środa, 3 grudnia 2014

Me and my broken heart

Walczyłem już z wieloma chorobami. Zachorowałem jednak na tę nieuleczalną. Choruję na ciebie i nie umiem się z ciebie wyleczyć. (...) Cholera, umrę na ciebie.

Zamknij oczy. Nic się już nie dzieje. Widzisz? Pył, po bitwie dawno opadł. Strzały przestały huczeć. Wojna się skończyła. Świat po raz kolejny odetchnął pełną piersią. Czujesz? To zapach zwycięstwa... Wygraliśmy ale czy na pewno?

- Wygląda tu jak po przejściu tornada. Co wyście tu robili?
- Kolejna kłótnia - mruknęłam podnosząc z ziemi kawałki rozbitego wazonu.
- A to mi nowość. Chcesz pobyć sama? - zapytała wstając z kanapy.
- Nie jesteś zła?
- Na Harry'ego tak, ale ty nie zrobiłaś nic złego.
- Poprawi się. Przecież obiecał.
- T.I... ludzie się nie zmieniają, a jeśli tak to na gorsze.
- Daj mu szanse - wyszeptałam.
- Dostał ich za wiele. Pomyśl o tym, a ja idę do Liam'a, bo umówiliśmy się na randkę.
- Jasne leć, bawcie się dobrze - wymamrotałam układając poduszki z powrotem na swoje miejsce.
Ostatni raz pomachałam swojej przyjaciółce na pożegnanie, po czym usiadłam na podłodze kuląc się w mały kłębek. Odetchnęłam głośno, prawie dławiąc się własnymi łzami. Nie wiem dlaczego nadal tu jestem skoro wiem, że on się nigdy nie zmieni. W głębi serca nadal mam jakąś małą iskierkę nadziei, że pewnego dnia przyjdzie do domu z bukietem róż i po raz ostatni obieca, że się zmieni i tym razem to będzie prawda. Tą nadzieje mam tylko z jednego powodu... bo przecież nie musi ze mną być. Nie ma z naszego związku żadnej korzyści, a jednak pomimo tego nie odchodzi. Już nawet nie pamiętam do końca jak się poznaliśmy, znaczy wiem, że było lato, jakaś impreza na plaży, a on uratował mnie przed pijanym kolesiem ale co działo się potem? Wielka pusta w głowie.
Podniosłam się z ziemi sprzątając resztę pokoju zanim wróci jak zawsze po kilku głębszych i wdepnie w jakieś szkło, bo do tej całej szopki wokół nas brakuje mi jeszcze tylko rozciętej nogi.
Kiedy wszystko już było wysprzątane co do najmniejszego zakamarka, usiadłam na kanapie okrywając się kocem, teraz wystarczy tylko czekać, aż wróci obieca swoje po raz tysięczny i nareszcie będę mogła się położyć. 

Zaczęłam powoli przysypiać kiedy usłyszałam ciche zamykanie drzwi. Byłam tak zmęczona, że nie miałam nawet siły otworzyć oczu. Poczułam jak ktoś przy mnie kuca i odsłania moją twarz spod grubej warstwy włosów.
- Przeprasza... ale nie umiem się zmienić. Staram się ale nie umiem.
Nie odezwałam się, chciałam by dokończył swoją wypowiedz, bo na prawdę ciekawiło mnie co ma do powiedzenia.
- Chciałem dzisiaj od ciebie odejść - moje serce zaczęło walić jak oszalałe jednak nadal nie otwierałam oczu - na prawdę chciałem to zrobić ale jak zwykle stchórzyłem. Dzisiaj nie piłem, po prostu chodziłem po mieście szukając sobie jakiegoś miejsca i nie wiem dlaczego wróciłem pod nasz dom. Wydaje mi się, że moje serce i cała reszta znalazły już sobie miejsce, które jest przy tobie... Skarbie nie mogę ci obiecać, że się zmienie, ale jeżeli będziesz chciała ode mnie odejść zrozumiem.
Łza spłynęła po moim policzku kiedy zdałam sobie sprawę z tego co powiedział. Chciał odejść i ma nadzieje, że to ja odejdę.
Uchyliłam lekko powieki zauważając jego opuchnięte i zaczerwienione oczy przez co momentalnie zerwałam się z miejsca.
- Jazu Harry... biłeś się z kimś? może trzeba to przemyć albo... - mamrotałam ujmując jego twarz w dłonie.
- To tylko od płaczu - wyszeptał układając dłonie na moich plecach.
Potarłam kciukiem o jego lekki zarost i oparłam czoło na jego ramieniu.
- T.I... ja na prawdę nie umiem się zmienić.
- Ciii - wyszeptałam - Damy radę, na prawdę...
- Nie zasługuję na ciebie. Tylko cię ranię, nie chcę tak żyć.
- Chcesz odejść? - wymamrotałam podnosząc na niego wzrok.
Jego piękne zielone oczy zakrywała gęsta mgła, w której widziałam jak mój anioł odchodzi. Pokiwał przecząco głową, wtulając się w moje włosy. Przycisnęłam policzek do jego klatki piersiowej zastanawiając się co mamy zrobić... kocham go, całą sobą ale czy to wystarczy by nam się udało?
- Wyjedźmy gdzieś... na miesiąc albo więcej. 
- I co to zmieni?
- Nie mam pojęcia ale to jedyna rzecz jaka wpadła mi do głowy. Nie mówmy nikomu gdzie, najlepiej jedźmy przed siebie... może gdy spędzimy ze sobą trochę czasu będziemy wiedzieć co zrobić. Jeśli się nie uda, to chyba już będzie koniec - szeptałam zaciskając ręce na jego koszuli.
- Spróbujmy.

~dwa miesiące później~

- Dlaczego zawsze musisz być taka uparta? - ryknął, a ja zaczęłam się śmiać - Co cię tak bawi?
Podeszłam do niego nie tracąc nawet na moment uśmiechu, po czym pocałowałam go namiętnie wiedząc, że to na pewno pomoże go uspokoić.
Pod opuszkami palców czułam jak jego mięśnie się rozluźniają i widziałam jak jego twarz przybiera łagodniejsze rysy... Znów wyglądał jak mój Harry.
- Nie tylko uparta ale i cholernie zazdrosna - powiedziałam ostatni raz cmokając jego różowe usta.
- Czyli jednak coś nas łączy - zaśmiał się opierając swoje czoło o moje.
Staliśmy tak parę minut nie zwracając uwagi na idących obok nas ludzi. Jak widać kłótnie na lotnisku są dość częste, bo wszyscy mijali nas nie zerkając na to co się dzieje.
- Chyba już czas wracać do domu, naszego domu - powiedziałam chwytając go za rękę.
- Kocham cię - wyszeptał patrząc mi prosto w oczy - Powinienem mówić ci to częściej, może dzięki temu wiele naszych głupich kłótni nie miało by miejsca ale z drugiej strony - zaśmiał się - czasem wydaje mi się, że to właśnie dzięki nim pokochałem cię tak bezgranicznie.
- Przez ostatnie dwa miesiące nie kłóciliśmy się wcale i przyznam szczerze, że nie brakowało mi tego... może troszeczkę.
- Dlaczego?
- Bo po każdej kłótni nadchodzi taki czas gdy nic nie jest ważne, gdy uświadamiam sobie jak bardzo jesteś dla mnie ważny i zawsze ci przebaczam. Panie Harry Styles ja po prostu uwielbiam się z panem godzić.
Puściłam mu oczko.
- To może raz na jakiś czas będziesz udawać obrażoną, a ja będę cię przepraszał?
W drzwiach lotniska zobaczyłam Liv, Liam'a i resztę chłopaków uśmiechających się od ucha do ucha.
- Powiedziałeś, że nie umiesz sie zmienić - szeptałam mu na ucho - kłamałeś...
- Ale w jednym nie kłamałem nigdy - odpowiedział - Kocham cię najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też...


***
Dziękuję za dwa komentarze pod ostatnim imagin'em :')))
Chyba już wam się znudziło czytanie tego bloga i jest mi z tego powodu przykro, 
bo dla was jest to tylko parę sekund pisania, 
a dla mnie pochwała mojej wielo godzinnej pracy.
Dziękuję tym, którzy ze mną zostali ponieważ doceniam wasze każde wejście :)
i mam nadzieje, że spędzimy ze sobą jeszcze kolejne lata :*
Do zobaczenia niebawem...

2 komentarze:

  1. Świetne! Taki na uwolniene myśli od szkoły! Kocham tego bloga i wszystkie wasze imaginy czekam na następny ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  2. *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    OMG
    Ja...
    Ja nie wiem co powiedziec...
    Serio...
    Zatkało mnie...
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*
    *.*

    OdpowiedzUsuń