T- Zayn coś chciałeś.? - spytałam podnosząc głowę z klatki Ryana.
Z- Przyszedłem do swojej dziewczyny, nie mogę.?
R- To moje ja już pójdę- powiedział oddając mi telefon.
T- Ryan zaczekaj.! - podeszłam do niego - Masz może jeszcze coś mojego.? - z zaciekawieniem macał się po kieszeniach.
R- Coś wyczuwam. - poruszał śmiesznie brwiami. Zaśmiałam się. Z kieszeni wyciągnął mój portfel. Wypadła mu jeszcze jakaś karteczka. Podniosłam ją i chciałam przeczytać ale Rya wyrwał ją mi i schował z powrotem do spodni. Spojrzałam na niego podejrzliwie. Można powiedzieć że porozumiewaliśmy się bez słów. Zayn stał i patrzał na nas z zdezorientowaniem. Zmroziłam Ryana wzrokiem ten tylko cmoknął mnie w policzek i przy okazji szepnął mi do ucha.
R- Nie mieszaj się w to.- po czym uszczypnął mój podbródek i puścił oczko. - Zdzwoń do mnie później Napisałem ci swój numer. Szukaj pod " Kochanie". - zaśmiał się i wyszedł.
Z- Kochanie.?- oburzył się. Wywróciłam oczami. Zayn usiadł na łóżku.
T- Oj przestań.! To tylko głupia nazwa.- zapadła cisza patrzałam cały czas na Zayna i naszła mnie ochota na małe co nie co. - Zaaaayn..Kochanie.- podeszłam do niego powoli i uwodzicielsko.
Z- Coo.?!- spojrzał na mnie z dołu. Uśmiechnęłam się zachęcająco.
T- Może..- zamyśliłam się patrząc Zaynowi prosto w oczy.- Może zagramy w 4 misie.?
Z- W co.?
T- No 4 misie...
Z- Wytłumacz proszę, bo nie ogarniam. - mówiąc to złapał mnie za uda i lekko pogładził. Nachyliłam się leciukto nad nim.
T- Hmm... Podobasz mi się...- musnęłam jego wargi.- Rozbierasz mi się...- przejechałam ręką po jego klatce piersiowej, chwyciłam materiał jego bluzki i ściągnęłam ją z niego. Rzuciłam za siebie przegryzając dolną wargę. Uśmiechnął się zadowolony. - Oddajesz mi się...- popchnęłam go lekko. Bezwładnie opadł na łóżko. Usiadłam na nim okrakiem. Zaczęłam go namiętnie całować.- A na samym końcu... ubierasz mi się.- zaśmiał się.
Z- Chętnie zagram w tą twoją gierkę.
T- Csiii... Już nic nie mów.- przyłożyłam palec do jego ust. To ja miałam nad nim kontrole. Mogłam robić z nim co chciałam. Miałam drobny problem z spodniami. Nie umiałam ich odepiąć. Te guziki były skomplikowane. Malik chciał mi pomóc ale mu na to nie pozwoliłam. Chwyciłam go za nadgarstki i przycisnęłam do łóżka nad jego głową.
Z- Czuje się jak niewolnik.
T- Bo masz się tak czuć.- oblizałam usta i zaczęłam zostawiać mokre ślady na jego ciele. Od ust aż po krawędź jego wystających bokserek. Uśmiechnęłam się gdy zadrżał jak językiem przejechałam tóż nad jego spodniami. Bawiłam się nim przez jakąś godzinę. Może mniej. Leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie. Gdzie nie gdzie muskałam go nosem po szyi. Zayn miał nierówny oddech. Jęczał gorzej niż kobieta na porodówce. Nagle jego telefon zadzwonił. Odebrał. Nie wsłuchiwałam się w rozmowę. Odłożył telefon na podłogę.
Z- TI kochanie... Przepraszam muszę iść.
T- Okej. - powiedziałam i wstałam z łóżka.
Z- Masz więcej takich gier.?- podszedł do mnie pocałował.
T- Wystarczająco dużo. Skarbie.- uśmiechnęłam się. Zayn poszedł do łazienki się ubrać. Ja poszłam otworzyć drzwi bo właśnie ktoś zapukał.
H- Cześć TI. Zayn gotowy.?
T- Wejdź. Zayn się ubiera. Zaraz będzie. - powiedziałam wykonując gest zapraszający. Hazza usiadł na łóżku które wyglądało jakby tornado przez nie przeszło.
H- Ubiera się.?- spytał po dłuższym czasie. - Tak w biały dzień.? - Nagle wyszedł Zayn.
Z- Wiesz Haz, TI ma bardzo ciekawe zabawy.- uśmiechnął się dumnie. Podszedł do mnie obiął mnie w talii.- Powtórzymy to kiedyś.?- całował mnie po szyi. Zaśmiałam się.
T- No nie wiem, nie wiem. Jak będziesz grzeczny.- przejechałam palcem po linii jego ust.
H- A wy już pogodzeni.?
Z- Można to tak nazwać.- mówiąc to obiał mnie od tyłu. Położył głowę na moim ramieniu.
H- A co powtórzyć.?
Z- Ty młody. Nie interesuj się tyle.
H- Dobra. - zaśmiał się.- Musimy iść. Wywiad mamy za 30 minut.- powiedział wstając.
Z- Nie będziesz się nudzić.?
T- Nie zadzwonię po Ryana. - nie był zachwycony tymi słowami.
Z- Może pojedziesz z nami. Nie musisz od razu po niego dzwonić.
T- Zayn.?! Ty jeszcze jesteś zazdrosny.? Naprawdę.?! - uniosłam jedną brew.
H- Zayn ona ma racje. Ja też uważam że już nie ten teatrzyk jest niepotrzebny. TI dużo dla ciebie zrobiła. Myślisz że Ryanowi by tyle zrobiła. Znasz ją dłużej niż my. Odpowiedz sobie sam. - mulat chwile się zastanowił i z ciężkim serce powiedział.
Z- No dobra. Od razu gdy skończę wywiad to do ciebie zadzwonię.- pocałował mnie i wyszedł. Haz dał mi całusa w policzek i mocno przytulił. Zadzwoniłam po Ryana. Wykąpałam się i przebrałam. Ryan przyszedł akurat jak wychodziłam z łazienki.
R- Cześć ponownie śliczna.
T- No Hej. Co robimy.?
R- Nie wiem może zostajemy tu.?!
T- No dobra. A co konkretnie chcesz robić.?
R- Może pójdę po małe co nie co.
T- Co masz przez to na myśli.?
R- Zobaczysz. Daj mi 5 minut.- powiedział po czym wybiegł z pokoju. Wywiązał się. Po pięciu minutach wrócił z zapasem alkoholu. - Taa Daaa... - pokazał na 2 wódki i wino. Zaczęliśmy od wina. Gdy całe już było wypite rozpoczęliśmy wódkę. Widziałam że Ryan ma dość. I bardzo dobrze. To sprzyjało mojemu planowi. Graliśmy w rozbieranego Pokera. Byłam na staniku i spodniach. Ryan miał tylko spodnie.
T- Dawaj Ryan. Wyskakuj z gatek i pij.- uśmiechnęłam się.
R- Dla ciebie zawsze.- cmoknął mnie w policzek. Ściągnął spodnie i mi je rzucił. Wyjebał się przy okazji. Podeszłam do niego. Pomogłam mu wstać.
T- Ryan koniec. Idziemy spać.
R- Ale to za szybko patrz ile zostało. - pokazał na butelkę jeszcze całej. Tamtą już wypiliśmy.
T- To będzie na jutro. A teraz do łóżka.- rozkazałam z uśmiechem na ustach położył się.- Dobranoc.- powiedziałam i ucałowałam go.
R- A ty nie spisz ze mną.?- zdziwił się.
T- Ja tylko posprzątam i pójdę po coś do jedzenia a ty czekaj na mnie.- powiedziałam uśmiechając się. Weszłam do łazienki ubrałam się z powrotem. Gdy wyszłam tak jak się spodziewałam Ryan już spał. Szybko przeszukałam jego spodnie. Znalazłam to co chciałam. Na kartce był numer jakiegoś gościa. Zapisałam go sobie. "Gruby". Tak był podpisany na kartce. Wyszłam z pokoju. Ktoś do mnie zadzwonił. Gdy zobaczyłam na wyświetlaczu "Zayn" wywróciłam oczami.
T- Nie no błagam. - burknęłam i odebrałam.
Z- Cześć skarbie. Jak tam.? Co porabiasz.?
T- Aktualnie wychodzę z hotelu. Idę na spotkanie.
Z- Jakie spotkanie.?
T- A co to komisariat. Chyba nie muszę ci się ze wszystkiego spowiadać.
Z- No dobra jak nie chcesz to nie mów. Ale brzmi to podejrzanie.
T- Jo jo..
Z- Dobra kończę. Wzywają mnie.
T- Pa. - rozłączyłam się. Poszłam do parku. Usiadłam na ławce. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam pod numer który znalazłam w kieszeni Ryana.
- Hallo.?
T- Musimy się spotkać
- Gdzie i kiedy.?
T- Teraz. W parku na ławce przy fontannie.
- Dobra. Będę za 2 minuty.- rozłączył się. Przegryzłam dolną wargę. Schowałam telefon i rozejrzałam się. W moim kierunku szedł zakapturzony koleś. Było ciemno, jakże by inaczej była już 21. Usiadł na drugim końcu ławki.
- Czego chcesz.? Kim jesteś.?
T- Powiedzmy że bardzo dobrą znajomego Ryana. Chce wiedzieć za co go pobili. Czego chcieli.
- Wiedza kosztuje.
T- Powiesz dostaniesz.
- Chcą kasę. Rya jest winny kasę Jackobowi.
T- Ile.? Za co.? Kim jest Jackob.?
- Dowiesz się w swoim czasie. To nie czas ani miejsce na pogaduszki. Kreci się tu sporo psów i węszycieli.
T- To jak się dowiem.?
- Bądź gotowa jutro o tej porze. Zadzwonię po ciebie. Przyjdź sama. Nikt nie może się dowiedzieć gdzie idziesz.
T- Ok. Nie mów Ryanowi że spotkałam się z tobą.
- Spoko mała. Będziemy w kontakcie.
T- A tak właściwie po co mam jutro gotowa.
- Poznasz osobiście szefa.- zaśmiał się. Nie widziałam jego twarzy. - Do zobaczenia jutro ślicznotko.- powiedział i poszedł. Przez chwile jeszcze siedziałam na ławce. Po tym jak znikł mi z pola widzenia i ja poszłam. Wróciłam do hotelu. Na dole przy rejestracji spotkałam Zayna.
Z- Kochanie już wróciłaś.?
T- Jak widać.
Z- Coś się stało.? Masz dziwny wyraz twarzy. - szczerze to byłam nieco przerażona nie wiedziałam jak mam się ubrać. Co powiedzieć. Jak się zachować.
T- Nie nic mi nie jest. Jestem po prostu zmęczona.
Z- Może pójdę z tobą spać.?- musnął moje usta.
T- Ryan jest u mnie. - powiedziałam krótko i chciałam pójść ale Zayn złapał mnie z łokieć pociągnął lekko w swoją stronę.
Z- Piłaś.?
T- Trochę. - powiedziałam szybko i wyszarpałam rękę. Nie patrząc na niego poszłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do Ryana. Jak zwykle obiął mnie opiekuńczo ramieniem. Rano obudziłam się szybko. Otworzyłam okno. Posprzątałam butelki papierki. Porozrzucane karty. Ubrałam się jakoś. Włosy spięłam w taki tam kok. Malowałam sobie paznokcie gdy Ryan się obudził. Biegiem ruszył do kibla. Słyszałam jak rzyga. Uuu.. współczuje mu - pomyślałam. Ktoś zapukał. Otworzyłam. Zayn wszedł i usiadł na łóżku.
Z- Idziemy gdzieś dzisiaj wieczorem.?
T- Możemy teraz w południe ale nie wieczorem.
Z- Czemu.?
T- Bo już się umówiłam.
Z- Z kim.?
T- Z Jess. - powiedziałam szybko. Z łazienki wyszedł Ryan w samych spodenkach. Nie zauważył Zayna.
R- TI miśku co myśmy wczoraj robili.? Nic nie pamiętam.
T- Piliśmy. Tańczyliśmy. Śpiewaliśmy. I graliśmy w karty.
R- Aha. - powiedział a gdy zobaczył Zayn otworzył szeroko oczy. - Wow. Ja ledwo co wstałem a już mam złe widoki.
T- Ryan.?!- powiedziałam ostro. Wstałam i podałam mu jego ciuchy.
Dzień spędziłam z Zyanem. Chodziliśmy po mieście. Niby wszystko było fajnie. Ale ciągle zastanawiałam się gdzie pójdę. Jak będzie wyglądał ten typ. Około 20 zaczęłam się ubierać . Pomyślałam że założę sukienkę. Włożyłam czarne szpilki i podkręciłam włosy. Zrobiłam mocny makijaż. Zadzwonił mój telefon. Wybiegłam z łazienki niczym struś pędziwiatr. Szybko odebrałam.
T- Słucham.?
- Jesteś gotowa.?
T- Tak. Gdzie mam przyjść.?
- Przyjdź pod bibliotekę. Przyjadę po ciebie czarnym terenowym BMW. Bądź za 10 minut.- rozłączył się.- Miałam tylko 10 minut. Wzięłam torebkę spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam. Szybkim tempem poszłam pod bibliotekę. Po kilku minutach przyjechał ten chłopak. Wsiadłam.
T- Gdzie jedziemy.?
- Nie ważne. - złożył mi worek na głowę. Po kilku minutach zdjął. - Jesteśmy na miejscu. Idź jeszcze do toalety poprawić to i owo.
T- Pójdziesz ze mną.?
- Muszę. Inni mogli odebrać cię za dziwkę.
T- Aż tak źle wyglądam.?
- Nie po prostu żadna dziewczyna jeszcze nie przyszła tu w interesach.
T- Aha.- chłopak złapał mnie w talii. Weszliśmy do budynku. Było ciemno. Przy ścianach stało pełno kolesi. Napakowani naćpani pobici... Mogłabym tam wymieniać w nieskończoność. Weszłam do kibla. Było tam wielkie lustro. Chłopak stanął obok mnie. Miałam trochę potargane włosy. Poprawiłam jeszcze makijaż i poszłam z nim. Przeszliśmy przez ogromne drzwi. Chłopak zapukał w jedne z 5 drzwi. Otworzył mu jakiś mięśniak. Weszłam do środka. Na fotelu przy biurku siedział jakiś alfons. Strasznie się denerwowałam. Usiadłam po drugiej stronie biurka. Mężczyzna kazał wyjść mięśniakowi.
- A więc co cię do mnie sprowadza kochanie.- powiedział uśmiechając się chytrze.
T- Chciałam się dowiedzieć czemu Pana ludzie pobili Ryana.
- Jakiego Pan.? Jestem Jackob.- podałam mu rękę. Pocałował ją.
T- TI. - powiedziałam nieśmiało.
- A więc chodzi o Ryana. Ten chłopak naklepie sobie kiedyś biedy.
T- Wiem że jest dłużny pieniądze. Ile.? I z co.?
- Zadajesz dużo pytań. Wiesz że milczenie jest złotem.
T- Ja chce mu pomóc a w inny sposób się nie dowiem.
- Pomóc.? Czemu taka śliczna dziewczynka jak ty chce pomóc takiemu człowiekowi.
T- Takiemu człowiekowi.?- zdziwiłam się. - Proszę powiedz mi o co chodzi. Ryan nie chce mi nic powiedzieć.
- I dobrze robi. Nie powinnaś się w to mieszać. To nie twoje sprawy. Ale skoro tu już jesteś. Ryan jest dłużny mi 10 000. Za narkotyki. Sprzedawał je. Ale pewnego dnia go napadli i stracił dość drogocenny towar. - powiedział.
T- Ile jest jeszcze dłużny.?
- 5 000.
T- Spotkasz się ze mną za 2 dni.?
- Ty zapłacisz za niego.?
T- Tak.
- Ale jak się nie zjawisz pożałujesz. U mnie trzeba wiedzieć co się mówi. Jak nie wywiążesz się z umowy możesz ponieść surowe konsekwencje. - wzięłam głęboki wdech. Wstał. Podszedł do mnie. Stał za mną.
T- To może za 3 dni.?! - uśmiechnęłam się.
- Max przyjedzie po ciebie. Już się nie mogę doczekać następnego spotkania.- Chwycił mnie za ramiona. Trochę rozmasował. Później poczułam jego wargi na mojej szyi. Przeszły mnie ciarki. Zaczęłam się go bać gdy chciałam się odsunąć a on ścisnął mnie mocniej. - Leć kochana.- wstałam powoli. Podeszłam do drzwi chwyciłam klamkę. - Do zobaczenia. - wysnuł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz