czwartek, 18 lipca 2013

I'm very happy cz.1

Pojebane życie. Zostałam matką już w wieku 18 lat. Tak tak pewnie wiem co o mnie myślicie. Ale i tak mam to w dupie. Moje życie moja sprawa.
Nie jest mi łatwo. Mimo że każdy myśli że mam idealne życie. Gdy urodziłam moją śliczną Katrinę pojechałam do Londynu zacząć nowy żywot. Praca, domek i niezależność. Po tym wszystkim traktuje facetów przedmiotowo. Za dużą krzywdę wyżądził mi Adam bym mogła uwierzyć że któryś jest inny. Im tylko jedno w głowie. Prędzej czy później i tak im się znudzisz lub znajdą na twoje miejsce lepszą lale. Pierdolona logika mężczyzn. A mówią że kobiet nie da się zrozumieć.  Że jesteśmy z innej planety. A oni co.? Jeszcze gorsi.
Idę z Katriną na plac zabaw jak co tydzień w niedziele. Ubrana jestem w krótką spódniczkę wysokie szpilki i bluzkę z nieza dużym dekoltem. Lubie się tak ubierać. Czy to coś złego że pokaże trochę ciała.? Pewnie że nie. Kodeks karny tego nie zakazuje. Szkoda że te przebrzydłe matki z osiedla tego nie rozumieją.
Przechodzę alejką a Katrina jedzie przodem na rowerku. Moja córunia. Ma 3 latka. Kocham ją jak nikogo innego. W sumie nikogo innego nie mam. I nie chce mieć. A więc wracając do tematu.
Przechodzę obok tych kur domowych siedzących na ławce i co słyszę.?
- O przyszła ta lafirynda.- to komentarz na porządku dziennym. Już nawet nie chce mi się z nimi kłócić. Po prostu je olewam. Mam wyjebane na to co o mnie mówią. Niech zmyślają to co chcą. Usiadłam z Katriną na ławce. Daleko od tych uzależnionych od plotkowania idiotek.
K- Mamo idę na huśtawkę.- powiedziała schodząc z rowerku.
T- Tylko uważaj.- ostrzegłam. Patrzałam jak się bawi z dziećmi gdy po chwili się rozejrzałam. Te same znajome twarze. Ale tylko z widzenia. Nikt przecież nie chce się zadawać z żekomo prostytutką. Kolejna fama tych bezmózgowi. Spojrzałam na prawo. 2 ławki dalej te idolki kłamstw a ławkę obok zajęło 3 chłopaków. Patrzeli na piaskownice w której bawiły się 2 dziewczynki w tym moja Katrina i jakiś chłopiec. Chłopiec chyba był pod opieką 2 chłopaków w podobnym wieku co ci na ławce. Nagle ci 2 chłopacy wstali i usiedli obok tych 3. Przez chwile przypatrywałam się im i próbowałam wsłuchać w to co mówią. Chyba kwestionowali to co mówiły te mamuśki z ławki obok nich. Niezbyt zaciekawiona zdjęłam szpilki włożyłam do koszyka od rowerku i na boso podeszłam do Katriny.
K- Mamo patrz to mój nowy przyjaciel.- pokazała na chłopaka obok.
T- To świetnie. Bardzo się cieszę.- uśmiechnęłam się i usiadłam obok niej w piaskownicy.
~Liam~
Zauważyłem że jakaś kobieta siedzi w piaskownicy wraz z Justinem i jeszcze jakąś dziewczynką. Justin to siostrzeniec Louisa. Praktycznie zachowują się tak samo. Harry od samego początku gdy tylko zjawiła się ta kobieta ciągle się na nią gapi. Szturchnąłem go.
L- Przestań.- zaśmiałem się bo on otrząsnął się jakby był w jakimś transie. Praktycznie ślinił się gdy na nią patrzył. Mogłem mu przyznać nieziemsko atrakcyjna kobieta ale słyszłem co o niej mówiły te panie z ławki obok. To podobno była Pani do towarzystwa. Trochę się zdziwiłem takie rzeczy o niej opowiadały nie wyglądała na taką. No ale cóż pozory mylą.
H- Ale o co ci chodzi.?- trochę się zmieszał.
Z- Dobrze że ona ma jeszcze ciuchy... bo jakby wzrok mógł rozbierać byłaby naga przez ciebie.- śmiał się mulat.
Lo- Idę do Justina.- wstał.
H- Nie.. Nie..Nie. Ja pójdę.- zatrzymał go. Spojrzał na nas znacząco.
Li- Nie słyszałeś tych kobiet ona była prostytutką.- powiedziałem szeptem
H- Prostytutka czy nie już jest moja.- poprawił swoje bujne loki i materiał marynarki i jak on to mówi "ruszył na łowy". Obserwowaliśmy go uważnie. Usiadł obok niej i zaczął zagadywać. Nagle kobieta zaczęła się głośno śmiać. Wyglądało to trochę jakby go wyśmiewała powiedziała coś i machnęła ręką. Harry wstał i z smutną miną do nas wrócił.
N- I jak ci poszło Lovelasie.?
H- Bla bla bla...- mruknął pod nosem i niezadowolony usiadł na swoim miejscu. Chyba go ostro zjechała nigdy wcześniej tak nie wyglądał. Pokręciłem tylko głową i wstałem. Usiadłem koło tej pani.
L- Przepraszam cię za mojego kolegę. Jest trochę nieokrzesany i myśli że wszystko mu wolno.- spojrzała na mnie przyjaźnie.
T- Nic nie szkodzi. Przywykłam do takich tanich zagrywek.- uśmiechnęła się i spojrzała na dziewczynkę bawiącą się obok niej. Przez chwilę analizowałem co powiedziała. Przywykła do takich zagrywek. Może te kobiety miały racje.? Zamyśliłem się, ale po kilku sekundach wróciłem na ziemię.
L- Śliczna dziewczynka. To twoja siostra.?- spytałem podając łopatkę Justinowi.
T- Nie. To..- zawahała się.- To moja córka.- przyznała i zakłopotana spuściła głowę.
L- Córka.?- powtórzyłem nie dowierzając.
T- Wiem co teraz sobie o mnie myślisz. Że jestem tania, łatwa i bezwartościowa...
L- Wcale tak nie myśle.- przerwałem jej stanowczo. Spojrzała na mnie z rozpaczą w oczach. Zrobiło mi się przykro. Jaki idiota ze mnie. - Po prostu nie wyglądasz na matkę. Tak jak one.- wskazałem dyskretnie na kobiety z ławki obok naszej. Dziewczyna się zaczęła śmiać, ale emitowała już z niej ta sama radość jak poprzednio.
T- Szczerze im współczuje. Nie wiedzą co ze sobą robić więc siedzą i pludrują na mój temat.- potrząsła głową poirytowana.
L- Słyszałem jak mówiły że jesteś...
T- Kurwa.?- nie chciałem się przyznawać ale nie było co ukrywać. Delikatnie przytaknąłem- Tak to typowe z ich strony. Nie rozumiem tylko co im to daje że mnie oczerniają. To egoistyczne.
L- Tak to prawda.- na moment zapadła cisza. Wziąłem głęboki wdech i powiedziałem- Przepraszam.- Zaśmiała się.
T- Za co.?- uniosła delikatnie brew.
L- Bo rozmyślałem o tobie i o tym co mówiły. Głupio mi i przepraszam cię za to.
T- Nic się nie stało... Dziękuje za szczerość. TI jestem.- podała mi rękę. Uścisnąłem ją z wielką chęcią.
L- Liam.- obdarzyłem ją szerokim uśmiechem. Nie spodziewałem się tego ale się zarumieniła. Była bardzo ładna aż miło się patrzyło...
~TI~
Siedziałam i z nim rozmawiałam. Kątem oka dostrzegłam że jego kumple mają niezły ubaw. Nie wiem tylko czy to z mojego powodu czy po prostu ich coś rozbawiło.
K- Mamo pić mi się chce.- podeszła do mnie. Zmierzyła tajemniczo Liama i uśmiechnęła się do niego słodziutko.- Jestem Karitna.- podała mu rękę. Moja mała flirciara.
L- Liam. Ładne imię ślicznotko.
K- Dziękuje ty też jesteś śliczny.- zaśmiałam się.
T- Picie jest w koszyku.- powiedziała rozbawiona. Katrina poszła a za nią Justin. To było urocze.- Ona cię podrywała.- szturchnęłam go lekko i cicho się śmiałam.
L- Urocza, miła i śliczna. Wymarzona żona.- zaśmiał się po chwili do niego dołączyłam.
T- Jesteś wujkiem Justina.?
L- W pewnym sensie. Skąd wiesz jak się nazywa.?
T- Katrina mi go przedstawiła.- zerknęłam zza Liama i zaczęłam się uśmiechać.- Oooo jakie to słodkie.- pokazałam dystretnie na parę trzymających się za ręce dzieci. To była Katrina i Justin.
L- Rzeczywiście słodkie. Louis będzie zły. Justin szybciej znalazł sobie dziewczynę od niego.- wybuchliśmy śmiechem. Podeszliśmy do młodych.- Justin to może my już pójdziemy.?
J- Nie... Proszę. Mogę się jeszcze pobawić z Katriną.? Proszę..- to ostatnie powiedzieli równocześnie. Liam uleg. Poszedł ze mną usiąść na ławkę. Czuje się przy nim taka mała. Jest wysoki. I przystojny. Jest bardzo bardzo przystojny. Założyłam swoje szpilki i nagle ktoś zaczął się do mnie dobijać. Przeprosiłam Liama i odebrałam. To ojciec Katriny, Adam. Ciągle do mnie dzwoni.
T- Nie. Nie mam czasu Adam. Narazie.- rozłączyłam się. Przeczesałam nerwowo swoje włosy palcami i wypuściłam głośno powietrze. Wróciłam do Liama ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
T- Przepraszam musiałam odebrać.
L- Nie szkodzi. A nawiązując do telefonu. Dasz mi swój numer.?- poruszał śmiesznie brwiami. Zaśmiałam się i spojrzałam na niego prześwitująco. Nie wyglądał na takiego co chce mnie wykorzystać. Po chwili się zgodziłam i podałam mu numer.
- Liam chodź idziemy.!- krzyknął ktoś zza jego pleców.
L- Już idę.- odpowiedział i z powrotem odwrócił się w moją stronę.- Zadzwonie jeszcze dzisiaj. Obiecuję.- cmoknął mnie w policzek i pobiegł do swoich przyjaciół. Poszłam z Katriną do domu. Zrobiłam coś do jedzenia i w czasie gdy jadłyśmy usłyszałam telefon. Katrina poszła i odebrała. Po chwili wróciła do kuchnie z telefonem przy uchu.
K- Tak jest... Może... Fajnie... A będzie Justin.?... Super.!- krzyknęłam podekscytowana i podbiegła do mnie.
T- Tak.?- spytałam przykładając telefon do ucha.- Liam.? Jak miło.
L- Też się cieszę.
K- Mamo zgódź się. Proszę.
T- Ale na co mam się zgodzić kochanie.
L- Na podwójną randkę. Misiaczku.- zaśmiałam się
K- Podwójną randkę.?
L- Tak. Odkąd Justin dowiedział się że mam twój numer nalega żebym do ciebie zadzwonił i umówił się z tobą ale chodzi mu wyłącznie o to żeby Katrina tam była. Cały czas o niej gada. Jak katarynka.- zaśmiałam się.- A więc zgadasz się.?- uśmiechnęłam się szeroko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz