sobota, 21 czerwca 2014

Psycho cz. 1

Tępym wzrokiem wpatrywałem się w brudną ściane naprzeciwko siebie. Podążyłem wzrokiem w kąt oglądając kapiącą z sufitu wode. Krople odbijały się od marmurowej posadzki powiększając kałuże. Wydąłem usta gdy spojrzałem w stronę drzwi które zabrzęczały oznaczając "gości" w złym tego słowa znaczeniu. W progu pojawił się masywny, łysy mężczyzna. Skrzyżował ręce na piersi zmierzając mnie srogim wzrokiem.
- Pora obiadu, Malik - wymamrotał chłodnie.
Zmarszczyłem brwi, fuknąłem i spojrzałem z powrotem w kałuże. Usłyszałem kroki a po chwili ochroniarz zasłonił mi widok. Spojrzałem na niego ociągale.
- Nie lubię się powtarzać - syknął.
Pokręciłem głową i podniosłem się powoli z niewygodnego i twardego łóżka jeśli tak można go w ogóle nazwać, który składał się z szarego i podziurawiego materacu, starego, śmierdzącego koca i  twardej poduszki. Poprawiłem obrzydliwie pomarańczowy uniform i trącając lekceważąco ochraniarza w ramie wyszedłem z celi. Łysy mężczyzna purpurowy na twarzy wyszedł zaraz po mnie. Chwycił mnie za ramię i poprowadził w kierunku stołówki. Przeszliśmy przez ciemny korytarz mijając cele innych więźniów. Z ich wnętrza wydobywały się krzyki, wrzaski i piski. Niektórzy nawet łamali swoje łóżka, rozpruwali poduszki i rzucali wszystkimi dostępnymi przedmiotami po całej sali. I najczęściej za takie wybryki nie dostawali jedzenia lub zostali zamykani w izolatce na kilka dni. Mi na szczęście to się jeszcze nie zdarzyło. Jeszcze.
Po przekroczeniu progu stołówki ochroniarz uwolnił mnie z uścisku i udał się do swoich kolegów zostawiając mnie samego. Z westchnięciem podszedłem do szafki z tacami. Wziąłem jedną i podeszłem do kucharek. Jedna z nich uśmiechnęła się ukazując brak górnego uzębienia - no chyba że zwrócimy uwagę na to coś zwisające z jej dziąsła przypominające ząb.
Nalała mi odrobinę beżowej papki a do tego dołożyła kawałek niezidenfikowanego pochodzenia mięsa. Wykrzywiłem usta w obrzydzeniu - nienawidzę tutejszego jedzenia.
Z ociąganiem zająłem swoje stałe miejsce. I jak zawsze na przeciwko mnie usiadł Berny. Berny trafił tu w tym samym czasie co ja i jak twierdzi także jest niewinny. Ale czasami jego zachowanie dawało mi do myślenia czy napewno jest niewinny. Często siedział cicho wpatrując się w jeden punkt a po chwili wybuchał krzycząc że jest niewinny. Oczywiście, takie akcje mi także zdarzały się na początku ale on w takiej sytuacji wygląda naprawdę przerażającą i psychotycznie. Tak jakby wstępował w niego jakiś zły demon. Ale nie licząc tych jednorazowych wybryków był całkiem w porządku i najbardziej ogarnięty z tej paczki wariatów.
- Siema Ber - wymamrotałem grzebiąc widelcem w papce. Nabrałem odrobinę i przyłożyłem do języka. Od razu tego pożałowałem bo smakowało tak tragicznie jak wyglądało.
- Cześć - odpowiedział zajadając się papką. Czy on nie czuje jakie ohydne to jest?!
- Chcesz moje? - zaproponowałem podsuwając mu talerz na co z uśmiechem przytaknął zabierając się od razu za jedzenie.
Postanowiłem chociaż spróbować trochę mięsa. Nabrałem odpowiednią ilość na widelec i na 3 włożyłem do ust. Z niesmakiem przeżuwałem twarde, suche i bezsmakowe mięso. Ile ja bym dał za zjedzenie chociaż kawałka soczystego kurczaka lub pizzy.
Gdy skończyłem jeść spojrzałem na Berny'ego. Jego ciemne oczy skanowały pokój a czarne jak smoła włosy opadły mu na czoło. Po chwili spojrzał gdzieś i z uporem wpatrywał się tam. Podążyłem za jego wzrokiem odwracając się. W drzwiach stołówki zobaczyłem ochroniarza który za sobą prowadził nowego więźnia. To była dziewczyna. Wyłoniła się zza pleców ochroniarza przerażonym wzrokiem patrząc na zebranych na stołówce ludzi. Żuła nerwowo dolną wargę a ciemne włosy opadły na jej twarz. Wyglądała jak małe zagubione dziecko które zgubiło Mame w sklepie.
Ochroniarz zostawił ją a ona stała tam sama ze wzrokiem wbitym w podłoge. Po cichu zaczęła iść wokół stolików. Spoglądała na każdego z wyraźnym strachem i zdezorientowaniem. Gdy była już koło naszego stolika popatrzyła się na mnie.
- Wolne? - zapytała cicho i ledwo co słyszalnie.
Odsunąłem się dając jej tym samym znak że może spokojnie obok nas usiąść.
- Zayn jestem - przedstawiłem się a dziewczyna spoglądnęła na mnie ukradkiem. Bawiła się nerwowo palcami.
- Clarie - odpowiedziała cicho - Kojarzę Cię z telewizji.
Parsknąłem - Naprawdę?
Przytaknęła układając usta w cienką linię.
- I co o mnie mówią?
- Że jesteś pedofilem..
- Taa podobno. A ty kim jesteś?
- Morderczynią własnej rodziny - wzdrygnęła się.
- Ale nią nie jesteś? - dopytałem spoglądając na jej anielską i spokojną twarz. Jak ona mogłaby niby zabić całą swoją rodzinę?!
Jej nozdrza rozszerzyły się gdy nabrała gwałtownie powietrza w płuca.
- Oszalałeś?! - syknęła czym mnie przestraszyła bo zazwyczaj mówiła cicho - Jestem niewinna!
Parsknąłem spoglądając na Berny'ego który patrzył na nas zaciekawiony.
Rozłożyłem ramiona - Witaj w naszym świecie.


6 komentarzy: