wtorek, 8 października 2013

Freckles

Minuta za minutą , godzina za godziną , dniem za dniem . Już dawno przestałam liczyć ile dni minęło od jego śmierci... Był dla mnie wszystkim bratem , przyjacielem , a teraz go nie ma . Po prostu... Umrzeć w tak młodym wieku . Miał tylko piętnaście lat . Był młody miał przed sobą przyszłość jednak odebrano mu szansę na szczęśliwe życie .

Choroba której nie dało się wyleczyć nie w jego przypadku . Odkąd pamiętam był chorowity , słaby ale nigdy się nie poddawał . Mimo że to on był chory , a ja zdrowa to on mnie pocieszał i utrzymywał przy życiu .
Teraz nie ma nikogo kto sprawił by że mój dzień nabrał sensu . Żebym mogła przespać całą noc bez żadnego koszmaru związanego z nim . Z moim małym Josh'em . 
Rodzice mnie nie rozumieją . Wydaje im się że jego śmierć dotknęła tylko ich . Mylą się ! Oni nie przeżywają tego jak ja . To nie im zabrano jedynego przyjaciela , to nie oni nie radzą sobie z samym sobą . To ja obwiniam siebie za jego śmierć . Gdybym wróciła szybciej do domu , wezwała pogotowie może dało by radę go uratować . Ale tak się nie stało . Umarł na moich oczach i jedyne co wtedy powiedział to '' Nareszcie czuję się szczęśliwy '' . Nikt nie wie jak to jest kiedy codziennie  w nocy twój brat umiera na nowo w twoich snach , a ty nie możesz mu pomóc . Nie są w stanie sobie tego wyobrazić .
Ale to i tak jest nic . Tylko dla niego codziennie wracałam z tej przeklętej szkoły wypełnionej moimi dręczycielami . To dla niego wytrzymywałam . To dla niego nie zwracałam na nich uwagi , a kiedy odszedł nie mam już po co wracać . Nie którzy na pewno myślą . Ma wielki dom , pieniądze , obojga rodziców . Lecz co to daje ? Fałszywych przyjaciół ? Codzienne wyzwiska o tym jaka jestem rozpieszczona ? Brak uwagi ze strony rodziców ? Wolała bym nie mieć nic żeby odzyskać Josh'a . By móc mu o wszystkim opowiedzieć , wyżalić się , przez chwile być sobą...
Jednak wygląda na to że chcę zbyt wiele . Odrobina szczęścia . To na prawdę tak dużo ?
Przed rodzicami udaję zwykłą nastolatkę ale jak jest na prawdę wiem tylko ja i moja zryta psychika . Moje ręce są pokryte bliznami . To na nich wyładowuje swoją całą złość i ból jaki sprawiają mi rówieśnicy . To przez nich boję się pokazać samą siebie , wole zgrywać rolę którą dla mnie wybrali by nie być jeszcze bardziej potępiana .
Ściągnęłam rękawy bluzy , założyłam kaptur , przysłoniłam grzywką podpuchnięte oczy od płaczu . Powili maszerowałam w stronę wejścia do szkoły . 
Na korytarzu ludzie mijali mnie obojętnie  . Jakaś nowość... Bez wyzwisk od razu po wejściu ? Szok... Podeszłam do szafki i wyjęłam potrzebną książkę . Teraz mam dwie lekcje angielskiego więc spokojnie mogę odpocząć . Nasza nauczycielka jest całkiem w porządku . Możemy robić co chcemy do puki jesteśmy cicho . Ja akurat nie mam z tym problemy . Siadam jak zwykle w ostatniej ławce , wyjmuje mój notes i kreślę w nim bliżej nie określone kształty .
Ktoś usiadł obok mnie nie podnosiłam wzroku  . Bo po co ? Żeby zobaczyć kto tym razem mnie nie zauważy ?
Zaczęłam rysować jakąś dziewczynkę . Mała siedziała na huśtawce . Wyglądała na szczęśliwą... Idealne przeciwieństwo mnie . 
- Ładne . - usłyszałam głos chłopaka . 
Spojrzałam na osobę siedzącą obok mnie  . Wysoki brunet z idealnymi zielonym tęczówkami . Chyba nowy... Jeszcze nie wie co go czeka za rozmawianie ze mną .
- Lepiej ze mną nie gadaj . - powiedziałam szeptem . Brunet spojrzał na mnie zszokowany .
- Rozumiem nie lubisz gadać...
- Nie o to chodzi . - westchnęłam - Możesz mieć przez to kłopoty nie jestem tu za bardzo lubiana .
- Trudno . Jestem Harry . - chłopak uśmiechnął się przyjaźnie .
- T.I . 
Resztę lekcji spędziłam na rozmowach z Harry'm . Wydaje się miły . Po szkole zaprosił mnie na spacer . Miło z jego strony . Może choć na chwilę oderwę się od wszystkiego i na reszcie będę szczęśliwa...
- Opowiedz mi coś o sobie . - powiedziałam i czekałam aż zacznie mówić .
Było ciepło więc zdjęłam bluzę i przewiesiłam ją przez torbę . Szliśmy i rozmawialiśmy jakbyśmy znali się już od dawna . Nawet nie wiem kiedy spletliśmy nasze dłonie . Brunet popatrzyła na mnie i na nasze dłonie . Coś go zaniepokoiło . Spojrzałam w dół i dopiero teraz zrozumiałam...
Na moich rękach widniały nowe i stare rany . Do oczu napłynęły mi łzy . Wszystko wróciło w jednej chwili . Strach , ból , nienawiść...
- Co masz na nadgarstkach ?
- To takie jakby pamiątki , przypominające mi o osobach których nienawidzę .
- Nie rób tego więcej . - wyszeptał  i zaczął całować każdą z ran jakby chciał żeby choć trochę mojego bólu przeszło na niego . Wpatrywałam się w niego nie wiedząc co mam robić ? 
Zostawić go samego i wrócić do mojego koszmarnego życia ? Czy zostać tu z nim i cieszyć się jego bliskością ? A jeśli on też odejdzie , zostawi mnie samą jak wszystkie osoby które tak kochałam ?
Boję się go stracić bo przy nim znowu mogłam być sobą . Nie tą smutną T.I , tylko tą która wreszcie ma po co żyć . 
- Mój brat umarł... Po jego śmierci już nie miałam po co udawać że jest wszystko dobrze już nikt mnie nie chronił . - słona łza spłynęła po moim policzku .
Brunet starł ją i delikatnie musnął moje usta .
- Teraz to ja będę cię chronił...

1 komentarz:

  1. Rooozpływam się to jest takie cudowne ghdhnhhfcjjtdhjusd <--- takiectam moje feels :D
    Pozdro ;
    Raspberry Muffin
    @xZerrieShipperx

    OdpowiedzUsuń