niedziela, 2 czerwca 2013

Puff cz7




Wiedziałam że nie powinnam ale nie umiałam przestać. To było silniejsze ode mnie.
T- Ryan ja nie mogę. - powiedziałam i znowu zatopiłam swoje usta w jego.
R- To przestań. - zaśmiał się.
T- Nie umiem. - powiedziałam i chwyciłam jego kark. Nagle doszło do mnie. TI CO TY ROBISZ.? A CO Z ZAYNEM.? NIE MOŻESZ TEGO ROBIĆ. Odepchnęłam się od Ryana. - Przepraszam Ryan nie mogę.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
R- Rozumiem. To mi w zupełności wystarcza.- uśmiechnął się. Rozejrzał się i jakby zastygł.
T- Ryan co się dzieje.? - miał bardzo dziwny wyraz twarzy. Jakby się czegoś przestraszył.
R- Musimy iść.
T- Ale czemu.?
R- Już biegnij. - zaczęłam biec w kierunku wyjścia tam jakiś napakowany koleś zawadził nam drogę. Ryan chwycił mnie za rękę i pociągnął za scenę. Przeszliśmy przez płot. Tam zahaczyłam naszyjnikiem i rozerwał się. Mój ulubiony naszyjnik.
T- Nie mój łancuszek!- krzyknęłam i wycisnęłam rękę przez siatkę płotu. Zobaczyłam jak jacyś kolesie biegną w naszą stronę.
R- TI chodź. - jakimś cudem znalazłam go w głębokiej trawie chwyciłam go i wyjęłam rękę z siatki. Ryan chwycił mnie za nadgarstek i szarpnął w swoją stronę. Biegłam najszybciej jak mogłam. Ryan nagle skręcił w jakąś ciemną uliczkę. Znalazł miejsce pomiędzy dwoma budynkami. Przywarł mnie do ściany jednego z nich o naparł na mnie swoim ciałem.
R- Bądź cicho.- szepnął czułam jego oddech na swoich ustach. Dzieliły nas milimetry. Patrzałam mu cały czas prosto w oczy. Obawiał się czegoś było to widać. Usłyszałam jak ktoś ciężko biegnie. Serce stanęło mi w gardle sama nie wiem czemu. Martwiłam się że ten ktoś chce skrzywdzić Ryana.
- Kurwa. Gnojek nam zwiał.!- krzyknął donośnie mężczyzna. Było słychać jak zawraca. Ryan odetchnął z ulgą.
T- Kto to był.? Kim oni byli.? - spytałam wciąż szepcząc.
R- To moje sprawy TI. Nie mieszaj się w nie.
T- Ale tak jakoś oni też i mnie gonili. A jakby nas dogonili. Czego oni chcieli.? Ryan powiedz mi. - walnęłam go w ramie. Spojrzał na mnie z troską i wyszedł z tego "przedsionka". - Ryan.?! - wrzasnęłam. Nie odwrócił się w moją stronę.
R- Chodź coś zjeść.- powiedział beztrosko. Fuknęłam ale poszłam za nim. Szliśmy ciemna uliczką. Najbliższa lampa była 100m dalej. Ryan obiął mnie ramieniem. Nagle usłyszałam silnik samochodowy. Odwróciłam się za nami jechał samochód.
T- Ryan.?! - złapałam go przerażona za rękę. - samochód przyśpieszył. Zatrzymał się obok nas. Wyszli z niego jacyś kolesie. Jeden z nich chwycił mnie mocno. Zaczęli bić Ryan. Krzyczałam ale oni nie zwracali na mnie uwagi.
T- Zostaw go.! - krzyknęłam kopnęłam tego co mnie trzymał w jaja. Skulił się a ja pobiegłam odganiać od Ryana tych facetów. - Zostaw go.! Przestań. - szarpałam ich.
- Weź tą małą bo jej zaraz coś zrobię.- powiedział jeden. Ten co go kopnęłam obiął mnie mocno. Szarpałam się ale to nic nie dawało. Podszedł do mnie jakiś umięśniony. Uśmiechał się chytrze. Naplułam mu na twarz. Wkurzył się i walnął mnie mocno. Z moim oczu popłynęły łzy. Wzięli Ryana i rzucili go do wozu.
T-Nieeee..!!- krzyknęłam.
- A co z małą.? - spytał ten co go oplułam.
- Nie jest nam potrzebna. - machnął ręką. Trochę odetchnęłam z ulga. Ten co mnie trzymał popchnął mnie a ja upadłam na ziemie walnęłam głową w ulicę. Wszyscy wsiedli i odjechali z piskiem opon. Przez jakąś godzinę leżałam na ulicy. Nie mogłam się podnieść. Usłyszałam jak ktoś podjeżdża. Wziął mnie na ręce i położył na tylnym siedzeniu.
- Hallo.?! Obudź się. Otwórz oczy.!!- mówił do mnie głos jakiegoś chłopaka. Klepał mnie po policzku.
- Gdzie.. gdzie ja jestem... Auuć moja głowaaa.. - chwyciłam się za nią.
- Jesteś u mnie w wozie. Nazywam się Mark. Gdzie mieszkasz odwiozę cię.
- W hotelu. - podałam mu adres. Usiadł na miejscu kierowcy odpalił wóz i jechaliśmy. Zasnęłam. Obudziłam się w pokoju chłopaków z 1D. Wiem to po tym bo czułam zapach perfumów Zayna. Otworzyłam leniwie oczy.
Z- TI skarbie nareszcie się obudziłaś.- całował mnie po rękach.
T- Ryan ma kłopoty. Porwali go. - powiedziałam przecierając oczy.
Z- Nie pleć bzdur.
T- Mówię poważnie.- uniosłam się na łokcie. - Porwali Ryana. Jacyś kolesie przyjechali i go pobili później wrzucili do samochodu i odjechali.
H- Ale Ryan tu siedzi. - zdziwił się
T- Co.? - rozejrzałam się. Mój przyjaciel spał na fotelu. Zobaczyłam coś dziwnego przekręciłam głowę. Spod jego koszulki wystawał ślad. To był siniak. Nagle Ryan się ocknął.
R- Gdzie TI.? Nic jej nie jest.? - wstał na równe nogi.
Lo- Hehe. To śmieszne.- zaśmiał się
T- Co w tym śmiesznego.- nie rozumiałam go.
Lo- Od razu po przebudzeniu pytałaś o niego a on o ciebie. To jakbyście byli bliźniakami syjamskimi podobanie myślicie.- zakpił. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Ryana. Był zmęczony. Było to widać. Złapałam się za policzek strasznie mnie bolał. Miałam go napuchnięty.
R- No to nieźle walnęłaś w tą rurę.-powiedział. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Mrugnął do mnie.
T- Na to wygląda.
Z- Jaką rurę.?
R- Na koncercie. Uciekaliśmy i walnęła w rurę.- spojrzał na niego pewnie. Był niesamowitym aktorem.
Z- Przed czym uciekaliście.- uniósł jedną brew.
T- Yyyymm.. Przed takim typem Ryan podrywał jego dziewczynę.- wymyśliłam coś na miejscu. Nie ma to jak kłamstewko od razu po przebudzeniu.
Z- No ma do tego tendencje.- mruknął. Wywróciłam oczami. - Moja niezdara. - powiedział i pocałował mnie. Zdziwiłam się jego zachowaniem. Nie odwzajemniłam pocałunku. W ogóle nic nie zrobiłam. Głupio mi było że wszyscy musieli na to patrzeć. Gdy Zayn odsunął się ode mnie zauważyłam że Ryan patrzy w sufit.
Z- Kochanie przepraszam za moje zachowanie w restauracji. Zachowałem się jak kretyn ostatni idiota. Przebaczysz mi.?
T- Jeszcze nie teraz. - wszyscy się zdziwili.
Z- Ale jak to.? - nie dowierzał.
T- Wyzywałeś mnie od kurew. Tak od tak sobie tego z pamięci nie usunę.- Liam otworzył szeroko oczy. Chyba nie spodziewał się po Zaynie takiego zachowania. Szczerze ja też nie. - Myślisz że jedno przepraszam załatwi wszystko.? Na ponownie zaufanie trzeba zapracować. - powiedziałam i wstałam. Zayn zaszokowany usiadł na łóżku.
T- Idę się przespać. Ryan idziesz ze mną.? - Ryan kiwnął głową. Poszliśmy do mnie. Przebrałam się w moją piżamę czyli bluzka Nialla i spodenki. Gdy wyszłam z łazienki Ryan już słodko spał na łóżku. Położyłam się obok niego. Przykryłam nas kołdrą. Gdy Ryan wyczuł obok się drugie 36,6 przyciągnął mnie do siebie i schował twarz w moich włosach. Rękę trzymał na moim biodrze. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Otarłam oczy. Wszędzie go szukałam i nie mogłam znaleźć. Telefon ucichł. Po chwili ponownie zadzwonił. Ryan miał go w kieszeni spodni. Wyjęłam go i odebrałam.
- TI. Gdzie jesteś.? Nie przyjechałaś.!? Coś się stało.? Nie masz pieniędzy.? Jesteś w szpitalu.?
- Mamo Boże. Czy ty od razu musisz mieć czarne scenariusze.? Nie nie jestem w szpitalu. Nie nie skończyła mi się kasa. Nie nic się nie stało. Po prostu zaspałam.
- TI kochanie. Samolot miałaś o 16.
- No właśnie. To środek nocy. Mogę zostać jeszcze tydzień lub parę dni.?
- No dobra. Ale masz meldować się cioci.
- Jasne. Papa.
- Pa kochanie.- rozłączyłam się. Westchnęłam ciężko. Zauważyłam 10 nieod. poł od Zayna. Z parę minut temu. Oddzwoniłam.
Z- No hej piękna. Już myślałem że zapadłaś w śpiączkę.
T- Spałam.
Z- Mam nadzieje że cię nie obudziłem.?
T- Nie. Mama mnie obudziła.
Z- Mogłaś ją pozdrowić ode mnie.
T- Nie wpadłam na ten pomysł.
Z- Obiecaj że jak wrócimy do Londynu to zrobimy sobie Party Hard jak ostatnio.
T- Jak się dowie że jesteśmy razem to będzie bała się nas zostawić w salonie choćby na 5 sekund.
Z- Nie będzie tak źle.
T- A wytrzymasz tydzień bez całowania, seksy i ciągłego przytulania.?
Z- Jak tydzień.
T- No ostatnio to prawie mieszkałeś u mnie na tydzień.
Z- No tak.
T- Mama myślała że niedługo meble ze sobą wyniesiesz i zamieszkasz z nami. - zaśmiał się.
Z- Jesteś w pokoju.? Mogę przyjść.?
T- Ryan jeszcze śpi. - powiedziałam patrząc na słodko śpiącego bruneta. Uśmiechał się przez sen. Na jego widok buzia sama mi się uśmiechała. Kropla potu spłynęła mu po policzku. Odkryłam kołdrę ciągle rozmawiając z Zaynem. Jego koszulka usunęła się ku górze. Było widać mu plecy. Jak zobaczyłam tył jego ciała otworzyłam szerzej oczy. Zakryłam ręką usta.
T- Zayn muszę kończyć. - powiedziałam i rozłączyłam się. Siedziałam po turecku obok mojego przyjaciela z przerażoną miną. Telefon zleciał na łóżko.
T- O mój Boże. - powiedziałam sama do siebie. Podniosłam wyżej jego koszulkę. Gdy widziałam te wszystkie siniaki zaczerwienienia i gdzie nie gdzie aż prawie czarne plamy zacisnęłam mocno powieki. Łzy same zaczęły mi spływać po policzkach. Delikatnie przejechałam po jego plecach. To było obrzydliwe. Ryan ocknął się. Spojrzał na mnie.
R- TI ty płaczesz.? Co się stało.? - usiadł też po turecku naprzeciwko mnie. Nie umiałam wydobyć z siebie słowa. Nie umiałam nic powiedzieć. Ryan otarł moje łzy. - Nie płacz.- powiedział błagalnie. - Nic się nie stało. Wszystko jest już w porządku.
T- Ale Ryan twoje plecy. - wydukałam.
R- To nic.- przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Trwaliśmy tak przez jakiś czas.
T- Chodź wykąpiesz się. Odświeżysz to ci dobrze zrobi. - powiedziałam wstając. Pokazałam mu wszystko. Gdy Ryan był pod prysznicem ja poszłam do Hazzy. Zapukałam w drzwi. Loczek otworzył mi.
T- Hej Haz- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.- Mam takie trochę niezręczne pytanie. Pożyczysz Ryanowi bluzkę.? 
H- Jasne.
T- Lubisz go.?- spytałam wchodząc do środka. Ktoś był prysznic. Byłam pewna że to Zayn.
H- Nie mam nic do niego. Jest trochę taki jak ja.- powiedział i poruszał śmiesznie brwiami. Wybuchłam śmiechem. Tak zdecydowanie jest do Ryana podobny. Haz podał mi czarną koszulkę. Ktoś wyszedł z łazienki. Nie myliłam się to był Zayn. Na samych bokserkach. Boże jak on seksownie w nich wyglądał.
Z- Cześć kochanie. Co tu robisz.? - spytał trochę zdziwiony.
T- Chciałam od Hazzy koszulkę. Nic ważnego.- powiedziałam wymijając go.
H- Ej.. Czy ty nie masz bluzki Nialla.?
T- Tak mam. To moja piżama. - uśmiechnęłam się.
Z- Widzimy się później.?
T- Zobaczymy.- powiedziałam szybko i wyszłam. Gdy weszłam do swojego pokoju Ryan jeszcze był pod prysznicem. Przyszykowałam sobie zestaw ubrań. Ryan wyszedł z łazienki. Miał na sobie spodnie. Spod nich wystawały mu bokserki. Podeszłam do niego i podałam mu bluzkę Harrego.
T- Proszę. Jest Hazzy. Pożyczył mi.- wyjaśniłam na miejscu.
R- Hazza to ten w lokach.? - uniósł do góry brew.
T- Tak.- kiwnęłam do tego.
R- Lubie go jest spoko. - mruknął
T- On mówi o tobie tak samo. Dobra teraz ja idę. - szybko wzięłam prysznic i przebrałam się. Wyszłam z łazienki. Ryan leżał na łóżku usiadłam obok niego. Bawił się moim telefonem.
R- Zayn dużo do ciebie dzwoni. - stwierdził. - Jest gorszy niż twoja matka.
T- Jest natkę nadopiekuńczy i zazdrosny.
R- Natkę?
T- No dobra bardzo. Z jednej strony to urocze. Ale często spaża to więcej nieprzyjemności. - mruknęłam.
R- Mam o ciebie też być zazdrosny byś poczuła się lepiej.?
T- Nie.! Jeden zazdrośnik w zupełności mi wystarczy. Nie zmieniaj się. A już na pewno nie dla mnie. - powiedziałam i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Do pokoju wszedł Zayn. Gdy zobaczył Ryana mina mu zrzędła.

1 komentarz: