niedziela, 1 grudnia 2013

Justin

DEDYKACJA DLA MOJEJ KOCHANEJ ROSZKI, KTÓRA ZAINSPIROWAŁA MNIE DO NAPISANIA TEGO IMAGINA <3

Otworzyłem szybko oczy.
Leżałem w łóżku, patrząc się na śnieżnobiały sufit i rozmyślając o śnie który mnie przed chwilą obudził.
W nim, piękna brunetka, niskiego wzrostu, otaczała mnie opieką i dobrem. Wszyscy ją kochali, za jej skromność. Była idealna. Idealna dla mnie. Nie znałem jej imienia, ani wyglądu. Powiedzcie mi czy to normalne, że można zakochać się w dziewczynie ze snu?
Wstałem do pozycji siedzącej i przeskanowałem cały pokój w poszukiwaniu telefonu. Zeskoczyłem z wysokiego łóżka i podeszłem do stolika przy oknie, chwytając telefon.
Wpisałem znany mi numer i przejechałem palcem po ekranie.
-Halo?-odezwał się zachrypnięty głos, po drugiej stronie.
-Scooter, mam sprawę.

****
Chwyciłam po telefon i rzuciłam nim w róg pokoju a ten przestał dzwonić. Uśmiechnęłam się diabelsko, zatapiając się w kołdrze.
Telefon znowu zadzwonił więc poirytowana, zwlekłam się z łóżka i wyłączyłam budzik.
Spojrzałam przez okno. Piękny dzień.
Stanęłam pod prysznicem w ubraniach, próbując się obudzić. Zimna woda, zmoczyła ubrania całkowicie, ale czułam ulgę.
Zdjęłam mokre rzeczy i położyłam na kaloryferze by się wysuszyły.
Wyszłam z łazienki, w szafie wygrzebując jakieś ciuchy. Wyjęłam rurki i bluze z kapturem i nałożyłam na siebie.
Stałam nad umywalką, szczoteczką mechanicznie myjąc zęby.
Weszłam na Twittera, a tam burza.
Linki do jakiegoś wywiadu z Justinem były wszędzie! Z ciekawości otworzyłam jeden z nich.

-Justin, zamieściłeś dziwny tweet dziś rano. Opowiesz nam o nim?-zapytał reporter a Justin wyprostował się, przybierając kamienny wyraz twarzy, próbujący ukryć mały uśmiech który zaczął  wkradać się na jego usta.
-A więc było tak, że dzisiaj śnił mi się sen. O niesamowitej dziewczynie. I przyrzekam wam-skierował się w stronę kamer-jeśli ją spotkam, oświadczę się jej, choć nie wiem ile to miałoby mnie to kosztować.
Justin zszedł z wysokiego krzesła i zakończyła się transmisja.

-Szczęściara.-fuknęłam sama do siebie.
Zasiadłam przy stole w kuchni, dziobiąc płatki czekoladowe. Zaczęłam się zastanawiać jakby to było, gdybym to ja była tą 'jedyną'.
Ale szanse na to są jak 1 do około 1000000000. Nieźle co nie?
A jeśli nawet... Zaraz! Co ja wygaduję? Jakie 'jeśli'?! Jestem zwykłą dziewczyną z małego miasteczka w Polsce. To byłoby niemożliwe.
Założyłam plecak na plecy chwytając za klamke drzwi, które się otworzyły.
Spokojnym krokiem zeszłam ze schodów i kierowałam się w stronę szkoły. Dziś świeciło piękne słońce.
W mojej głowie, zaświeciła nadzieja, może to dzisiaj, przyjdzie list z wynikami. Już jakiś czas temu, wzięłam udział w konkursie o bilet na koncert Justina Biebera który miał się odbyć za tydzień. Jako Belieber, nie mogłam pozostawić tego konkursu, bez wzięcia w nim udziału, zważając na wspaniałą nagrodę jaką jest tzw. M&G. Spotkać tak Justina, sam na sam. Wspaniale by było.
W szkole, było okropnie nudno, każda lekcja wydawała się trwać 2 godziny a nie 45 minut. Wreszcie dzień dobiegł końca a ja pobiegłam do domu. Na klatce schodowej, chwyciłam kluczyki w dłonie i otworzyłam skrzynkę na listy. Byłam gotowa na pustki, jak to zawsze było, ale dzisiaj coś się zmieniło. Leżał jeden, samotny list, biało-fioletowy. Drżącymi rękoma, dosięgnęłam go, i przeczytałam napisane pięknym pismem:
Dominika TN.
Serce podskoczyło mi do gardła. Nogi zrobiły się jak z waty. Gdyby ktoś właśnie pojawił się obok mnie, pomyślałby że postradałam zmysły, bo wyglądałam komicznie, wpatrując się w list.
Uważając by nie uszkodzić listu w środku, otworzyłam fioletową koperte. Fioletowy kojarzy mi się z Justinem. Wyjęłam list i szczęka mi opadła.

Dominika TN.
Gratulujemy wygranej w konkursie sponsorowanego przez Sony Music Poland. [...] Życzymy miłej zabawy na koncercie :)

Na początku, byłam w szoku. Po chwili, zaczęłam płakać a po tym krzyczałam w niebogłosy skacząc ze szczęścia. Nagle wyszła sąsiadka.
-Co tu się dzieje?!-syknęła zdenerowana.
-Omg, przepr.. Proszę panią! Wyg.. Wygrałam bil-bilet na koncert Justina Biebera!-dusiłam się łzami a sąsiadka zniecierpliwiona weszła z powrotem do mieszkania.
Jakoś dotarłam do domu, i dopiero tam wyjęłam świeżutki bilecik z M&G. Znowu zaczęłam płakać jak jakaś nienormalna. Moje marzenia się spełniły.
Mama zszokowana moim wybuchem płaczu, wbiegła do pokoju. Podałam jej list a ta zaczęła skakać wraz ze mną.

*tydzień później*

Opłukałam twarz zimną wodą, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Jeszcze 20 minut. Za 20 minut zobaczę się twarzą w twarz z moim idolem. To niesamowite! Ruszać się nie mogę z tego podniecenia.
Wyszłam z łazienki, wpuszczając dziewczynę stojącą pod drzwiami do środka. Uśmiechnęłam się do niej ciepło, a ona tylko spojrzała się na mnie jak na idiotkę. Próbuję być tylko miła, no ej.
Usiadłam na krześle, przed drzwiami do pomieszczenia gdzie był Justin. Praktycznie jestem pod jednym dachem z moim idolem, a za chwilę go spotkam!
Ręce trzęsły mi się jak oszalałe, nogami tupałam 5 razy na sekundę, w brzuchu przewracały się wszystkie narządy.
-Dominika TN.
Usłyszałam swoje imię i nerwowym krokiem wstałam z krzesła. Przewróciłam się lekko, a ochroniarz podbiegł do mnie.
-Wszystko dobrze?-spytał zatroskany.
-Tak, tylko rozumie pan, Justin Bieber-mężczyzna zachichotał a ja wzięłam wdech i wydech i weszłam do środka.
Uderzyło we mnie przyjemne ciepło i ciemność. Kurde, tu jest ciemno! A jeśli to nie te drzwi!
Nagle się rozjaśniło i po środku sali zobaczyłam jego, chłopaka który zmienił moje życie, przez którego piosenki czułam się wyjątkowo.
Ktoś podszedł i przyprowadził mnie do niego.
Justin wbił we mnie swoje brązowe tęczówki. Widziałam w nich szok, zdziwinie?
-I have something on face?-spytałam łamaną angielszczyzną, a chłopak spuścił wzrok, uśmiechając się szeroko.
-No... You're perfect.-spojrzał się na mnie słodko, a mi zawirowało w brzuchu.
-Justin...
-Wait!-rzekł, wyjmując coś z kieszeni. Podał mi branosletkę z napisem 'Believe'. Uśmiechnęłam się szeroko, ukazując aparat na zębach.
-Thank you.
-No problem, sweetie.
Ktoś krzyknął 'Zdjęcie!' więc ustawiliśmy się przodem do aparatu. Justin przybliżył się i pocałował mnie w policzek, na co zarumieniłam się.
Justin nadal całował mój policzek, mimo iż ktoś już kazał mi wyjść. Zachichotałam. Mina Justina gdy wychodziłam była bezcenna.
-Bye Justin!
Krzyknęłam wychylając się jeszcze zza drzwi.
-Bye sweetie!-odkrzyknął a ja odeszłam trzymając w ręku bransoletkę od Justina. Była piękna. Niby zwykła wyszywana, ale miała dla mnie znaczenie. Dostałam ją od mojego idola.
Dotarłam na miejsce w pierwszym rzędzie i rozpłakałam się. Po prostu. Nie obchodziło mnie to, że ktoś się na mnie patrzy.
Po kilkunastu minutach, zaczął się koncert. Bawiłam się niesamowicie. Na wolnych piosenkach płakałam. Cały czas czułam na sobie wzrok Justina, tak jakby patrzał się na mnie, przez co byłam cała czerwona. Pieprzone rumieńce.-przeklnęłam w myślach.
Nagle Justin zasiadł do fortepianu, przodem do mnie. Śpiewał  "Nothing Like Us" patrząc mi  w oczy. Ktoś pociągnął mnie za łokieć.
-Chodź ze mną.-powiedział ten sam ochroniarz który wprowadził mnie do Justina.
-Coś się stało?-przerażona spojrzałam na niego.
-Nie-zachichotał-tylko chodź.
Prowadził mnie przez miliony bramek, nie wiem nawet dokąd. Justin zaczął śpiewać OLLY.
Nagle uderzyła we mnie realność.
-Czy ja będę... OLLY?!
Próbowałam krzyknąć do masywnego ochroniarza, a on z uśmiechem wzruszył ramionami, i powiedział bezgłośne 'Nie wiem'.
Jakiś młody chłopak, na oko 18 latek, chwycił mnie za rękę i wyprowadził na....... scene.
Podbiegł Justin złapał mnie za ręke. Przy dotyku, pod moją skórą jakby eksplodowały małe iskierki, Justin chyba to samo poczuł bo ze zmarszczonymi  brwiami obserwował nasze dłonie.
Posadził mnie na krześle dając kwiaty. Po chwili muzyka ustała a brunet zbliżył się. Przysunął do siebie mikrofon, patrząc mi w oczy.
-Pewnie każdy widział, moje oświadczenie o oświadczeniu się dziewczynie.-westchnął radośnie a tłum stał w ciszy, przyglądając się 'akcji'.
-Więc, to dziewczyną jesteś ty.-złapał mnie za policzek przybliżając się blisko. Znowu się zarumieniłam i z tego szoku, przestałam oddychać. Justin zachichotał.
-Oddychaj, Dominika.-powiedział z pięknym akcentem moje imię że aż myślałam że zaraz spadnę z tego krzesła.

-Ah, to tak było.-zachichotał Justin, przyciągając mnie bliżej.
Odsunęłam się od niego.
-No nie mów mi że ty to zapomniałeś?!-niedowierzałam, obserwując jego ruchy.
-Żartowałem! Jakbym mógł zapomnieć dzień w którym spotkałem, najważniejszą dziewczynę w moim życiu?!-zbulwersował się.
-Dobrze już dobrze.-cmoknęłam go w usta.
Złączył nasze palce.
-Forever?-spytał, głaszcząc mnie po włosach.
-Together.-dokończyłam.

"MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz