Czułam się zażenowana. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak czerwona. Usłyszałam znajome mi i moim przyjaciółką śmiechy. Obejrzałam się do tyłu. Do restauracji wszedł Jay, Peter, Ryan, Tom, Victor i Dan. Nie mogłam uwierzyć. Tak dawno nie widziałam 4/6. Szybko wstałam i pobiegłam do nich. Wbiegłam Ryanowi w ramiona. Był zdezorientowany tak samo jak Tom Victor i Dan.
D- Hej Ryan kolejna laska której nie pamiętasz.?- zaśmiał się.
R- Sorry ale nie kojarzę cię.
J- Serio.?- zdziwił się.
T- Ejjj... A kto ci robił masaż prawie erotyczny. - zaśmiałam się i klepnęłam go w klatkę piersiową.
R- TI.?
T- Nie.. Mała Syrenka. - wzruszyłam ramionami.
To- Ale się zmieniłaś. - nie dowierzał
V- No. - powiedział przytulając mnie. - Schudłaś.
To- Wyładniałaś.
R- Ale tyłeczek masz ten sam.- złapał mnie za niego. Mimowolnie pisnęłam.
T- Ty jak zwykle o jednym.- poczochrałam jego włosy.
J- Ładnie wyglądasz.
To,V,D,R i P- Noooo..- wszyscy mnie zmierzyli wzrokiem. Zaśmiałam się. Nic się nie zmienili.
V- A gdzie buziaczek. Czemu go jeszcze nie dostałem.? Czuje się urażony. - westchnęłam. Dałam całusa Victorowi (tak tak w usta).
R- Mi dasz coś więcej co nie. - zaśmieli się. Ryan oblizał się.
T- Chciałbyś. - też się oblizałam ale seksowniej.
R- Oj chciałbym. - mruknął i przytulił mnie łapiąc za tyłek. - Jesteś tu sama.? Bo wiesz.. Możemy dotrzymać ci towarzystwa. - uśmiechnął się chytrze.
T- Jestem z przyjaciółmi. - powiedziałam i pokazałam stolik. Zayn miał dziwny wyraz twarzy. Jakby miał kogoś zabić. Może dlatego że Ryan wciąż trzymał mnie za tyłek. Jakoś mi to nie przeszkadzało. Kiedyś zawsze tak robił. Nie zważając czy mam chłopaka lub czy on sam miał dziewczynę.
V- Ejj.. Oni to nie są te pedały.? - zamyślił się.
To- Tak tak... One Direction.
T- Oj mówisz o moim chłopaku. Uważaj sobie. - zagroziłam Victorowi.
To, D,V - Chłopaku.?!- wręcz krzyknęli.
T- Tak.?! Coś nie tak.? Chyba mam prawo mieć chłopaka.
R- A ja myślałem że na mnie czekasz.- musnął nosem moją szyję.
T- Ryan to nie myśl. - zaśmiałam się. Złapał go za rękę ale on ją puścił. Złapał mnie w talii poszliśmy w stronę stolika.
V- Cześć dziewczyny. - zwrócił się do moich przyjaciółek.
Je, Jane - Hej. - uśmiechnęły się szeroko.
T- Ryan. Poznaj to jest Liam Harry Niall Louis i mój chłopak Zayn. One direction poznajcie Ryan Tom Victor Dan Peter i Jay. - Rya wciąż trzymał mnie w talii a Zayn patrzał na niego morderczo.
To - Witamy One direction wśród normalnych.- wiedziałam co ma na myśli.
T- Och.. Musisz nie. Byłbyś chory gdybyś się ich nie uczepił. - walnęłam go w ramię.
To- Auućć... Ryan ona mnie bije.
R- Dobrze ci tak.
To- Słucham.? Zobaczymy później jak będziesz chciał numer jakiejś dziewczyny.
R- Nie będę chciał. Mam TI.
T- Słodki jesteś.- uśmiechnęłam się do niego. Zayn wstał. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Traktował mnie jak jakąś lalkę. Gdy wyszliśmy na zewnątrz puścił mnie.
T- Zayn to bolało.
Z- Może od razu się z nim przeliżesz. Nie zapominaj jestem twoim chłopakiem. I nie życzę sobie takich teatrzyków.
T- Zayn nie rozumiem o co ci chodzi. To moi przyjaciele.
Z- Wszystkich przyjaciół tak traktujesz.? A może ja też jestem tylko przyjacielem. - byłam bezradna.
T- Chyba jeszcze umiem odróżnić przyjaciela od chłopaka.! - krzyknęłam Zayn chwycił mnie za przedramienia i mocno ścisnął.
Z- Ja jakoś tej różnicy nie widzę. Może z tym Ryan też się pieprzyłaś.
T- Zayn przeginasz. - powiedziałam ostro.
Z- Skąd mam mieć pewność. Przecież to tylko przyjaciel. A może reszcie też wleciałaś do łóżek. To był tylko przyjacielski seks.
T- Masz mnie za kurwę.?- zapadła cisza. - Pytam się masz mnie za kurwę.? - wyszarpałam się z jego uścisku. Nagle z lokalu wyszedł Ryan.
R- TI. Wszystko w porządku.?
T- Tak. Wróć do środka. - powiedziała a chłopak zrobił o co prosiłam.
Z- Obrońca ucieśnionych przyszedł.- burknął
T- Bynajmniej nie uważa mnie za kurwę.!- krzyknęłam i skierowałam się w stronę restauracji. Zayn ścisnął mocno mój nadgarstek i pociągnął w swoją stronę.
Z- Jeszcze z tobą nie skończyłem.
T- A ja z tobą tak.!- wyrwałam się i wbiegłam do lokalu. Z oczy płynęły mi łzy. Nie umiałam ich powstrzymać. Podeszłam do stolika. Wzięłam torebkę.
T- To ja idę. Do zobaczenia. Miłego wieczoru. - uśmiechnęłam się sztucznie przez łzy.
Je- TI wszystko ok.?
T- Nie. Nic nie jest Ok.- powiedziałam i poszłam. Zayn stał przy sklepie alkoholowym. Nie zwracając na niego uwagi poszłam do hotelu. Tym razem nie płakałam całą noc. Byłam po jakimś czasie zmęczona. Zasnęłam. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Nie chciało mi się wstawać.
- Nie ma mnie.!- krzyknęłam. Ten ktoś jeszcze głośniej zaczął pukać.- Kurwa Mać chyba mówię ze mnie nie ma.!- wkurzona wstałam i otworzyłam. W drzwiach stał uśmiechnięty Ryan.
T-Co ty tu robisz.? - zdziwiłam się.
R- Ubieraj się skarbie. Zabieram cię stąd. Nie pozwolę ci gnić w łóżku.
T- Ryan nie mam ochoty nigdzie iść.- mówiąc to szłam w stronę łóżka i rzuciłam się na nie.- Nie mam ochoty żyć.
R- Rusz ten swój piękny tyłek - klepnął mnie.
T- Nie.
R- Sama chciałaś. - wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Rozebrał do bielizny. Piżamę a raczej bluzkę Nialla i spodenki rzucił na podłogę w pokoju. Poszedł do pokoju grzebał w mojej szafie. Po chwili wrócił. Ubrał mnie. Nie musiałam nawet kiwnąć palcem. Nawet pomalował mi paznokcie. I zrobił Make Up. Nie źle mu to wyszło.
R- No już idziemy.
T- Nie.- Ryan przerzucił mnie sobie przez ramię. Bezradnie zwisały mi ręce. Wziął kluczę telefon i portfel. Włożył sobie wszystko w kieszenie i wyszedł ze mną z pokoju. Ludzie po drodze dziwnie się na nas patrzeli. Na dole zobaczył nas Harry.
H- Gdzie ją uprowadzasz.? - spytał Ryan.
R- Trochę rozerwać. Nie może tak leżeć w łóżku. Muszę się nią nacieszyć skoro jest jeszcze w Polsce. - klepnął mnie w tyłek.
T- Ale jutro wyjeżdżam.
R- Już jutro.?
T- Tak.
R- To nie wrócisz chyba dzisiaj do pokoju. - zaśmiał się.
T- Harry idziesz z nami.?
H- Nieee.. Miłej zabawy. - cmoknął mnie w policzek.
T- Ile czułości. - zaśmiałam się.
Na mieście już szłam normalnie. Jechaliśmy pociągiem Leciała nasza piosenka z dawnych czasów.
R- Pamiętasz.?
T- Oczywiście. - zaczęliśmy śpiewać. Spojrzałam na Ryana. Wybuchłam śmiechem. BOŻE CO ZA KRETYN. Z KIM JA SIĘ ZADAJE.
R- Od razu lepiej. - uśmiechnął się do mnie szeroko.
T- Gdzie my w ogóle jedziemy.?
R- Nie wiem.
T Jak to.?
R- Jedziemy na gapę. Wysiądziemy kiedy będziemy chcieli. Tylko nie wzbudzaj podejrzeń. - zaczął śmiesznie poruszać brwiami.
T- Debil. - śmieliśmy się. Przyszedł konduktor. Chciał bilety.
R- Ale Pan już nam sprawdzał. - powiedział patrząc facetowi prosto w oczy. Dojeżdżaliśmy do jakiejś miejscowości.
- Naprawdę.?
R- Tak zaraz wysiadamy. - powiedział poważnie. Wstałam ledwo powstrzymując śmiech. Ryan trzymając mnie w talii podszedł ze mną do drzwi. Udawał że mnie całuje a tak naprawdę szeptał mi do ucha.
R- Tylko się nie śmiej. - sam prawie wybuchł śmiechem.
T- Tylko mnie nie opluj. - zaśmiałam się a on już nie wytrzymał. Konduktor szedł w naszym kierunku i dziwnie patrzał się na nas. Drzwi się otworzyły a my wybiegliśmy na peron. - Więcej z tobą nie jadę. - zaśmiałam się.
R- Dobra dobra. Ale powiedz cykałaś się.
T- Nie.
R- Tak tak.. Miałaś cyka widziałem. Mnie nie oszukasz skarbie. Znam cię lepiej niż ten Zayn.
T- Może i tak.
R- Może.?
T- No dobra znasz mnie lepiej. I co z tego.?
R- Patrz jest jakiś koncert.! - pokazał na plakat.
T- Chcesz iść.?
R- A ty.?
T- Kiedy ostatnio poszłam skończyło się całkiem miło.
R- To znaczy.?
T- Zayn wyznał mi miłość.
R- Aaaa... Uwierz ze mną będzie lepiej. - uśmiechnął się.
T- Nie wątpię.- przytuliłam się do niego.
Przez kilka godzin chodziliśmy i wygłupialiśmy się. Poszliśmy do baru. Karmiłam Ryana hamburgerem. Usmarowałam go ketchupem. Zaczął mnie gonić. Ludzie patrzeli się na nas jakby nas dopiero co z klatki wypuścili.
Koncert był Zajebisty. Nie wiem co to był za zespół. Ale świetnie się bawiłam. Tańczyliśmy śpiewaliśmy skakaliśmy. Przy smutnych piosenkach wtulałam się w Ryana. Pod koniec zadedykowali miłosną piosenkę wszystkim zakochanym parą. Rozejrzałam się w trakcie piosenki dokoła. Same całujące się pary. Było mi trochę niezręcznie. Nagle Ryan złapał mnie za szyję. Spojrzałam w jego oczy. Złączył nasze usta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz