Kojący smak kawy rozpłynął się w moim przełyku dając uczucie ulgi. Przyglądałam się pachnącej parze wydostającej z kubka, czekając z niecierpliwością na dźwięk otwierających się drzwi. Za oknem już zdążyło się ściemnić a na niebie pojawił się srebrny księżyc. Przez firanki wpadały pojedyncze blaski ogarniając pokój lekkim światłem.
Westchnęłam głęboko, klnąc pod nosem. Podniosłam się z miękkiego fotela i chwyciłam po telefon. 22:47.
Omiotłam spojrzeniem duży stół na którym stała przygotowana przeze mnie kolacja. Jeszcze 2 godziny temu była ciepła i w całym domu można było wyczuć zapach pieczonego kurczaka i innych dodatków.
Wstawiłam kubek po kawie do zlewu i pomaszerowałam do pokoju. Weszłam pod kołdre i szczelniej nią się okryłam. Nie miałam już siły na niego czekać. Po raz 3 z rzędu nie przyszedł, po raz kolejny zawodząc mnie. Zimna powierzchnia prześcieradła, otuliła mnie do snu.
Przez okno wparowały promienie słońca, arogancko paląc moją twarz. Mruknęłam niezadowolona i odwróciłam się plecami do okna, zagłębiając twarz w poduszke. Próbowałam zasnąć lecz nie było mi to dane. Rozciągnęłam się otwierając najpierw jedną powieke, następnie drugą. Wstając "strzeliły" mi wszystkie kości. Miejsce obok mnie było puste, znowu.
Zeszłam cicho po schodach i wkroczyłam wolnym krokiem do kuchni. Nie spodziewałam się zobaczyć jego siedzącego przy marmurowym blacie. Skanował uważnie moją twarz, próbując odczytać z mojej twarzy jakichkolwiek reakcji na jego osobę. Bez słowa podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy. Nalałam sobie troche do kryształowej szklanki i wypiłam jej zawartość.
Blondyn siedział przy blacie cały czas mnie obserwując, co troche mnie dekoncentrowało.
Usiadłam przy chłopaku i patrzałam na niego. Miał rozciętą i napuchniętą dolną wargę. Wzrok miał nieobecny, jakby bał się czegoś.
-Przepraszam.-wydukał wkońcu przerywając tą cholerną cisze.
Nie odpowiedziałam mu nic.
-Nic nie powiesz?-spytał rozdrażniony.
-A co mam ci powiedzieć?! Że po raz kolejny mnie zawiodłeś?!-syknełam zirytowana.
-Wygrałem.
-Co?
-Wygrałem walkę.-rzekł dumny.
-I co? Może mam zacząć ci klaskać?!
Wyszłam z kuchni i pobiegłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i zalałam łzami. Schowałam się pod kołdrą jak by to pozwoliło mi odciąć się od świata. Po chwili łóżko ugieło się pod ciężarem i pod kołdrą pojawił się Niall. Położył się na wprost mnie, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem. Otulił moją twarz swoimi dłońmi i przybliżył się.
-Przepraszam.
-Mówiłeś to setki razy Niall -dość nie przyzwoicie pociągnełam nosem.
-Mówię to ostatni raz.
-Naprawdę? Ostatnio też tak mówiłeś. Zawsze wystawiasz mnie do wiatru.
-Nie prawda...
-Oh tak? To pozwól że się coś Ciebie spytam.
-Tak?
-Wybieraj... Walki czy ja?
-TI...
-TI-uj mi tu.
-Proszę, przestań, ranisz mnie.
-Ty też mnie ranisz nie dostrzegasz tego? Brakuje mi Ciebie Niall, tak cholernie. Nie mam już w nikim oparcia. Prawie w ogóle cie nie widzę.
Chłopak otoczył mnie ramieniem a ja bezwładnie wtuliłam się w niego mocząc jego białą koszulke.
-Ty...
Szepnął mi do ucha.
-Słucham?
-Wybieram Ciebie skarbie...
-Nie mówiłam poważnie
-Ale ja mówię, przestane brać w nich udział. Jesteś dla mnie najważniejsza i nie chcę Cię stracić przez coś co tylko miało być odskocznią od życia kiedy cię jeszcze nie znałem. Najszczęśliwszym dniem w moim życiu był dzień kiedy przypadkowo zobaczyłem cię w czasie walki. Już wtedy wiedziałem że będę miał przez Ciebie kłopoty.
Zachichotałam wpatrując się w jego błękitne oczy.
-Nie pozwole ci odejść. Kocham Cię TI.
Proszę wybacz mi.
Zamrugałam kilkakrotnie i przegryzłam nerwowo wargę.
-Wybaczam.
Blondyn uśmiechnął się promiennie i ukazał mi najpiękniekszy uśmiech jaki kiedykolwiek dane mi było zobaczyć.
Blondyn przybliżył się a ja musnęłam jego wargi. Chłopak syknął na co odsunęłam się.
-Przepraszam, zapomniałam o wardze...
Horan roześmiał się.
-Moja piękna delikatna TI, tylko moja.
Złączył nasze wargi w słodkim pocałunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz