Czemu pociągają nas dranie.? Czemu zamiast wybrać sobie porządnego chłopaka bierzemy takiego który i tak prędzej czy później nas skrzywdzi, zrani.? Dlaczego tak bardzo podobają nam się niegrzeczni chłopcy.?
Byłam na imprezie. Poznałam masę nowych ludzi. Miałam trudności z zapamiętaniem ich imion. Zarywało do mnie dużo chłopaków. Ale mnie interesował jeden tylko on przykuwał moja uwagę. Tajemniczy niebieskooki blondyn. Moje koleżanki mówiły że cały czas się na mnie gapi. Nie przejmowałam się tym. Kiedy tańczyłam ze znajomymi on krążył wokół nas. Zapytałam nawet jednej z nich kim jest ten owy chłopak. Odpowiedziała tylko że nie opłaca się zawracać nim głowę. Nic więcej. Laski kleiły się do niego. Widziałam jak nie jedną aż rozbierał. Przez przypadek podczas tańczenia otarłam się o niego i wtedy poczułam jego zimny oddech na swojej skórze. Przeszły mnie ciarki. Co minute poznawałam to nowych ludzi. W pewnym momencie poszłam zrobić sobie drinka. Weszłam do kuchni. Tan blondyn tam był. Lizał się z jakąś dziewczyną która siedziała na kuchennym blacie.
- Yyyymm.. Przepraszam...- powiedziałam niepewnie gdyż chciałam sięgnąć do szafki nad nimi. Chłopak nic nie powiedział nawet na mnie nie spojrzał po prostu podniósł dziewczynę i nie przestając jej całować przeniósł na blat po drugiej stronie kuchni. Stałam do nich tyłem. Nie zwracałam na nich uwagi. Ale jedna myśl nie dawała mi spokoju a gdy się w nią zagłębiałam przechodziły mnie ciarki. Co on jej tam robi że ona tak jęczy. Nie mogłam o tym myśleć... Chciałam jak najszybciej zrobić sobie tego drinka i wyjść stamtąd. Jednak mój talent mi na to nie pozwolił. Butelka z wódką wyślizgnęła mi się z ręki i stłukła na podłodze. Pośpiesznie przykucnęłam żeby szybko pozbierać szkło.W dłoni miałam już te większe kawałki gdy poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę. Przestraszyłam się w wyniku czego podskoczyła i zacisnęłam dłonie w pięść. Szkło rozcięło moją wewnętrzną stronę reki. Gdy ją poluźniłam zaczęła płynąć strumieniami z niej krew.
- Auuuuć... - jęknęłam. Ten ktoś chwycił mój nadgarstek i szarpnął do góry w efekcie stanęłam na równe nogi. Pociągnął mnie w stronę zlewu. Gdy moją rękę oblewała lodowata woda przyjrzałam się osobie która wciąż trzymała mój nadgarstek przytrzymując bym nie wyrwała reki spod lecącej wody.
* To znowu on.?- pomyślałam. Tą że osobą był przystojny niebieskooki blondyn który przed chwilą lizał się z jakąś dziewczyną. Uśmiechnął się do mnie. Ja jakoś nie potrafiłam odwzajemnić gestu i uniosłam tylko brew do góry.
- Zawsze jesteś taka niezdarna.? - spytał
- A ty taki uprzejmy.? - spytałam sarkastycznie.
- A ty taka opryskliwa.?
- A ty zawsze zadajesz takie głupie pytania.? - zirytowała mnie zaistniała sytuacja i wyrwałam swój nadgarstek, a biodrem szturchnęłam by zrobił mi miejsce. On na tylko się zaśmiał. Gdyby wzrok mógł zabijać chłopak już dawno leżałby na ziemi martwy.
- Bawi cie to.?
- Tak i to bardzo...- zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Właśnie widzę.- chwyciłam ręcznik kuchennym i przytrzymałam w miejsca z których jeszcze nie przestała lecieć krew.
- Daj ja to zrobię. - zbliżył się. Machinalnie zrobiłam krok do tylu
- Poradzę sobie. Aż taką sierotą nie jestem.
- Czyżby.? - na te słowa zrobiłam naburmuszona minę i odwróciłam się do chłopaka tyłem. - Daj przecież cię nie ugryzę. Bądź grzeczną dziewczynką i daj sobie pomóc.- obrócił mną tak że znowu widziałam jego twarz
- Nie potrzebuje niczyjej pomocy. A już z pewnością twojej.
- Jesteś strasznie zadziorna. - gdy to powiedział chwycił mój podbrudek i uniósł trochę wyżej. Obróciłam głowę w bok tak by jego ręka nie dotykała już mojej twarzy.On tylko mruknął jakby zadowolony i gwałtownie złapał mnie za kark i pociągnął w swoim kierunku.
- Jak nie chcesz to nie..- szepnął mi do ucha i mocno się zaciągnął. Wdychał mój zapach. Napawał się nim. Opuszkiem palca przejechał po mojej szyi. Impulsywnie odepchnęłam go od siebie. Zaśmiał się kpiarsko i poszedł. Jeszcze przez jakieś 5 minut analizowałam co właśnie się wydarzyło. Ręka wyglądała już w miarę normalnie więc po prostu wyszłam z kuchni jakby nigdy nic. Oparłam się o parapet w salonie słuchając co też piepszą moi znajomi. Jednak nie mogłam się skupić na tym co mówili. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i ujrzałam po drugiej stronie blondyna wpatrującego się we mnie nonszalancko opierając się o ścianę. Natychmiast oderwałam od niego wzrok gdy przegryzł jakby zachęcająco dolną wargę.
-TI idziesz z nami zatańczyć.?- spytała Ann.
- Nie dzięki postoje trochę.
- Ok. Jak będziesz chciała dołączyć to dawaj.
- Spoko.
Przez dłuższy czas patrzałam jak wygłupiają się moi kumple. Pomyślałam że dosyć stania trzeba się trochę ruszyć.
Przechodziłam koło tańczących ludzi. Nagle zauważyłam że blondyn idzie w moim kierunku chytrze się uśmiechając. Zamarłam. Nie przestając iść szepnął mi do ucha.
- Patrz co cię ominęło.- obróciłam się w kierunku w tym podążał.
By : Żela :*