sobota, 27 kwietnia 2013

Play to win cz1


Siedzisz na ławce przy orliku z przyjaciółką. Oglądałyście treningi chłopaków którzy grali w nogę. Chodziłyście na każde ich spotkanie. [I.T.P.] zabujała się w pewnym chłopaku. On właśnie tam grał. Na początku chodziłaś tam niechętnie. Ale później nawet ci się to spodobało.Od pewnego czasu podobał ci się pewien piłkarz.. A najlepsze jest to że ty mu chyba też. :D Uśmiech nie uchodzi z twojej twarzy gdy na niego patrzysz. Wiesz tylko tyle że ma na imię Louis i nie jest stąd. Oczywiście że nie jest... Tu w tym zadupiu nie ma takich ciach. Nie tylko tobie on się spodobał parę innych dziewczyn też miało na niego oko. Rumieniłaś się gdy w czasie ich meczu Lou obdarzał cie spojrzeniami. Kiedy się uśmiechałaś on też. [I.T.P.] uważała że to urocze. Wiesz o tym że ci tego zazdrościła. Gdyż chłopak który jej się podoba zlewał ją z otoczeniem. Jakby w ogóle nie istniała. Wszystko byłoby fajnie ale niestety masz chłopaka. 
Właśnie rozmawiałyście o tym czy jutro pójdziecie na zakupy. Poczułaś jak ktoś całuje cię po szyi. Zadrżałaś. To był Tom twój chłopak. Ostatnio wam się jakoś nie układa. Spojrzałaś na boisko Lou się akurat spojrzał.Na początku się uśmiechnął ale gdy zobaczył że Tom cie całuje uśmiech znikł z jego twarzy. Na ten widok sama posmutniałaś. Chciałaś nakopać Tom'owi do tyłka. Usiadł obok ciebie. Swoją obecnością tutaj zjebał ci humor. Byłaś wkurzona.Twój chłopak wziął twoją rękę i wplótł w swoją. 
T: Coś nie w humorku jest moja królewna. - pocałował cię w policzek. 
ITP: Nie dziwie się też bym była. 
T: Co was dzisiaj wszystkie ugryzło. - pokręcił głową. Od jakiegoś czasu podejrzewałaś z [I.T.P.] że Tom ma jakąś na boku. 
TI: Wszystkie..?? Czyli jest ich więcej.
T: Nieee.. TI nie to miałem na myśli.. 
TI: Yhym... Jasne !. - krzyknęłaś po czym wstałaś. Lou spojrzał na ciebie ty tylko mu pomachałaś i poszłaś. 
Wieczorem Tom przyszedł do ciebie. Niechętnie wpuściłaś go do swojego domu. Powiedział ci że chce odejść. Nie zrobiło to na tobie jakiegoś wrażenia. 
TI: Dobrze to odejdź. - powiedziałaś wymownie.
T: Aha Spoko...- powiedział z pretensją w głosie.
TI: O co ci chodzi.? Czegoś oczekiwałeś.? 
T: Nie urywam że tak. Myślałem że chodź troszkę będziesz prosiła żebym tego nie robił - wyśmiałaś go. 
TI: Marzenia. Jak miałabym błagać o pozostanie chłopaka który mnie zdradzał. To raczej ty powinieneś to robić. Paść przede mną na kolana i błagać o wybaczenie. 
T: Zawsze miałaś wybujaną wyobraźnie.
TI: Dobra koniec tego. To wszystko.? 
T: Tak. - kiwnął głową a ty pokazałaś mu ręką kierunek w którym znajdowały się drzwi. Posłusznie poszedł w wskazaną stronę.Zadzwoniłaś do [I.T.P.]. Powiedziałaś że nie jesteś już z tym idiotą. Ona powiedziała ci coś co cię zaskoczyło.
ITP: No wiesz po meczu kiedy zostałam tam SAMA. Lou podszedł do mnie i zapytał jak masz na imię. - kiedy to usłyszałaś miałaś kisiel w gaciach. 
T: Powiedziałaś mu.?
ITP: Nie. 
T: Czemu.? - zamurowało cie to.. myślałaś ze ją w tym momencie zabijesz.
ITP: Powiedziałam że jak się chce dowiedzieć to niech cię sam o to zapyta. Nie był na początku do tego przekonany ale zapewniłam go że jeszcze nie raz tu przyjdziesz patrzeć jak grają. 
T: [I.T.P.] wiesz że cię kocham. ?!
ITP: Tak wiem. 
Zasnęłaś w niesamowitą satysfakcją. Rano obudziła cię [I.T.P.]. Musiałaś nie usłyszeć budzika. A może to przez to że nie chciałaś się budzić.?! Śnił ci się Louis. Prawie rozpłynęłaś się na myśl o tym przecudownym śnie. Szybko się wyszykowałaś i wyszłyście do szkoły.Trochę się spóźniłyście.Pierwszą miałyście fizykę. Pan wpisał wam do dziennika spóźnienie. I chciał jak zwykle rozbawić klasę swoimi a'la sucharami ale mu to nie wyszło. Nic nowego. Siedziałaś sama pod klasą do matmy gdy [I.T.P.] poszła na obiad. Wstałaś i podeszłaś do okna na korytarzu. Zamyśliłaś się patrząc przez nie. 
- [T.I.] .? - ktoś za tobą złapał cię za biodra. Ze strachu aż podskoczyłaś. 
T: Boże Philip wystraszyłeś mnie. 
P: Przepraszam. Nie chciałem .
T: Ok. O co chodzi.? 
P: Bo ja.... Ja mam taką sprawę... znaczy pytanie. 
T: Mów o co chodzi. 
P: Dobra. Będziesz dzisiaj na treningu.?
T: Tak a co.? 
P: A to świetnie. - aż podskoczył z radości. Odwrócił się i poszedł widziałaś jeszcze jak wyciąga z kieszeni telefon. 
Philip to luby [I.T.P.]. Znałaś go od podstawówki. Już dawno byłby chłopakiem [I.T.P.] gdyby pozwoliła ci z nim porozmawiać na jej temat. Ale nie.. Przyszła [I.T.P.]. Nie powiedziałaś jej że Philip z tobą rozmawiał. Od razu by się mega wkurzyła. I strzeliła FOCHA. :/  Przez całą resztę pobytu w szkole zastanawiałaś się o co chodziło Philip'owi. 
Myślałaś że jebniesz w kalendarz gdy twoja matka kazała ci się zająć siostrą. Wpadłaś na pewien genialny pomysł. Błagałaś matkę by pozwoliła ci wyjść z małą na spacer. Zgodziła się. Skakałaś i tańczyłaś taniec szczęścia. Byłaś już z Megan przy orliku czekałaś aż przyjdzie ITP. Niestety zadzwoniła z wieścią że jej rodzice dzisiaj jadą na wakacje a ona ma mieszkać u ciotki która zabroniła jej wyjść z domu. Smutna usiadłaś na ławce. Patrzałaś jak Megan bawi się w piaskownicy. Ktoś usiadł obok ciebie. 
P: O co chodzi.? Czemu jesteś smutna.?!
T: Nie jestem. 
P: Proszę TI... Mnie próbujesz oszukać.? Znamy się wystarczająco długo żebym wiedział kiedy wyglądasz na smutną. 
T: No dobra. Znasz ITP.?
P: No tak to twoja przyjaciółka. 
T: Bo nie mogła tu dzisiaj przyjść. 
P: Ale to chyba jeszcze nie powód żeby smutać.?!
T: Ale ona tu ze mną nie przyjdzie aż przez cały miesiąc. Zresztą ona też smuta. 
P: Czemu.?
T: Bo nie będzie mogła ciebie oglądać. - dopiero teraz do ciebie dotarło co powiedziałaś. Natychmiast wstałaś. - O BOŻE CO JA ZROBIŁA ITP MNIE ZABIJE..!!! PHILIP NIE SŁYSZAŁEŚ TEGO... !!! - zaczęłaś wrzeszczeć. Reszta chłopaków która już zaczęła się rozgrzewać patrzała na ciebie. 
P: TI spokojnie. Nic się nie stało. - zaczął cię uspokajać. - Ja też będę smutał że nie będę mógł patrzeć na nią. 
T: Jak to.? O.o 
P: Już od dawna mi się podoba. 
T: Czemu nic z tym nie robisz.?! 
P: Bo się bałem że ona nie czuje tego do mnie. Ale dzięki tobie już wiem co czuje. Że mnie lubi. 
T: Lubi...?? Człowieku ona za tobą szaleje.
Mogłaś tak z nim rozmawiać o niej bez końca ale jego trener go zawołał. Widziałaś kątem oka że Lou cały czas się na was patrzał. Megan nie pozwała ci się skupić na meczu. Minęło już pół godziny. Uważnie wpatrywałaś się w Philipa który właśnie atakował. 
- SPALONY...!!! - wrzasnęłaś. Trener się na ciebie spojrzał i kiwnął z uznaniem głową po czym szybko gwiznoł w gwizdek. 
- [T.I.] chyba kiedyś cię zabije za twoją wiedzę o piłce nożnej.! Taka ładna akcja.- krzyknął podbiegając do ciebie Philip. 
T: Oj tam oj tam. - machnęłaś ręką. Odwróciłaś się do tyłu i natychmiast zerwałaś się z miejsca. Megan jak taka małpa chciała przeskoczyć z drabinki na drabinkę. Usłyszałaś śmiech Philipa. Odwróciłaś się w jego kierunku nie przestając iść i wytknęłaś mu język. Posadziłaś Meg na huśtawce. W pewnym momencie poczułaś czyjąś rękę na swoim ramieniu. Podskoczyłaś bo ten ktoś śmiertelnie cię wystraszył. 
- Przepraszam. - powiedział przepraszającym głosem.To był trener drużyny. 
- Nic nie szkodzi. A tak w ogóle do Dzień Dobry. - trener uśmiechnął się przyjaźnie
- Jesteś [T.I.] .? Tak.? 
- Tak a o co chodzi.?
- A więc TI Czy może chciałabyś zostać sędzią naszej drużyny jutro podczas treningu.? 
- Z przyjemnością. O ile nie będę miała małej. - wskazałaś na Meg. Ta zamyślona była w swoim świecie. Normalnie dziecko widno. 
- Ok rozumiem. Chodź na moment przedstawię cię drużynie. - obiął cię ramieniem. 
- Z przyjemnością. Meg chodź. - mała poszła z wami. Gdy doszliście do grupy chłopaków niektórzy zaczęli gwizdać i bić brawa, gdyż ręka trenera wciąż spoczywała na twoim ramieniu. 
- Zamknąć się głupki...- skarcił ich trener. - Przedstawiam wam [T.I.]. Może jutro być waszym sędzią. 
- A pan co będzie robił.? - spytał Philip. 
- A co cie to interesuje. ?! - odparł trener. 
- Dziewczyna.???? Sędzią..??? - spytał jeden z nich. 
- Szowinista - oburknęłaś cicho. Na co trener się zaśmiał. 
- A co chcesz żeby grzecznie stała i tylko gwizdała czy wolisz żeby weszła na boisko i skopała ci dupę? - spytał Philip. 
- Ona nie może być taka dobra. - powiedział ten typ krzyżując ręce na piersi. 
- Zobaczymy- powiedziałaś - Trenerze czy mogę jutro z nimi zagrać. W przeciwnej drużynie niż on - wskazałaś na tego kolesia którego nie zadowalało to że dziewczyna ma go sędziować i dokończyłaś - A pojutrze być ich "sędzią" ? - pokazałaś w powietrzu cudzysłów, 
- A jesteś pewna że nie będziesz miała małej .? - spytał. Zamyśliłaś się na moment. 
- Załatwię w razie czego opiekunkę - powiedział Lou. 
- Kto nią będzie .? - spytał zaciekawiony Philip. 
- Harry. - powiedział bez namysłu. 
- Okej. Wiec wszystko jest już ustalone. Jutro grasz z nimi a pojutrze sędziujesz. - ręka trener spadła z twojego ramienia bo schyliłaś się by wziąść Meg na ręce. Usłyszałaś jak Philip się śmieje i zobaczyłaś że podchodzi do tego nieznanego ci kolesia. 
- Już się nie mogę doczekać aż skopie ci ten naburmuszony zad - pocierał zajadliwie rękoma.- Trenerze ma się rozumieć że [T.I.] jest ze mną w drużynie. 
- No nie wiem. 
- Ale to dzięki mnie tu jest. 
- Czyżby.? - powiedziałaś 
- Csiiii - uciszył cię Philip. 
- TI chcesz z nim być. ? 
- Hmmm... Niech się zastanowie. Jest dobry na ataku a to bardzo przydatne. Ten jest dobrym skrzydłowym i on też- wskazałaś na 2 chłopaków stojących obok ciebie. - Lou jest świetny i ten też. - wymieniłaś jeszcze 5 innych chłopaków. 
- No to właśnie dobrałaś sobie drużynę z którą będziesz jutro grała. 
- Serio..?? Dziękuje. - uśmiechnęłaś się szeroko. Meg chodził od chłopaka do chłopaka i podawała im rękę z wyrytym na blachę tekstem " Cześć Jestem Meg " uśmiechała się przy tym tak uroczo że i ty byś się rozpłynęła. Gdy doszła do Lou on uśmiechnął się przyjaźnie i przykucnął przed nią tak że miał głowę na jej wysokości. 
- No Hej Słodziutka. - połaskotał ją po brzuszku. Mała się zaśmiała. - Ile masz latek.? - mała pokazała 4 palce. - Jesteś siostrą TI .? - mała kiwnęła twierdząco głową. Lou chciał jeszcze coś jej powiedzieć ale przeszkodził mu Philip. 
- Ej Stary a ja myślałem że masz na oku jej siostrę a nie tą małą - zobaczyłaś że Louis się zarumienił więc udałaś że tego nie słyszałaś. Ale cała w środku aż skakałaś ze szczęścia.
Poszłaś do domu. Zadzwoniłaś do ITP i o wszystkim jej opowiedziałaś. Była taka szczęśliwa kiedy dowiedziała się że podoba się Philip'owi.
Dzień zminął bardzo wolno.Nie mogłaś się doczekać kiedy będziesz grać z chłopakami. Na orliki poszłaś godzinę wcześniej. Chciałaś sobie przypomnieć jak to jest znowu kopać piłkę. Kiedyś bardzo dużo w nią grałaś. Wzięłaś z sobą torbę w której miałaś strój piłkarski. Nie wiesz ile czasu kopałaś piłkę na boisku. Nie zwracałaś uwagę na ludzi gapiących się na ciebie. Usłyszałaś chrząchnięcie gdy celowałaś z karnego na bramkę. Za tobą stał ten szowinista. 
- No tak. Będziesz grać w jeans'ach i balerinach
- Nie... Mam strój na przebranie.-powiedziałaś oschle 
- Aha. - wyraźnie nie zadowolony twoją odpowiedzią poszedł w stronę siedzących na ławce chłopaków z drużyny. 
Przyszedł trener. Spytał czy masz strój bo jak nie to może ci poszukać. Kolejny raz już powiedziałaś że masz strój. Trener zaprowadził cię do pewnego pomieszczenia w którym miałaś się przebrać. Zajęło ci to mniej więcej z 4 minuty. Związałaś włosy w koka. I jeszcze zanim wyszłaś poprawiłaś sznurówki swoich korków. Kiedy wyszłaś i zamknęłaś za sobą drzwi trener na ciebie czekał. Prawie szczęka mu opadła gdy zobaczył cie w stroju piłkarskim. Reakcja chłopaków była podobna. Z wyjątkiem Philip'a. 
P: No i co się tak gapicie na nią. Normalna dziewczyna. 
L: Ale ona w tym stroju wygląda sexownie. 
P: Nie podlizuj się tak.- szturchnął go ramieniem.Zaśmiałaś się na ich zachwyty. 
Porządnie się rozgrzałaś i zaczęłaś wykonywać początkowe polecenia trenera. Nareście mogliście pograć. Zobaczyłaś że ITP przyszła popatrzeć. Wywołałaś aut dla swojej drużyny i szybko w między czasie poszłaś ją przytulić. Miałaś świetny humor ale ten szowinista ci go zjebał 
- Masz zamiar grać czy przytulać się z każdą dziewczyną która tu przyjdzie. - zagotowało się w tobie. Ustawiłaś piłkę na lini. Skupiłaś wzrok na tym dupku po czym powiedziałaś 
- Z dedykacją dla ciebie. Frajerze - i kopnęłaś piłkę w jego stronę. Chłopak był troszkę zdekoncentrowany. Kopnęłaś idealnie. Chłopak dostał prosto w mordę. Wszyscy zaczęli się śmiać nawet trener. 
L: Dobre... - krzyknął 
P: Mówiłem ci że jest dobra w nogę. 
Mecz dobiegł końca. Byłaś zjebana jak pies. Oczywiście twoja drużyna wygrała 6:1. Zdobyłaś 5 bramek. Śmiałaś się gdy widziałaś zdziwioną minę trenera.Usłyszałaś jak Philip śpiewa We are the champions.  ITP podbiegła do ciebie gdy leżałaś na murawie. 
ITP: Jak się czujesz.? 
T: Chyba nie dojdę do domu. - chwyciłaś obolałe nogi. - Przynieś moje rzeczy przebiorę się tutaj. - mówiąc to zdjęłaś mokrą koszulkę. ITP pobiegła po twoje rzeczy. Chłopacy patrzeli się na ciebie jakby nigdy nie widzieli dziewczyny bez bluzki. Miałaś na nich wyjebane. Po prostu leżałaś na murawie i starałaś się miarowo oddychać. Nagle nad tobą nachylił się Lou. 
L: Wszystko w porządku.? 
T: Nie. 
L: Bolą cię nogi..?? 
T: Tak i to bardzo bardzo bardzo... 
L: Zawieźć cię do domu.? 
T: Nie jakoś sobie poradzę. 
L: Już to widzę. Na czworaka chyba.
T: Oj tam oj tam. 
ITP: Masz.. - położyła obok ciebie torbę. 
T: Dzięki. 
L: Będziesz się tu przebierać.? 
T: Tak.. Nie mam sił nawet dojść do szatni. 
L: Chodź przebierzesz się w aucie. - wstałaś przy pomocy ITP. Nogi się same pod tobą uginały. Nagle straciłaś grunt pod nogami. Pisknęłaś. Okazało się że Louis wziął cię na ręce. 
T: Możesz mnie postawić..??!!
L: Nie dojdziesz do samochodu. Nie martw się jak będziesz się przebierać to pójdę po swoje rzeczy. - dopiero teraz zauważyłaś że Louis jest już przebrany.. - A szyby są pociemniane. - uśmiechnęłaś się do niego i  zarzuciłaś mu ręce na szyję. Przebrałaś się. Po chwili Lou wsiadł do auta. Zawiózł cię pod dom. 
L: Może zanieść cię do pokoju.? 
T: Nie.. Nie chce cię wykorzystywać. 
L: Przecież nie wykorzystujesz. To czysta przyjemność. - uśmiechnął się szarmancko 
Mimo twoim sprzeciwą Lou i tak zaniósł cie do twojego pokoju. Położył na łóżku. Po czym wyszedł i za chwile wrócił z twoja torbą w ręku. 
L: Proszę.. 
T: Nie musiałeś. 
L: Ale chciałem. - usiadł obok ciebie na łóżku. Miałaś na niego straszną chrapkę. Chciał coś powiedzieć ale mu na to nie pozwoliłaś gdyż zaczęłaś go namiętnie całować. Był zaskoczony ale oddał pocałunek. Usiadłaś na nim okrakiem. Ręką chwyciłaś jego kark a drugą wczepiłaś w jego włosy. On złapał cię za biodra i przyciągnął do siebie bliżej. 
L: Czy ty chcesz zrobić to o czym ja myślę.? 
T: Jeszcze nie wiesz jak bardzo. - powiedziałaś pomiędzy pocałunkami. On na te słowa się tylko zaśmiał i zaczął zdejmować twoja koszulkę. 
T: Hmmm..??
L: CO..? 
T: Ciekawe czy w łóżku jesteś tak samo dobry jak na boisku - zaśmiałaś się. On się tylko uśmiechnął, podniósł cię i przerzucił na łóżko. Po chwili znajdował się nad tobą. 
Spędziłaś z nim upojną noc. Obudził cię słodki całus. Otworzyłaś powoli oczy. I ujrzałaś to co chciałaś, leżącego obok ciebie Louisa.
L: Dzień dobry moja piękna.
T: Dzień dobry.  
L: I jak jestem tak dobry jak na boisku.? - zaśmiałaś się i z uśmiechem na ustach powiedziałaś
T: Lepszy...  
Poszłaś pod prysznic gdy wyszłaś z łazienki i w samym ręczniku poszłaś do pokoju Lou siedział na łóżku. 
T: Co się tak patrzysz.? 
L: Nie mogę.? 
T: Możesz... - podeszłaś do niego i pocałowałaś. Jego ręce powędrowały na twoje wilgotne jeszcze uda i pięły się w górę. Przy nim czułaś się jak w innym świecie. Niestety trzeba wrócić do rzeczywistości. Spojrzałaś na zegarek gdy usta Louisa całowały cie po szyi. 
T: O Boże.. Lou ja się zaraz spóźnię.! - wrzasnęłaś. Oderwałaś się od chłopaka podbiegłaś do szafy wyjęłaś jakąś bluzkę i jeansy potem z szuflady wyjęłaś koronkowy komplet bielizny. Pobiegłaś do łazienki. W błyskawicznym tempie się ubrałaś i wymalowałaś.Kiedy weszłaś ponownie do pokoju by się spakować Lou siedział już ubrany na łóżku. Usłyszeliście pukanie do drzwi. 
T: Błagam tylko nie to...
L: Otworze a ty się pakuj. 
Po chwili do sypialni weszła ITP a za nią Lou. Przyjaciółka patrzała na ciebie z zaciekawieniem. Wiedziałaś co ma na myśli. Chłopak wziął z komody portfel telefon i klucze. Podszedł do ciebie
L: Przyjdziesz na trening.?- spytał nie zważając na obecność ITP namiętnie cię pocałował. 
T: Oczywiście.. Przecież mam na nim sędziować. 
L: Do zobaczenia. 
T: Pa. - pomachałaś. Usłyszałaś jak drzwi wejściowe się zatrzaskują. 
ITP: Czy wy.. Um.. Czy.. 
T: Tak. 
ITP: I jak było.? 
T: Nie powiem..
ITP: Oj no weź.. Zawsze mówiłaś. 
T: Więc tym razem mogę odpuścić. 
ITP: Musiał być dobry.
T: Nie zaprzeczę. - spięłaś włosy w kok i wyszłyście do szkoły. 
W szkole było nudno. Jak zwykle. Po szkole ITP zadzwoniła do ciebie i powiedziała że choćby bardzo chciała nie może przyjść. Właśnie szykowałaś się do wyjścia gdy doszło do twych uszu pukanie do drzwi. Otworzyła twoja mama.
M: TI ktoś do ciebie. 
T: Biegnę.- założyłaś torbę. Doszłaś do twojej mamy. Spojrzałaś a w drzwiach stał Louis. Szeroko się uśmiechał. 
L: Cześć piękna. Gotowa.?
T: Tak.. Ale co ty tu robisz.?
L: Przyjechałem po ciebie. 
T: Yyyyymmm.... Aha. Pa mamo wrócę później. 
M: Ok. Baw się dobrze. 
Wsiadłaś do samochodu z chłopakiem. Po drodze na orliki Lou włączył radio i nie mogłaś się powstrzymać. Zaczęłaś śpiewać i tańczyć. Po jakimś czasie on dołączył do ciebie.Śpiewał przepięknie w porównaniu z twoim fałszem. Byliście już na miejscu. Lou pomógł ci odpiąć pas bezpieczeństwa. Miałaś z nim kłopot bo się zaciął. Nie mógł się skupić przy ci go bo jeździłaś po jego szyi uwodzicielsko opuszkiem palca. 
L: Możesz przestać... 
T: Czemu..? - spytałaś śmiejąc się pod nosem.
L: Nie mogę się skupić.- pocałowałaś go delikatnie w okolicy ucha na co on tylko lekko westchnął. Uśmiechnęłaś się chytrze. Jakoś uporał się w końcu z niesfornym pasem i mogłaś wyjść. Trener się na was dziwnie spojrzał. Spojrzał na Louisa i wskazał kierunek ich szatni. Zanim to jeszcze Lou poszedł, przyciągnął cię do siebie i pocałował. Trener odchrząchnął. 
L: Spokojnie trenerze już idę. 
T: Mam nadzieje że wygrasz ten mecz. 
L: Co jeśli nie wygram. 
T: Nie dostaniesz nagrody. - spojrzałaś na niego z pożądaniem i przegryzłaś dolną wargę na co on się zaśmiał. 
Trener przepytał cię z zasad piłki. Był zaszokowany wiedzą jaką posiadasz. Chłopacy zaczęli rozgrzewkę. Śmiałaś się z ich komentarzy na temat wczorajszego meczu. 
P: I jak tam Jay po porażce.?
J: Jakiej porażce. ?
P: Jak się czujesz z faktem że dziewczyna sfaulowała cię 5 razy i okiwała. O.o W dodatku wygrała mecz. 
J: Pff.. Dałem jej fory. 
L: Tak na pewno.
Podeszłaś do nich. 
T: Po prostu jest mało męski. 
J: A to niby czemu.? 
T: Bo prawdziwy mężczyzna umie pogodzić się z przegraną. - Lou i Philip się śmieli. Jay tylko uniósł sarkastycznie brew. 
J: Hmm.. Skoro uważasz że jestem mało męski to trudno.. Ale skąd mam wiedzieć że nie jesteś facetem. 
L: Ja mogę to potwierdzić że nie jest. - szturchnęłaś Louisa łokciem i skarciłaś go wzrokiem. - Auuuć.... - załapał się za miejsce w które go walnęłaś.
P: Ooo... Coś widzę że było ostro. 
L: I nie wiesz jak bardzo. 
T: Lou.. - spojrzałaś na niego błagalnie. Potwornie się zawstydziłaś. Twoje policzki aż się paliły... 
L: O TI no weź.. Tylko się na mnie nie złość. - powiedział widząc jak naburmuszona odwracasz się i idziesz w kierunku trenera. Szepnęłaś trenerowi żeby kazał tej całej trójce zrobić 3 dodatkowe kółka. Przystał na twoja propozycje. 
TR: Jay, Philip i Louis... Proszę 3 dodatkowe kółka wokół boiska. 
J: Ale trenerze za co..??
TR: Bo się nie rozgrzewacie tylko plotkujecie jak te baby, - walnęłaś lekko trenera w ramie. - Oj przepraszam nie mówiłem o tobie.- uśmiechnęłaś się. 
J: Lou musiałeś ją denerwować.? 
L: Ale ja nie wiem co zrobiłem 
P: Nie wiesz że nie mówi się o tym w ich towarzystwie.?
J: Jaki kretyn. Teraz przez ciebie musimy biegać. 
Wtedy wpadłaś na genialny pomysł wszyscy byli w tej samej drużynie na boisku. Szepnęłaś trenerowi swój pomysł na ucho.A on był zadowolony. 
TR: Uwaga zbiórka.!! - krzyknął. Wszyscy podbiegli do was. - Razem z naszą cudowną TI wymyśliliśmy że ta drużyna która przegra ten mecz będzie biegała jutro na treningu 20 kółek + będzie grała mecz. A jeśli ktoś nie przyjdzie dopiszemy do jego listy kolejne + 20. - uśmiechnęłaś się chytrze do tej trójcy. - To teraz ruszać dupy i się porządnie rozgrzewać bo czeka was ciężki mecz. 
Minęła większa część meczu. Uważnie przyglądałaś się Drużynie w koszulkach gdyż tam był Jay Philip i Lou. Gwizdałaś przy nawet najmniejszym błędzie. Chłopaki mieli cie dość. Wygrała drużyna bez koszulek więc oznaczało to że twoi ulubieńcy jutro biegną kółeczka. Usłyszałaś rozmowę chłopaków kiedy przechodziłaś koło ich szatni.
- Lou błagam namów TI żeby odwołała te 20 kółek. 
- Postaram się ale nie wiem czy się uda. 
- Nie wiem.. Zrób wszystko żeby tylko poprawił jej się humor. 
- Oooo mam pomysł zrób jej dobrze. To raczej ja zadowoli. 
- Ta Jay ma rację to powinno wystarczyć. 
- Nie to nie wszystko. Bądź czuły miły... No wiesz jak taki chodzący ideał. 
- Jesteście nienormalni. 
- Błagam Lou zrób to dla nas. 
Usłyszałaś jak ktoś chwyta klamkę. Szybko pobiegłaś do trenera. 
T: Trenerze błagam mogę się u pana na chwile schować.? 
TR: Tak oczywiście a coś się stało.?
T: Nie.. A mam jeszcze taką prośbę jak jakiś chłopak nawet Lou się będzie pytał gdzie jestem niech pan powie że już poszłam.
TR: Dobrze. 
Siedziałaś w pokoju trenera. Kiedy w końcu przyszedł i powiedział że wszyscy poszli. 
T: Dziękuje i Dobranoc.
TR: Narazie TI. 
Pobiegłaś szybko do domu. Przebrałaś się i położyłaś spać. Rano obudziła cię ITP. Skakała po tobie w twoim łóżku . Wrzeszczała coś o Philipie ale nie ogarniałaś zbytnio świata o 7:03. 
T: ITP możesz mi kurwa powiedzieć co robisz tutaj o tej porze w sobotę.
ITP: No przecież ci tłumacze. Philip zadzwonił i powiedział że chce się ze mną umówić.
T: To świetnie.- powiedziałaś spokojnie. - ALE TO JESZCZE NIE POWÓD BY MNIE KURWA BUDZIĆ W ŚRODKU NOCY...- wydarłaś się. 
ITP: Dobrze TI spokojnie. Chciałam się podzielić dobrą nowiną.
T: Nic nie mam przeciwko temu ale nie o takiej porze - powiedziałaś zdruzgotana.  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz