sobota, 24 maja 2014

More Time

- A teraz połączcie się w pary - nauczyciel od chemii zwrócił uwagę wszystkich uczniów swoim znanym ochrypłym głosem. Zaczął czytać po kolei nazwiska połączone w pary.
- Anderson... Tomlinson.
Usłyszałam swoje nazwisko jakie ostatnie. Rozejrzałam się po klasie w poszukiwaniu mojego partnera lecz go nie zauważyłam. Pewnie nie ma go dzisiaj w szkole - pomyślałam.
Z cichym westchnięciem zdjęłam z parapetu mikroskop i usiadłam w wolnej ławce. Zaczęłam ustawiać przyrząd gdy zauważyłam chłopaka który koło mnie usiadł.
- Tomlinson? - spytałam.
- Skłamałbym gdybym zaprzeczył - uśmiechnął się cwaniacko, rozkładając się wygodnie na krześle.
- Mógłbyś to zbadać? - spytałam podstawiając pod jego nos probówkę. Westchnął cicho i wymieszał dwie substancje które zafarbowały się na kolor malinowy.
- Fenoloftaleina - odparł.
Zapisałam wynik na kartce. Spojrzałam kątem oka na bruneta który przyglądał mi się.
- Może tak byś coś zrobił a nie się gapił na mnie jak ostatni palant? - syknęłam.
Louis zachichotał - Spokojnie koleżanko.
Lekcja mijała mi strasznie wolno. Wszystkie obliczenia musiałam sama zrobić, ponieważ ten oto szanowny Pan Tomlinson miał wszystko w dupie.
Gdy zadzwonił dzwonek chłopak od razu ulotnił się z klasy nawet nie żegnając się ze mną. Dupek.
Na drugi dzień próbowałam go znaleźć w szkole lecz nie było go  a już za 3 dni musimy oddać pracę z chemii a ja na pewno nie zrobię jej sama. W końcu pojawił się po 3 dniach . Zauważyłam go na parkingu jak stał przy swoim samochodzie - pick up'ie. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Witam koleżankę.
- Mamy do oddania pracę z chemii, dlaczego Cię nie było? - spytałam rozdrażniona.
Wzruszył ramionami i wszedł do samochodu. Zmarszczyłam brwi.
- Chodź, lepiej myśli mi się podczas jazdy.
Wpakowałam się do jego samochodu, siadając po stronie kierowcy. Louis z małym uśmiechem odpalił samochód i zaczął dyktować mi rozwiązanie zadania. Zapisywałam wszystko.
- Gdzie my jedziemy? - spytałam przerażona nie rozpoznając okolicy w której właśnie się znaleźliśmy.
Chłopak zatrzymał auto i wyszedł zostawiając mnie samą. Wyszłam zaraz po nim. Wszedł na bagażnik i położył się na plecach przyglądając się niebu.
- Chodź tu, a nie tak stoisz - zarechotał.
Przewróciłam oczami i ułożyłam się obok niego.
- Życie jest beznadziejne - wymamrotał ledwo słyszalnie.
- Dlaczego tak myślisz?
- Chciałbym w przyszłości pojechać do Londynu.
- Byłam już tam, niesamowite miasto.
Louis pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Do Londynu.. ale w Ontario.
- Oh - mruknęłam. - A dlaczego teraz nie pojedziesz?
Przez chwilę chłopak milczał - Nie wiem czy dałbym radę.
- Jak to? - zdziwiłam się.
- Nie ważne - wymamrotał.
Potarłam swoje nagie ramiona próbując dodać im trochę ciepła. Louis zauważył ten gest więc szybko zdjął z siebie kurtkę i nałożył ją na moje ramiona.
- Dziękuję.
Louis odwiózł mnie do domu, bo nie było już sensu wracać do szkoły. Popędziłam do pokoju, zamykając się na klucz. Włączyłam głośno muzykę i zdjęłam kurtkę Louisa którą zapomniałam mu oddać. Rzuciłam ją na krzesło, a z jej kieszeni wypadło pudełko tabletek. Zmarszczyłam brwi, podeszłam bliżej i wzięłam opakowanie w swoje dłonie które było podpisane jego imieniem. Włączyłam laptopa i w wyszukiwarce wpisałam nazwę leku. Zaczęłam czytać a moje serce stanęło z szoku. Tabletki w walce z rakiem. Te słowa odbijały się w mojej głowie niczym echo.
Chłopak nie pojawił się w szkole przez kolejny tydzień. Zakradłam się do archiwum szkoły i zdobyłam jego adres. Zamówiłam taksówkę i udałam się w wyznaczone miejsce. Z przyspieszonym biciem serca, zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi starszy mężczyzna.
- Um, Dzień Dobry. Jest Louis? - zapytałam a mężczyzna westchnął cicho i wskazał gestem dłoni bym weszła. Tak też zrobiłam a nieznajomy udał się po schodach do góry. Po kilku sekundach wrócił z zniesmaczoną miną.
- Louis.. On.. Nie chce mieć teraz gości.
Przełknęłam głośno ślinę i wyszłam ze spuszczoną głową. Nie chciał mnie widzieć?
LOUIS POV's
Chwilę po przyjściu Natalie wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Wszedłem do samochodu i uderzyłem mocno w kierownicę. Może i zachowałem się chamsko nie wpuszczając jej, ale nie chciałem żeby oglądała mnie teraz w takim stanie.
Wyjechałem samochodem z podjazdu i udałem się w miejsce w którym ostatnio byłem z Natalie. Wysiadłem i stanąłem nad klifem. Przyglądałem się w ciszy gwiazdom. Po chwili usłyszałem jej głos.
- Nie obchodzi mnie, gdzie będziesz w przyszłym roku i czy jesteś wariatem... wiem tylko - jej głos załamał się a moje serce zaczęło krwawić - że Chcę być z Tobą. Nie rozumiem co robisz. Wszystko wydaje mi się bez sensu ale przy Tobie jest inaczej. Nie wiem dlaczego.
Odwróciłem się napotykając smutny wzrok Natalie. Szybkim krokiem ruszyłem w jej kierunku. Chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i zachłannie wpiłem się w jej wargi. Podniosłem ją a ona od razu oplotła mnie swoimi nogami wokół bioder. Ułożyłem ją na bagażniku pick upa całując każdy milimetr jej ciała. Było niesamowicie.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytała blondynka ze smutkiem wypisanym na twarzy. Leżąc tak na moim pick-upie ubrana tylko w moją kurtke wyglądała nieziemsko.
- Nie powiedziałem czego? - zmarszczyłem brwi.
- Że.. umierasz - przełknęła głośno śline, wbijając wzrok w swoje złączone palce.
- Ah to.. To nic takiego - odpowiedziałem niewzruszony, pocierając lekko jej ramie swoją dłonią na co Natalie od razu się odsunęła. Otworzyła szeroko oczy.
- Nic takiego?! - syknęła - Kurwa, Louis! Nie możesz mnie tu samej zostawić! To jest niesprawiedliwe! - z jej oczu popłynęły łzy.
Ułożyłem usta w cienką linie.
- Wiesz co jest niesprawiedliwe?! To że nie wiem ile mi jeszcze czasu zostało! Nie wiem czy zdąże pojechać do tego pieprzonego Londynu! - chwyciłem w ręke puszke która stała obok mnie i rzuciłem nią pełen wściekłości.
Natalie przybliżyła się do mnie złożyła na moich ustach delikatny pocałunek i odsunęła się zakładając spodnie.
- Co to? - spytałem skonsternowany.
- Pożegnanie - wyszeptała z łzami w oczach wstając i otrzepując spodnie.
- Nie.. - wymamrotałem.
- Spoko, Tomlinson. Dasz radę się chyba pożegnać.
Nie chciałem się z nią żegnać. Nie chciałem by odchodziła. Ale musiałem ją pożegnać w taki sposób, by nie tęskniła za mną gdy umre.
- Nic nie rozumiesz? - zacząłem mówić najbardziej kłamliwą wypowiedź w moim życiu. - Ty miałaś piękne życie a ja nie miałem nic. Nienawidziłem Cię. Chciałem żebyś była tak samo nieszczęśliwa jak ja. I dopiąłem swego. To jest prawdziwe pożegnanie.
- Kiepskie - odpowiedziała niby niewzruszona ale w głębi duszy wiedziałem, że zraniły ją te słowa. I oto miało chodzić.
- Wyrolowałem Cię, wydymałem jak się patrzy - syknąłem.
Po jej policzkach spłynęły łzy co natychmiastowo przecieło moje serce na pół.
- Co z Tego? - przybliżyła się do mnie i szepnęła mi do ucha - Ja się z Tobą kochałam. Teraz spróbuj się pożegnać.
Odwróciłem wzrok wiedząc że ona ma racje. To nie tak powinno wyglądać.
- Wszystko sobie ułożyłem - zacząłem - i tak niewiele mi zostało tak więc postanowiłem to przyspieszyć. Potem poznałem Ciebie i sprawy się skomplikowały. Byłaś - urwałem, spoglądając na jej twarz. Uśmiechnąłem się lekko - niesamowita. I wtedy..
- Co? - ponagliła.
- Nagle chciałem mieć więcej czasu. To najgorsze i zarazem najlepsze co mi się w życiu przydarzyło.
Spojrzałem na nią. Ucałowałem jej czoło po raz ostatni - Żegnaj koleżanko - wyszeptałem.
Chciałem się odsunąć, lecz Natalie z całej siły wtuliła się we mnie i przybliżyła nasze twarze tak, że dzieliły je milimetry.
- Zostanę z Tobą do końca. Nieważne ile to potrwa, rozumiesz głupku?
Wspięła się nie palce i złączyła nasze wargi w jedno.
Stanęłam na lotnisku wyczekując na swój samolot. Paznokciami wystukiwałam znany tylko dla mnie rytm. Gdy usłyszałam w głośnikach informacje o swoim locie od razu wstałam kierując się w stronę swojego samolotu. Poprawiłam czarną sukienke która podwinęła się niebezpiecznie ku górze.
Usiadłam na swoim miejscu, spoglądając jak samolot wzbija się w góre.
Uśmiechnęłam się lekko. Spełnie ostatnie marzenie Louisa.

2 komentarze:

  1. Imagin troche chaotycznie napisany,tu go szukala a tu sie klocili a zaraz odlatywal do Lo dynu
    Historia fajna,czekam na wiecej <3

    OdpowiedzUsuń