niedziela, 14 września 2014

Half


Potrzeba chwila nieuwagi aby wpaść na kogoś w tłumie. Jedna godzina wystarczy aby kogoś polubić, a jeden dzień by się w kimś zakochać. Aby o kimś zapomnieć potrzeba całego życia.

 Budzi mnie znajomy dźwięk mojego budzika, który drze się jak opętany starając się mnie wybudzić z stanu głębokiego snu, w którym znajdowałam się jeszcze chwilę temu. Przewróciłam się na drugi bok zdając sobie sprawę, że czegoś mi tam brakuje. Zastanawiałam się dłuższą chwilę jednak po dwudziestu minutach stwierdziłam, że i tak nie wpadnę na rozwiązanie rannej zagadki. Ospałym ruchem wstałam z łóżka idąc w kierunku łazienki, by przemyć twarz i umyć zęby. Kiedy byłam już na tyle ogarnięta, by móc w spokoju ubrać się i zebrać potrzebne dokumenty do pracy wyszłam z pomieszczenia rozpoczynając moją codzienną wędrówkę po opustoszałym mieszkaniu. 
Chodząc po pokojach cały czas towarzyszyło mi wrażenie, że czegoś tu brakuje. Czegoś co było dla mnie bardzo ważne... Chyba na starość głupieje. 
Przyglądałam się uważnie ramką, w których widniały moje zdjęcia. Na każdym sama. Życie pustelnika jeszcze nie raz da mi w kość. Chwytając do ręki teczkę i jabłko wyszłam z domu kierując się w stronę firmy, w której pracuję. Przed wejściem do szklanego holu wzięłam głęboki oddech chcąc choć w małym stopniu przygotować się na kolejny dzień pełen wyzwań. Stukot obcasów, który towarzyszył mojemu wejściu rozniósł się po wielkim pomieszczeniu przez co kilka par oczy skierowało wzrok w moją stronę. Przyśpieszyłam kroku chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim biurze jednak samotność w podróży na ostatnie piętro wieżowca nie była mi dana. W ostatniej sekundzie do windy wsiadł przystojny mężczyzna o lekkim zaroście i karmelowych oczach. Na sam ich widok moje policzki przybrały kolor płachty na byka.
- Na które? 
- Ostatnie - wyszeptałam zasłaniając poliki czarnymi lokami. 
- A więc jedziemy w to samo miejsce - powiedział uśmiechając się.
Skrępowana co jakiś czas zerkałam na przyjazna twarz towarzyszącego mi chłopaka. Brunet odwrócił się znienacka w moją stronę przyłapując minie na przyglądaniu mu się.
- Mam coś na twarzy? - zapytał,  a ja lekko zachichotałam. 
- Nie, po prostu jesteś bardzo przystojny... - wyszeptałam odwracając wzrok.
- Dziękuję, to miłe. Może dała byś się wyciągnąć, po pracy na kawę?
- Z przyjemnością.
Zdążyłam dokończyć moją wypowiedź, kiedy nagle drzwi windy się rozsunęły, dzięki czemu mogłam wyjść co też od razu uczyniłam. Czując na sobie wzrok bruneta ruszyłam w stronę biura.
- Liam! - usłyszałam za sobą znajomy krzyk więc od razu się odwróciłam.
- Słucham?
- Zapomniałem się przedstawić. Jestem Liam.
- T.I.
Uśmiechnęłam się po czym wykonałam staranny obrót na pięcie i pomaszerowałam do gabinetu. W o dużo lepszym nastroju weszłam do biura. Usiadłam na fotelu i nie mogąc uwierzyć w to co się przed chwilą stało przegryzłam dolną wargę starając się stłumić okrzyk, który chciał się wyrwać z mojej piersi. Nucąc pod nosem piosenki z radia zajęłam się przeglądaniem sterty papierów, która czekała na mnie już od kilku dni. Westchnęłam pod nosem podpisując, którąś z kolei umowę. 
Nienawidzę tej pracy... Zerknęłam na zegar. 5 p.m. to chyba jakiś żart. Gdzie się podział mój cały dzień? To nie normalne... Podniosłam wzrok zauważając bruneta stojącego w drzwiach.
- Już idę - mruknęłam zbierając dokumenty, by móc wrzucić je do torby.
- Jeśli chcesz to dokończyć możemy pójść kiedy indziej.
- Nie ma takiej potrzeby - uśmiechnęłam się widząc jego zaczerwienione poliki - Dokończę to w domu. 
- W takim razie czy mógłbym Pani zaproponować całkiem bez podtekstowe spotkanie w kawiarni?
Zapytał, a ja zaśmiałam się w mało atrakcyjny sposób.
- Oczywiście

*rok później*

I po raz kolejny budzi mnie ta sama piosenka. Przewracam się na drugi bok, by móc na spokojnie przetrzeć zaspane oczy. Po raz kolejny towarzyszy mi uczucie pustki wypełniające moje serce gdy zauważam, że znów budzę się sama. Wydęłam usta z niezadowolenia, by po chwili wstać z łóżka. Zebrałam ubrania i szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Kiedy byłam już w miarę przyszykowana na kolejny dzień w pracy ruszyłam rześkim krokiem przez korytarz napotykając tam swoje zdjęcia. Tylko tym razem nie byłam na nich sama. 
Kuszący zapach świeżych naleśników zaprowadził mnie do kuchni gdzie stał on. Piękny, umięśniony brunet. Ubrany tylko w bokserki i zwykłą bawełnianą koszulkę. Podeszłam do niego bliżej, dotykając dłonią jego pleców.
- Witaj śpiąca królewno - przywitał się składając na moich ustach pojedynczy pocałunek. 
- Hej.
I w tym momencie zdałam sobie sprawę czego brakowało mi najbardziej przez te wszystkie lata samotności. Nie jego... Tylko miłości jaką mnie obdarzył.
Bezwarunkowego uczucia, którym mnie darzył. Codziennych komplementów i kłótni kończących się bezpiecznym schronieniem w jego ramionach. Brakowało mi mojej drugiej części ,bez której czułam się jak wrak.
Więc tego dnia. Stoję znów obok niego jako T.I. Nie ta dawna zakompleksiona i niepewna siebie dziewczyna, tylko jako nowa ja. Odważna, szczęśliwa i kochana T.I, a to wszystko dzięki niemu.
Wtulając się w jego gorące ciało, po raz tysięczny szepcze to samo...
- Dziękuję Liam...

***
Nowy imagin, po dość długiej przerwie.
A wszystko spowodowane szkołą. Przepraszam za braki na blogu
ale przenoszenie się po tygodniu do innej szkoły nie należy do najfajniejszych rzeczy xd
Z góry ostrzegam, że imaginy nie będą dodawane tak często jak wcześniej
ponieważ niestety liceum nie jest już takie łatwe jak gimnazjum.
W tym roku razem z Grzaną musimy się przyłożyć :)))
Ale bez strachu będziemy dodawać najczęściej jak będziemy mogły.
Myślę, że dwa imaginy tygodniowo powinny się pojawiać.
Albo i nawet więcej jeśli najdzie nas porządna wena xd
W takim razie do zobaczenia Aniołki i widzimy się już niebawem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz