- wydarłam się.
- No.. Z tego co mi powiedział Ryan. To ma być jutro z nim dziewczyna która ma udawać jego dziewczynę przed szychami. Ale tą dziewczyną jesteś ty. - prawie mi gały wyjebały z orbit. Zrobiło mi się słabo.
T- Możemy jechać.?
- Dobrze.- myślałam że umrę.Przez cały dzień byłam nie do życia. Z Zaynem się nie widziałam miał napięty grafik. Jutro ma jakąś imprezę charytatywną. Można powiedzieć że mi to pasuje. Bynajmniej nie będę musiała wymyślać jakiś kłamstw by o nic mnie nie podejrzewał. Byłam u Jess i Jane. Jane opowiadała jak to świetnie układa jej się z Niallem. Jess mówiła że jakoś nie idzie jej coś z Philipem i że chyba zakochała się w Lou. Ta wiadomość nieco poprawiła mi humor. Ale tylko na chwile bo po jakiś 10 Philip przyszedł do Jessici.
W dzień imprezy chodziłam cała poddenerwowana. Nie mogłam się na niczym skupić. Tylko jedno łaziło mi po głowie. Że muszę iść na tą imprezę bo jak nie to będę miała przesrane. Ok. 18 zaczęłam się szykować. Ubrałam czarną sukienkę. Wysokie szpilki. Wymalowałam się mocno. Założyłam biżuterie od Jackoba. Byłam trochę głodna. Nic nie jadłam wczoraj ani dzisiaj. Nie umiałam nic przełknąć. Podskoczyłam gdy mój telefon zadzwonił. Założyłam cienki długi płaszcz i z kopertówką wyszłam z pokoju. Ciężko mi się oddychało. Błagałam żeby jakiś cud się zdarzył i nie musiałabym iść. Niestety moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Max na mój widok uśmiechnął się. Fajnie. Ja jakoś nie umiałam. Podjechaliśmy pod siedzibę Bossa. Jackob wyszedł elegancko ubrany. Kazał mi wysiąść. Rozpiął mój płaszcz i zmierzył wzrokiem.
- No no no...
T- Jeszcze umiem się ubierać.- powiedziałam sucho i zapięłam go z powrotem. Wsiadłam do limuzyny. Jackob poczęstował mnie szampanem. Wypiłam go od razu. Strasznie się denerwowałam.
- Ej.. Uśmiechnij się.- powiedział unosząc kąciki moich ust.
T- Łatwo ci mówić. Kiedy raczyłbyś mi powiedzieć że mam udawać twoją dziwkę.?- spytałam surowo. Zrzędła mu mina.
- Skąd o tym wiesz.?
T- Nie tylko ty masz swoich informatorów. Nie powiedziałeś mi wszystkiego. Więcej nie idę z tobą na żadne chore układy. Rozumiesz.?
- Jasne. - powiedział i chytrze się zaśmiał. - Jeszcze zobaczymy.
Dojechaliśmy na miejsce. Weszłam z nim do ogromnej sali. Złapał mnie w talii i poprowadził po schodach na górę. Weszliśmy do pewnego pokoju. Siedziało tam z około 8 facetów. Stało 5 ochroniarzy a przy wejściu 2. Jackob zdjął ze mnie płaszcz. Usiadłam na kanapie obok niego.
- Panowie. To jest Rose. - powiedział Jackob i pokazał na mnie. Wstałam i każdemu z osobna podałam rękę. Mężczyźni wstawali i całowali moją rękę. Co kilka minut przychodziła kelnerka i zabierała puste szklanki od whisky zamieniając na pełne. W pokoju było bardzo przytulnie i klimatycznie. Było wielkie lustro weneckie. Widziałam co się działo. Kto przychodził na tenże imprezę kto wychodził. Jackob złapał mnie za udo. Spojrzałam na niego. Zmroził mnie wzrokiem.
- Rose. Gdzie pracujesz.?
T- Nigdzie. Jackob uważa że nie powinnam się przemęczać. No chyba że u niego w sypialni.- mężczyźni wybuchli śmiechem. Jackob nachylił się nad moim uchem.
- Świetnie ci idzie.- powiedział. Burknęłam niezadowolona. Nie lubię udawać. A w szczególnie niesłusznej sprawie.
T- Panowie wybaczą.- wstałam.
- Gdzie idziesz.?- spytał Jackob chwytając mnie za rękę.
T- Przepudrować nosek.- uśmiechnęłam się do mężczyzn i wyszłam. Odetchnęłam. Zeszłam na dół. Podeszłam do baru. Zamówiłam koniak. Wypiłam za jednym zamachem. Nagle usiadł obok mnie jakiś chłopak. Nie patrzałam na niego. Miałam wyjebane.
- Cześć. Zamówić ci drinka.
T- Nie dzięki.- zerknęłam na niego. O MÓJ BOŻE TO HAZZA. - Harry.? Co ty tu robisz.? Jest tu reszta.? Zayn też.?- rozejrzałam się nerwowo.
H- TI.? Mógłbym spytać o to samo. Tak. Są wszyscy.
T- Oh Shit.!- wstałam.- Obiecaj mi że nie powiesz Zaynowi ani nikomu że mnie tu widziałeś. Obiecujesz.?
H- Yyyyy..
T- Tak czy nie.?- spytałam ostro.
H- Dobra. A co ty tu robisz.?
T- Ugh.. Jestem tu służbowo.- mruknęłam. Odeszłam od baru. Gdzieś w tłumie pięknych kobiet zauważyłam mulata. Pierwszy raz byłam zazdrosna o Zayna. Znaczy się nie pierwszy o byłam wcześniej o Perrie ale gdy jesteśmy razem. Weszłam szybko po schodach do góry. Haz cały czas na mnie patrzał. Weszłam do środka. Nikt na mnie nie zwrócił uwagi.
- Skąd wytrzasnąłeś taką dupę jak Rose. Jest warta miliony.
T- Ja to wszystko słyszę.- powiedziałam zakładając ręce na piersi. Mężczyźni dopiero teraz zorientowali się że weszłam.
- O Rose. Gadaliśmy o finansach.
T- No właśnie słyszałam.- zaśmiałam się. Gadali o sporcie. Ja podeszłam do wielkiego lustra weneckiego i patrzałam. Odnalazłam w tłumie Zayna. Jakaś skąpo ubrana kobieta przejechała ręką po jego klatce piersiowej. Już chyba wiem jak Zayn się czuł gdy Ryan dotykał mnie tam gdzie nie powinien. Miałam w tym momencie ochotę rozjebać łeb tej suce. Groziłam jej w myślach." Jeszcze raz tkniesz mojego chłopaka a nie przeżyjesz dzisiejszej nocy.". Ona go uwodziła. Oddychałam głęboko. Nagle do pokoju ktoś wszedł. Myślałam że dostane zawału. To był Ryan. Spojrzał na mnie. Zmierzył mnie wzrokiem. Miał nieokreślony wyraz twarzy jakby mnie chciał zabić i przytulic jednocześnie. Usiadł obok Jackoba. Przywitał się z facetami.
- Powiedz Ryana Rose to niezły towar co nie.?- spytał któryś z tych biznesmenów.
R- Tak muszę przyznać. Rose jest nieziemsko atrakcyjna. - nie wiem czy Jackob to celowo ukartował czy co.?! Chciał się zemścić.? Może pragnął mojej śmierci.? Bo na pewno nie przeżyje gdy z tą wyjdę.
T- Jackob ja idę na dół. Miło mi było panów poznać.
- Ale o co chodzi czemu nas opuszczasz.?- spytał chyba Bill. Nie pamiętam jak się nazywa.
T- Powiedzmy że idę poszukać sobie nowej przyjaciółki.- uśmiechnęłam się.- Muszę się naplotkować.
- A myślałem że polujesz na tego mulata.- zaśmiał się. Przełknęłam ślinę.
T- Nie mogłabym. A znasz tą kobietę co go uwodzi.?
- Tak. To moja żona.- prawie kopara mi opadła.- Żartowałem. Nie nie znam. - zaśmiał się. Inni również.
T- Czekam w domu kochanie. - cmoknęłam Jackoba. Mężczyźni zabuczeli. Jak mali chłopcy. Podałam rękę każdemu z nich. Na końcu Ryan. Mocno ścisnął moją dłoń. Co oznaczało że jest mega wkurzony. Wzięłam płaszcz i kopertówkę. - Dobrej nocy życzę.- powiedziałam uprzejmie i wyszłam. Zbiegłam na dół. Prawie sobie nogi połamałam w tych szpilach. Zobaczyłam że Niall się na mnie patrzy. Przytknęłam palec do ust. Hazza mu szepnął coś na ucho. Pokiwał głową na znak porozumienia. Wyszłam z budynku. Zadzwoniłam po Maxa. Czekałam na niego. Ktoś szarpnął mnie.
R- Czyś ty oszalała.? Co ci mówiłem.? Nie masz się w to mieszać.?
T- Trochę już za późno. Było mi powiedzieć że ci faceci chcieli kasę.
R- Nie mogłem. Nikt nie może.
T- Powinieneś być mi wdzięczny dzięki mnie masz tylko do zapłacenia 2,5 tyś.
R- Ale jak.? Nie... nie... Nie mów że się sprzedałaś.- chwycił mnie mocno za przedramiona.- Powiedz że to nie prawda.?!- krzyknął na mnie.
T- A jak tak to co.? Nic już nie zrobisz. To moja sprawa co robię..
R- Nie kiedy robisz to przez mnie.
T- Za późno. Już siedzę w tym gównie.- powiedziałam oschle. - Nie zależnie czy tego chcesz czy nie. Gdybyś mi powiedział byłoby całkiem inaczej. Jesteś zwykłym pieprzonym kłamca.!- krzyknęłam. Uderzył mnie.Nigdy tego nie robił. Zawsze to on mnie bronił przed tymi którzy chcieli to zrobić a tu taka nagła zmiana sytuacji. Złapałam się za policzek.
R- A ty.? Kim jesteś w takim bądź razie.?! - szarpał mną.- Powiedziałaś Zaynowi.? Wiem że kłamałaś by spotkać się z Jackobem. Taka z ciebie grzeczna dziewczynka.? Mówisz na mnie kłamca a ty nic lepsza.- popchnął mnie.
T- Jesteś gnidą.- powiedziałam oschle. Zamachnął się. Ktoś krzyknął. Z budynku wybiegł Zayn.