Czekałem na Ciebie. Czy czekać to to samo, co tęsknić?
- Harry posłuchaj mnie uważnie. Za dwa tygodnie jedziesz do swojej mamy, która jest przekonana, że jesteś gejem. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że wszyscy zaczynają tak myśleć łącznie ze mną więc wolałbym gdybyś zachowywał pomiędzy nami dystans - powiedział mrużąc oczy.
- Louis do jasnej cholery. Nie jestem gejem!
- Więc znajdź sobie normalną dziewczynę.
- To nie jest takie proste... - warknąłem wstając z kanapy.
- Wymyśl coś! Napisz ogłoszenie w gazecie! Cokolwiek.
- Ogłoszenie powiadasz...
Po rannej kłótni z moim podobno najlepszym przyjacielem wyszedłem do parku, by jeszcze raz do końca przemyśleć ten pomysł z zamieszczeniem ogłoszenia w gazecie. Nie napiszę, że chodzi o mnie, bo jeszcze będę musiał uporać się z tłumem fanek, które będą miały w planach ślub ze mną. Usiadłem na ławce naciągając na głowę kaptur i nasuwając na nos przyciemniane okulary. Obejrzałem się w prawo dzięki czemu zobaczyłem dziewczynę siedzącą na skraju ławki. Była pochłonięta czytaną przez siebie lekturą i tylko co jakiś czas w zabawny sposób marszczyła nos.
Wyjąłem z kieszeni długopis i skrawek papieru po czym zacząłem na nim bazgrać tekst ogłoszenia.
'' Przystojny dwudziestolatek poszukuje damy swojego serca. Chcesz mu ułatwić poszukiwania? Jeśli tak to dzwoń pod numer xxx-xxx-xxx lub napisz e-mail na adres xxxx@xxx.xx :) ''.
Zaśmiałem się pod nosem kiedy jeszcze raz przeczytałem swoje wypociny. Zerknąłem w stronę siedzącej obok mnie dziewczyny.
Podniosła wzrok, a ja odpadłem...
Jej brązowe oczy skanowały moją twarz, a różowe usta zostały przegryzione przez szereg idealnie białych zębów. Delikatnie zarzuciła ciemnymi włosami, zasłaniając nimi zaczerwienione policzki. Zaśmiałem się pod nosem powoli odchodząc od niej. Ostatni raz obejrzałem się w jej stronę poprawiając na głowie kaptur.
Wróciłem do domu w duże lepszym humorze. Szybko wysłałem do redakcji prośbę o zamieszczenie mojego anonimowego ogłoszenia. Już do końca dnia nie mogłem wyrzucić z głowy jej karmelowych oczu...
*tydzień później*
- Ile osób zgłosiło się w związku z twoim ogłoszeniem? - spytał Liam, a ja przewróciłem oczami słysząc jego inteligentny bełkot.
- Jak na razie dwie. Jedna podesłała swoje zdjęcie i uwierzcie nie chcecie tego oglądać. Jest jeszcze jedna dziewczyna ale tak na prawdę nie wiem o niej nic poza tym, że nazywa się T.I i mieszka tu od paru miesięcy.
- Spotkaj się z nią - krzyknął Niall, który chwilowo znajdował się w łazience.
- A co jeśli jest jakąś desperatką?
- Większą niż ty? - zadrwił mulat. Grabisz sobie.... ~ pomyślałem wstając z kanapy.
Z kieszeni spodni wyjąłem wydrukowany wcześniej e-mail. Wystukałem na klawiaturze komórki numer zapisany na kartce czekając, aż odbierze. Sygnał za sygnałem i nic. Kiedy już zacząłem tracić nadzieje usłyszałem zachrypnięty głos i głośny kaszel.
* Halo - wychrypiała.
* Cześć. Ja w sprawie tego mail'a, który do mnie wysłałaś.
* Chłopak z ogłoszenia?
* No właśnie... chciała byś może się spotkać? - spytałem drapiąc się po karku.
* Jasne. Może jutro?
* Wyślij mi adres przyjadę po ciebie.
* Ok...
* W takim razie do zobaczenia.
* Do zobaczenia.
- I jak? - spytał Louis sadzając sobie na kolanach El, która była obwinięta puchatym kocem.
- Spotkam się z nią jutro - mruknąłem bawiąc się zegarkiem.
- To wspaniale! - pisnęła dziewczyna wyrywając się z objęć mojego przyjaciela - Musimy cię przygotować żebyś zrobił dobre wrażenie.
Westchnąłem pod nosem idąc za dziewczyną w stronę sypialni. Kiedy tam wszedłem brunetka była w trakcie wyrzucania wszystkich rzeczy z mojej szafy. Usiadłem na łóżku czekając, aż wyrwie się z transu. Już po chwili przed moimi oczami ukazał się wybrany przez El zestaw ubrań na jutro. Brązowa koszula w białe kropeczki, moje ulubione czarne rurki poobdzierane na kolanach i czarna marynarka.
- Załóż to, a na pewno ci się nie oprze - powiedziała klepiąc mnie po ramieniu.
- Tak myślisz?
- Jestem dziewczyną. Wiem takie rzeczy, a teraz jeśli nie masz nic przeciwko pójdę do mojego chłopaka, który na więcej niż sto procent jest pochłonięty nową grą na komórce - zaśmiała się wychodząc z pokoju.
Położyłem się na plecach, wlepiając wzrok w sufit. I po raz kolejny zasnąłem odtwarzając sobie w pamięci kasztanowe włosy dziewczyny z parku.
Z snu wytrącił mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Która godzina? ~ pomyślałem patrząc na wyświetlacz. Już grubo po 10, a ja nadal śpię. Cholera... Przymrużyłem oczy zerkając na wyświetlacz.
'' Hej. Wysłałam ci wczoraj adres ale nadal nie wiem, o której przyjedziesz. Byłabym wdzięczna gdybyś odpisał xx T.I ''
'' Będę po ciebie za dwie godziny. ''
Odpisałem idąc w stronę łazienki. Zgrabnym ruchem zrzuciłem z siebie ubrania wchodząc pod zimny strumień wody, który od razu ukoił moje nerwy. Dlaczego zawsze muszę przypuszczać najgorsze? Wyobrażam sobie tą dziewczynę jako nienawidzącą naszego zespołu rozpieszczoną nastolatkę, która marzyła o tym, by zamieszkać w tym mieście tylko dlatego, że jest tu sporo obcokrajowców.
Co będzie jeśli dowie się kim jestem i ucieknie albo przylepi się do mnie jak rzep, nawijając o tym, że to przeznaczenie?
Starając się więcej o tym nie myśleć wyszedłem z pomieszczenia nakładając na siebie komplet ubrań przygotowanych przez El na moją '' randkę ''. Stojąc przy lustrze dopinałem guziki koszuli zastanawiając się nad tym czy ta dziewczyna będzie typem inteligentnej piękności. Lubię takie... Jakby to powiedzieć, to takie dwa w jednym. Nie dość, że możesz porozmawiać z nią na poziomie to jej widok cieszy oko. Wpakowałem do tylnej kieszeni spodni telefon zauważając, że nie zostało mi za dużo czasu. Szybkim krokiem skierowałem się w stronę drzwi wyjściowych, zabierając po drodze kluczyki od samochodu. Zanim się spostrzegłem pędziłem w stronę wyznaczonego przez dziewczynę adresu. Przejeżdżałem przez ulice osiedla, na którym znajdowały się jedno rodzinne domki, które były mniejsze o klika razy niż mój dom. Zatrzymałem się przy śnieżno białym domku. Ale tu sterylnie ~ pomyślałem wychodząc z auta. Przeskoczyłem parę schodków dzięki czemu znalazłem się przy drzwiach. Już miałem zapukać, kiedy zauważyłem leżącą na ziemi kartkę papieru. Obejrzałem skrawek dookoła. To chyba jakiś wiersz... Nie znam się. Nie czekając dłużej zapukałem czekając, aż w końcu ją zobaczę.
Błagam niech będzie ładna, mądra i niech mnie polubi.
Drzwi otworzyła mi niska blondynka z zaczerwienionym nosem. Była obwinięta w gruby koc i przywitała mnie głośnym kichnięciem.
- Ty jesteś T.I? - zapytałem ścierając z twarzy jej ślinę.
Przez telefon słyszałem, że jest przeziębiona ale żeby, aż tak? Wygląda jakby za raz miała zemdleć.
- Nie - wychrypiała - Wejdź do środka T.I za raz zejdzie.
Ruszyłem za blondynką. Zatrzymałem się w korytarzu czekając na dziewczynę od ogłoszenia. Spojrzałem w kierunku schodów zauważając wysoką brunetkę o karmelowych oczach. Podeszła do mnie bliżej tak, że byłem w stanie zauważyć jej zaczerwienione poliki.
- To ty siedziałaś w parku - wyszeptałem uważnie się jej przyglądając.
- Na to wygląda - powiedziała szeroko się uśmiechając.
***
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam ale wiecie spanie xd
No i teraz doszła jeszcze praca ale postaram się dodawać częściej :)
Mam nadzieje, że pierwsza część imagin'a wam się spodoba :D
Do zobaczenia marcheweczki :) :) :)
cudo !
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część :-)
OdpowiedzUsuńBoski ♥
OdpowiedzUsuń