niedziela, 2 czerwca 2013

I love to love you cz.2

Przez cały koncert skanowałem jej całe ciało wzrokiem. Była naszą fanką. To jest pewne na 100%. Potrafiła każdą piosenke. Przy swoich solówkach robiłem jakieś nagłe przeciągnięcia a TI zawsze robiła dziwną minę. Śmiałem się do mikrofonu a nikt nie wiedział o co chodzi a ona spalała buraka. Uroczo.
Na koniec pożegnaliśmy się z fankami.
Gdy schodziłem, zaśpiewałem do mikrofonu NIEŚWIADOMIE "Weeee are the champions!"
I cała hala rozeszła się w śmiechu.
Obróciłem się speszony i uśmiechnełem się sztucznie.
TI nie było.
Nagle podbiegł Louis.
Lo-Ooooo, LI! Widzę że się dzisiaj rozkręciłeś, HE-HE-HE! Czyżby jakaś dziewczyna zakręciła ci w głowie hę?
Walnełem go w ramie.
-Baran.
Lo-Ohh, Li! Jak mi miło!
Rzekł Louis a wszyscy już byli posikani.
Weszliśmy do swojej garderoby.
Każdy usiadł na swoim miejscu tzn.: na wielkiej skórzanej kanapy siedział Louis, Harry i Zayn, Niall zawsze wyskakiwał zza wieszaków strasząc wchodzące tu dziewczyny a ja usiadłem PO LUDZKU na małej sofie.
Po kolei wchodziły dziewczyny i nagle weszła jedna którą znam.
-Oooo, TI!
Krzyknełem uradowany, a dziewczyna spaliła buraka. Słodko wygląda jak się rumieni.
Z:Emm... Liam... Czy my o czymś nie wiemy?!
Spytał Zayn gdy nagle wyskoczył Niall.
N:ŁAAAAAAAAA ZA, BICZES!
Krzyknął a TI aż odskoczyła.
TI-O ja pierdole.
Złapała sie za serce a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
H-Nie wystraszcie ją głąby, bo może coś z tego wyjdzie c'nie Li?
Poruszył śmiesznie brwiami a ja wstałem, objąłem dziewczyne ramieniem i posłałem Hazzie wzrok typu "Jeszcze sie kurwa policzymy gnido."
Wyszliśmy a tłum fanek czekających przed drzwiami zrobił dziwne miny.
-Słuchaj.... Chciałem ci coś powiedzieć.. Bo.. Emm... Wiesz...
TI-Tak?
-Chciałem się spytać czy... Emmm.. Kurwa mać... *TI zachichotała a ja zarumieniłem się. Cholera.* Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Zmarszczyła brwi. Nie jest dobrze.
TI-W jakim znaczeniu?
-Takim...
Przybliżyłem się i musnełem jej wargi. Jej malinowe, pełne usta były niesamowite.
Oderwaliśmy się od siebie.
TI-Mhmmm... No w takim znaczeniu to tak.
Zamruczała i zamknęła oczy wystawiając dziubek. Zaśmiałem się i cmoknełem ją.
Zostaliśmy parą. Taką Forever Together. A później na świat przyszłaś ty, kochanie.
Potarłem kciukiem o nosek małej Amber.
A-Ale jak to?
Spytała niedowierzając.
TI-Tak to kochanie. A teraz do łóżka śmigaj!
A-Dobranoc!
Krzykneła dziewczynka wbiegając po schodach.
-Dobranoc!
Odkrzykneliśmy.
-A ja też mam śmigać do łóżka?
Poruszyłem śmiesznie brwiami.
TI-Zboczeniec!! Ale śmigaj!!
Wyszczerzyłem się i wbiegłem po schodach. Nie byłbym sobą gdybym się nie wypierdolił na nich. TI wybuchneła śmiechem a ja złapałen ją w talii i rzuciłem na siebie.
-Kocham Cię.
-Też cię kocham Li.
Nasze wargi połączyły się w jedno <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz