-TI!
Mruknęłam niezadowolona i przewróciłam się na drugi bok, przykrywając szczelniej ciało.
-TI!
Wołanie Mamy nie ustępiło, ale miałam to gdzieś. Na głowe wcisnełam poduszke by nic nie słyszeć i móc dalej spać.
Nagle zrobiło mi sie cholernie zimno i poczułam krople wody spadające na moje odkryte nogi. Natychmiastowo wstałam i zaczęłam piszczeć.
Mama wparowała do mojego pokoju z przerażonym wyrazem twarzy.
-Co się...
Zamilkła gdy zobaczyła to samo co ja.
Pies zakręcił radośnie ogonem i pisnął uradowany po czym wskoczył na mnie. Rozbawiona zaczęłam go głaskać i przytulać.
-Dziękuje Mamo!-podziękowałam Mamie a ta zrobiła skwaszoną mine.
-Ale to nie ja go....
Nie dokończyła bo z łazienki wychylił się uradowany Liam, który uśmiechnął się pięknie.
-Ja go kupiłem.-stwierdził dumny.
-Ale jak... Um... Ty tu wszedłeś?
Liam się zaśmiał.
-Istnieje takie coś jak drzwi.-rzekł sarkastycznie na co tylko skarciłam go wzrokiem.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Mame a ta tylko wzruszyła ramionami i wyszła.
-Jak go nazwiemy?
Liam zdążył już usiąść na końcu łóżka.
-Nie wiem... Może Biszkopt?
Zmarszczyłam brwi.
-Toffik?
Pokręciłam przecząco głową.
-Karmel?
-Nie!
-Czekolada!
-Liam!
-No co?
-Weź, co to jest Twix?!
-Dlaczego niby?-zdziwił się.
-Ciastko... Karmel... Czekolaaaaaada!
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-To niech sie zwie Twix, bo Harry uwielbia Twixy.
Uśmiechnęłam się promiennie w strone chłopaka a ten zarumienił się.
-Aww, Liam!
Pisnęłam.
-Przestań TI!
-Dobra już dobra. Co dzisiaj robimy?
Spytałam, wstając z łóżka i przemierzając pokój by wejść do łazienki.
-Chciałem spędzić troche czasu z Tobą bo wiesz... W sobote wyjeżdżamy.
Zasmuciłam się ale szybko to ukryłam by nie martwić bardziej bruneta.
-Będzie ok.
Przytuliłam go mocno a on położył się przez co leżałam na nim.
-Lubię jak dziewczyny są u góry!
Mruknął Liam za ci dostał kuksańca.
-Liam!
Chłopak patrzał się w moje oczy. Czułam się dziwnie, jakby czytał mi w myślach. Położyłam się obok niego.
-Będe za Tobą tęsknił...
-Ja za Tobą też
-Może pojedziesz ze mną?
Zdziwiłam się.
-Nie, Liam, nie mogę...
-Czemu? Przecież i tak są wakacje.
-Ale 3 miesiące? Nie Liam.
-Nie wytrzymam bez Ciebie.
Spojrzał mi głęboko w oczy przez co niemal nie zemdlałam.
-Masz chłopaków.-burknęłam niezrozumiale.
-Ale to nie to samo...
Zrobił krótką przerwe po czym kontynuował.
-TI, ja Cie kocham...
Wstrzymałam oddech a oczy rozszerzyły się w szoku.
Liam przyglądał się mojej reakcji po czym usiadł wpatrując się w okno. Chwile leżałam lecz wstałam i wtuliłam się do niego "od tyłu".
Głowe miałam w zagłębieniu między jego szyją a ramieniem. Wzdrygnął się kiedy oddychałam mu na szyje.
Chciał wstać lecz zatrzymałam go. Powoli układałam sobie wszystko w głowie.
-Też cię kocham, Liam.
Mruknęłam niezrozumiale.
Serce chłopaka przyspieszyło, czułam to. Spojrzał się na mnie słodko po czym przybliżył się i musnął lekko moje usta. Już od dawna zastanawiałam się nad tym, jak smakują.
Nagle pies wskoczył na Liama warcząc na niego. Zaśmialiśmy się.
-Zazdrosny jest.
-To ja powinienem być.
Mruknął po czym znowu wpił sie w moje usta, ale tym razem nieco pewniej i odważniej.
-To co, jedziesz ze mną?-spytał nadzieją w oczach.
Przytaknęłam radośnie głową.
-Raczej tak.
-Raczej?-spytał śmiejąc się.
-No jasne że tak, nie zostawiłabym swojego chłopaka na 3 miesiące!
Liam obkręcił sobie pasemko moich włosów wokół palców.
-Teraz jesteś moja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz