sobota, 22 czerwca 2013

A small town in England

Zwykłe miasto w Anglii. Zwykła szkoła. Zwykłe dziewczyny z ADHD-aunem. Wszystko w naszym życiu było zwykłe. Directioner jak wszystkie inne.
Ja, Patty i Pola.
Byłyśmy na spacerku. Była sobota. Tak na oko koło 10 rano. To jak środek nocy. Ale jakoś mnie wyciągnęły na dwór. Jak zawsze. Jak zwykle nagrywałyśmy trochę filmików. Wygłupiałyśmy się. Jadłyśmy lody. Tak wiem jak to brzmi ale uwielbiamy Lody. Szczególnie Smerfowe. No Patty to w ogóle. Pomijając fakt że jakby chłopak który jej się podoba wygląda jak z wioski smerfów. Ciągle zastanawiam się co ona w nim widzi. Nie wiem. Nienawidzę go. On jest strasznie denerwujący. A szczególnie gdy twoja przyjaciółka non stop o nim nawija. Jak katarynka. Nie ma końca. Zawsze gdy ją tak słucham przypomina mi się ta melodia z Szymon Majewski Show. [ Końca nie widać... Końca nie widać... Nie widać x5]
A więc jak już wspomniałam to jesteśmy na spacerku. Przechodzimy koło Skate Parku. Kurwa jaki pech. Żadnych ciach z deską. :( Mówi się trudno. Jakoś przeżyje. Na parkingu obok stał jakiś Tir. Miał jedne otwarte drzwiczki z tyłu. Patrzałam na nie i drapałam się po brodzie. Wpadłam na genialny pomysł.
T- Patty, Pola dawajcie wsiadamy do niej. - szturchnęłam jedną ręką w ramie.
Po- Pojebało cię.?
T- Yyyy.. Nie.- po dłuższym zastanowieniu odpowiedziałam.- No weź będzie fajnie.- udało mi się je namówić. W samochodzie były jakieś meble. Obejrzałyśmy je a później usiadłyśmy na ziemi opierając się o zamkniętą część drzwi. Nagle ktoś zamknął tą drugą. Myślałam że to jakiś żart. Ale nie po chwili samochód ruszył.
Pa- He. Co się dzieje.? Czy my jedziemy.?- spytała zdezorientowana.
Po- Tak.! Jedziemy.! TI ja cie kiedyś zabije.! On nas gdzieś wywiezie.! POMOCY.!!!!- zaczęła walić w drzwi i wydzierać się. Ja lałam ze śmiechu. Patty czasami się podśmiewała bo nie wiedziała czy ma się śmiać czy płakać.- TO NIE JEST ŚMIESZNE.!- krzyknęła na mnie.
T- Nie wcale.- powiedziałam przez śmiech i dalej turlałam się po ziemi. Po jakimś czasie Pola przestała wrzeszczeć. Usiadłyśmy na kanapie. Patty rozwaliłam się na niej. Ja leżałam z głową spuszczoną w dół. A Pola srała w gacie ze strachu. "Podróż" była dość długa. Około godziny ale dłużyło się jakby to było pół dnia. Nagle samochód się zatrzymał. Myślałam że to kolejne światła ale on zatrzymał się na dobre. Drzwi się otworzyły. A przed nimi stało 5 zdziwionych chłopaków. Mulat zaczął się śmiać.
- Aaaa... Czyli to takie dodatkowe opcje.?- powiedział przez śmiech.
T-Yyyy...Cześć.- wstałam z kanapy.- Gdzie my jesteśmy.?
- W samochodzie.?!- powiedział blondyn.
Pa- Chodziło jej o miasto Debilu.
- Eee tylko nie debilu. Londyn.
T- Ooo Super zawsze chciałam zwiedzić Londyn.
Po- Czyś ty oszalała.?! Jak my teraz wrócimy do domu.
T- Yyy.. Dupą po szynach.?! - powiedziałam śmiejąc się.
Po- Nie no ja zaraz nie wytrzymam. Patty trzymaj mnie bo zaraz jej łeb ukręcę.- powiedziała łapiąc się za głowę.- Człowieku. Jesteśmy setki kilometrów od domu. To wszystko przez ciebie. Więcej z tobą nie wychodzę. Sparzasz mi same problemy. Nienawidzę cię.- wyskoczyła z auta usiadła na krawężniku i zaczęła płakać. Nie wiedziałam co mam zrobić. Miałam minę w stylu WTF.?! Przecież nic się nie stało. Boże znalazłyśmy się w innym mieście i co z tego. Wrócimy autostopem. Zamiast się cieszyć że przed nami nowa przygoda to ona płakała. Nie ogarniam ludu.
Pa- Yyyy... Aha.- powiedziała po jakimś czasie.
T- Dokładnie.
- Czy ktoś nam wyjaśni co wy robicie w samochodzie z naszymi meblami.?- spytał pewien brunet.
T.I i Pa ( mówiłyśmy zdaniami na przemian)- Pewnego dnia.- zaczęłam.- 3 dziewczyny poszły na spacer. Jak zawsze świetnie się bawiły. Jedna z nich - pokazała na mnie.- wpadła na genialny pomysł. Mianowicie by wsiąść do tego oto samochodu. Nie wiedząc że on zaraz ruszy. Siedziały i rozmawiały. Nagle ktoś zamknął drzwi. Zdezorientowane nie wiedziały co zrobić. No bo cóż w takiej sytuacji da się zrobić.?!- uniosłyśmy teatralnie ręce. Chłopacy co chwile spoglądali to na mnie to na Patty.- Jedna z nich, blondynka. Zaczęła się wydzierać walić w drzwi i wołać o pomoc. Natomiast dwie następne nie wiedziały za bardzo czy się śmiać czy płakać. Wybrały śmiać się. Ta sytuacja była tragiczna. Blondynka miała podobny atak paniki jak przed chwilą.- trochę się zaśmiałyśmy.- Tak oto 3 dziewczyny z zwykłego miasta. Znalazły się oto w tym samochodzie. I w tym niesamowitym mieście.
T- Wiesz co Patty. Przypomniały mi się wszystkie seriale z Seks w wielkim mieście.- powiedziałam szturchając ją lekko.
Pa- Nie wiem ale kiedy zamknięto nam drzwi to mi CSI.- zaśmiałyśmy się. Coś mi zaczęło świtać do głowy. Przyjrzałam się chłopakom uważnie. Szczerze byłam w szoku.
T- Yyy.. Pola.?! Przestaniesz się na mnie gniewać i mnie nienawidzić gdy ci powiem że przez twoją znienawidzoną teraz przyjaciółkę, przed samochodem z którego przed kilkoma minutami wybiegłaś stoi Cud i Bóstwo twojego życia. Chłopak dla którego zrobisz wszystko. Słodki blondyn. Niall Horan. - zaśmiałam się trochę. Ona przez chwile analizowała moją wypowiedź. Walnęłam lekko łokciem Patty w ramię.
Pa- Faktycznie- szepnęła. Zrobiła szerzej oczy i spojrzała na mnie. Też sama byłam w szoku ale jakoś chciałam obrócić to w żart.
Po- To nie możliwe on jest w Lon..
T- No właśnie. W Londynie baby. A gdzie aktualnie jesteśmy.?
Pa- W Londynie.- powiedziała triumfalnie.
Po- Co ty pieprzysz. Szansa że go spotkam jest jak 1:1000000.
T- Mówił ci ktoś że właśnie takie szanse zdarzają się częściej niż szansa 1:1000.?
Po- Chcesz po prostu mnie wziąźć na litość. Dobrze wiesz że mam do niego słabość.
T- No wiem i on teraz też to wie.- wszyscy wybuchli śmiechem. Chłopacy przez całą naszą rozmową wędrowali wzrokiem a to na mnie a to na Pole. Ona tylko siedziała na krawężniku zapłakana z twarzą schowaną w dłoniach. Podeszłam wraz z Patty na skraj samochodu. Lou wyciągnął w jej kierunku ręce. Uśmiechnęłam się. Pomógł jej wysiąść. Do mnie podbiegł Zayn i Haz. Uniosłam do góry brwi. Rozejrzałam się i wywróciłam oczami. Sama wyskoczyłam z auta.
Pa- Macie bardzo wygodną kanapę. Prawie na niej zasnęłam.- zaśmiała się. Podeszła do Poli. - Ej przecież nic się nie stało. Żyjesz.
Po- Jak się matka dowie to mnie zabije.
T- No i dlatego się nie dowie.- uśmiechnęłam się
Po- Ty się do mnie nie odzywaj.- z naburmuszoną miną usiadłam na krawężniku.
Pa- A może pomożemy im. I tak nie mamy co robić a gdziekolwiek pójdziemy i tak wyjdzie na to że się zgubiłyśmy. Nie znamy tego miasta.
T- Mi to pasuje. - wstałam. I z uśmiechem na ustach podeszłam do chłopaków.- To co najpierw.?
Z- Yyy.. To może wy weźmiecie coś letszego...- powiedział ni to pytaniem ni rozkazem.
T- Czemu.?
Z- Jesteś dziewczyną nie powinnaś nosić ciężarów jeszcze sobie coś zrobisz.
T- I tylko dlatego że jestem dziewczyną nie mogę nosić np. kanapy.?- nie dowierzałam.
Pa- Szowinista.- burknęła Pomogłyśmy sobie nawzajem z powrotem wsiąść do samochodu. Podawałyśmy chłopakom rzeczy. Kto by pomyślał że przez jeden głupi pomysł możemy spotkać 1D. Pola wreszcie uwierzyła że to Niall Horan. Jakieś oświecenie. Zaprosili nas na "herbatkę". A dokładnie to Louis zaprosił Patty. Jak ona się do niego kleiła. Przypomina mi się teraz taka zabawa z podstawówki. "Przylepka" Idealnie pasuje do sytuacji. Usiadłam z Polą (wciąż obrażona na mnie) w salonie. Na kanapie. Patty z Lou i Niallem poszła robić herbatę. Leciał akurat w TV nasz ulubiony serial. Pojawiła się nasza znienawidzona aktorka.
T- Boże jak na nią patrze to rzygam.
Po- No... Nie lubię jej. Jak Dan może z nią być. Przecież z taką szmatą to tylko na stos.- powiedziała aż ze złość ściskając poduszkę.
Z- Widzę że jesteście bardzo zagłębione w serial.
Po- No zawsze go oglądamy.
Li- O co w nim chodzi.?- opowiedziałyśmy w skrócie co i jak. Po chwili przyszła trójka z herbatami. To znaczy Patty niosła tace z herbatami, Niall z jedzeniem a Lou szedł za Patty i patrzał jej na dupę. Rzuciłam w niego poduszką.
T- Eee.. To moja dupa. Odwal się. Ja ją zaklepałam pierwsza.
Pa- Ech... Niech patrzy.- powiedziała wiedziałam że to ją dowartościowywało.
T- Ciekawe co robi nasz smerf.?- powiedziałam zamyślona. Zrobiłam to specjalnie.
Pa- A która jest.?- spojrzała na zegarek.- Teraz. Ma obiad a za 15 minut idzie na trening.- z uśmiechem powiedziała. Chłopacy spojrzeli na nią z miną WTF.?!- No co.? Czy to dziwne że wiem co robi chłopak który mi się podoba.?- wszyscy potrząsali głową na znak potwierdzenia. Wzruszyła ramionami i nie zwracając na nich uwagi popijała herbatę i oglądała serial. Lou usiadł obok niej. Słyszałam jak zapytał kim jest smerf. Zaśmiałam się.
T- Otóż drogi Lou. Smerf to chłopak w którym Patty zakochała się już wieki temu.- wstałam
Po- Blondyn. Nie za wysoki, niebieskie oczy. Taki trochę badboy.- powiedziała i stanęła obok mnie.
T- Taka trochę wersja dla niedorobionych.- szepnęłam. Pola wybuchła śmiechem a Patty rzuciła we mnie poduszką.- No co mówię co myślę. - oburzyłam się.
Pa- To nie myśl.
Po- Ćpun, pijak... bezmózgowiec, wygląda jakby sobie nasrał do gaci.- burknęła. Tym razem to ona oberwała poduszką.
T- Chodzi do równoległej klasy co my.
Pa- Śliczny, zabawny, odważny, jednym słowem...
T,Po- Kretyn.!- powiedziałyśmy równo a wszyscy się zaśmieli.
T- Mogłybyśmy wymieniać w nieskończoność.- powiedziałam machając ręką. Spędziliśmy z nimi cały dzień. Dużo się śmialiśmy. Fajnie było. Ale wszystko co dobrze szybko się kończy. Trzeba było wracać. Pola kleiła się do Nialla. Patty co chwile zerkała na Louisa. Odwieźli nas.
Minął miesiąc. Pola jest z Niallem a Louis z Patty. Nareszcie znalazła sobie chłopaka który jest jej wart. Nie nie chciałam być kolejną do kolekcji. Po prostu zostałam przyjaciółką i wierną fanką 1D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz