piątek, 14 marca 2014

Harder cz.1




- Gdybym nie znał Cię tak dobrze, a znam, to pomyślałbym, że masz cykora i się w niej... - blondyn pociągnął łyk ze swojego piwa i dokończył - zakochałeś.
Uniosłem swoje brwi i przyglądałem mu się skonsternowany. Ja?! Ja się nie zakochuje. Jestem kobieciarzem i każda dziewczyna na mnie leci. Każdego dnia jestem widywany z inną dziewczyną, zmieniam je jak skarpetki. Pomyślelibyście, że jestem egoistą i łajdakiem, ale nie w tym rzecz. Ja po prostu... Nie wiem co to miłość.  Nie umiem kochać. Nigdy nie usłyszałem z ust dziewczyny prawdziwe "Kocham Cię". Dwa słowa a tak wiele by dla mnie znaczyły.
Więc, by uchronić się przed miłością zostałem zimnym na pozór bez uczuć łajdakiem, który dziewczyny traktował jak zabawki na jedną noc.
Ale z Liv było inaczej, całkiem inaczej.
Ona mnie nienawidziła, pewnie nadal nienawidzi. Założyłem się z kumplami, że ją zaliczę. Na początku szło mi tragicznie. Blondynka odpychała mnie od siebie, nie poddawała się mojemu "urokowi". Gdy mówiłem do niej "skarbie" zawsze obrywałem w jaja. Normalnie, gdyby dziewczyna tak postąpiła, zostawiłbym ją i poszukał sobie innej, ale coś mnie trzyma przy Liv. Jeszcze nigdy tego nie czułem. W snach widziałem jej szeroki uśmiech, który mogłem ujrzeć tylko kiedy nie byłem w jej towarzystwie. Przy mnie zawsze się wkurzała i robiła się czerwona. To muszę przyznać, jest słodka gdy się złości.
- Halo, halo, ziemia do Lou! - Dan zaczął machać mi ręką przed oczami. Otrząsnęłem się i przywaliłem mu w łeb.
- Ej! - syknął - Za co to kurwa?!
Wzruszyłem ramionami, uśmiechając się uroczo.
- Dobra, Lou. Teraz masz ostatnią szansę. Albo zaliczysz dzisiaj Liv albo przegrywasz zakład.
Przełknąłem głośno śline i pokiwałem z wahaniem głową.
Podniosłem się z krzesła i z przypieszonym biciem serca, zbliżyłem się do dziewczyny. Siedziała przy barze, popijając swojego drinka. Po jej wybuchach śmiechu z niczego, mogłem wywnioskować, że jest nieźle wstawiona. Może to i lepiej? Mniej zapamięta.
Gdy byłem już dostatecznie blisko, zauważyła mnie i uśmiechając się szeroko, podniosła się ze swojego krzesła i zaczęła iść w moim kierunku. Będąc kilka kroków ode mnie, potknęła się, lądując w moich silnych ramionach.
Zagwizdała rozbawiona.
-Łu hu, Louis, jak tam u Ciebie? Bo u mnie... Osz kurwa, gdzie jestem?!
Spytała przerażona a ja zachichotałem.
-Chodź, zaprowadze Cię do domu.
Dziewczyna przytaknęła niepewnie, po czym dała się wyciągnąć z klubu, lecz zanim wyszliśmy, odwróciła się do mnie przodem, uśmiechając się głupkowato.
-Seksowanie wyglądasz, Lou.
Uśmiechnąłem się szeroko. - Ty też.
Poprowadziłem dziewczynę w dół ulicy. Gdy byliśmy już pod moim domem, zauważyłem, że blondynka ledwo idzie więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem po schodach do góry. Tak, jest śliczna i słodka, ale jak wnosisz ją po schodach, masz wrażenie jakby ważyła tone, mimo, iż jest straszną chudzinką.
-Louis, ty mój bohaterze.- zachichotała.
Wniosłem ją do swojego pokoju i delikatnie ułożyłem na łóżku. Dziewczyna opadła na materac wzdychając z ulgą.
- Zaraz wrócę, tylko pójdę po koc, okej?
Liv przytaknęła i znowu opadła na łóżko. Zachichotałem na ten widok.
Z salonu zabrałem koc i wróciłem na górę. Serce przyspieszyło swoje obroty. Byłem zdenerwowany i to jak.
Uchyliłem drzwi i spojrzałem na Liv. Zasnęła.
Przykryłem ją kocem i uśmiechnąłem się lekko. Nie mógłbym jej tego zrobić. Za bardzo ją kocham.


                                                                          ***
Słońce arogancko paliło mnie po twarzy, więc uchyliłam lekko najpierw jedną, następnie drugą powiekę. Zakryłam oczy rękami, gdy uderzyło we mnie światło. Jezu, niech ktoś zgasi to słońce!
Nie mogąc dalej zasnąć, próbowałam dosięgnąć po telefon, który leży na szafce obok łóżka. Gdy nie zastałam tam szafeczki, szybko wstałam skanując pokój w którym się znajduję. Kurwa, kurwa, kurwa. To nie jest mój pokój! Ani żadnego z moich znajomych!
Wyskoczyłam z łóżka i po cichu udałam się korytarzem, następnie w dół schodów. Spojrzałam w dół na swoje ubranie. Uff, na szczęście byłam ubrana.
Idąc za dźwiękami, dotarłam do kuchni w której zastałam Tomlinsona na samych bokserkach.
- Oo, ktoś tu się obudził.
Louis uśmiechnął się szeroko, podchodząc do mnie i pocałował mnie w usta. Zszokowana odepchnęłam go od siebie.
-Co ty kurwa wyrabiasz?! Co ja tu robię?!
Brunetowi zrzędła mina.
-Nie pamiętasz naszej upojnej nocy?

________________________________________________________________________________

Nie lubicie mnie ani moich imaginów sądząc po ilości komentarzy i wyświetleń przy moich postach, ale nie wnikam, tylko chcę zaznaczyć, że jest mi strasznie smutno.  Dziękuje.
Pierwsza część jest strasznie krótka, ale właśnie taka ma być. Druga będzie o wiele dłuższa, o ile ją wstawię.




8 komentarzy:

  1. Ale zajekurwadefjnheffhnesrdnjwedjhfnswufbisty :3 cudeńko czekam na next <3 *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!!!!
    Jestem ciekawa co będzie się dalej działo bo zapowiada sie ciekawie ; )) / JuvenileLove :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne!! Genialne!! Suuuupeeer!! <33 Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały ! ♥ Kocham Kocham Kocham Kocham Kocham Kocham Kocham Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu taki wspaniały *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNE! Czekam niecierpliwie na następną część <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham kocham kocham kocham <3<3

    OdpowiedzUsuń