Jesteś aniołkiem, który uciekł z raju, a ludzie tutaj go niszczą.
Byłam wyszykowana na spotkanie z Zayn'em już od dobrej godziny. Niecierpliwie chodziłam po domu zerkając cały czas na tykający zegar, który nie chciał wybić upragnionej godziny. Cholera jeszcze pół godziny... Co mam ze sobą zrobić? Zerknęłam nerwowo na komórkę. Trzy nowe wiadomości i jedno nieodebrane połączenie od Niall'a. Nie chcąc dłużej pogrążać się w czekaniu wybrałam numer do blondynka czekając, aż w końcu odbierze.
- T.I! Już myślałem, że się na mnie obraziłaś lub coś.
- Nie, nie. O co miała bym się obrazić? - zaśmiałam się siadając na bujanym fotelu.
- Chciałem złożyć ci spóźnione życzenia urodzinowe i dać ci prezent.
- Prezent?
- Tak. Musiała byś go odebrać jeszcze dzisiaj od mojego wuja, który mieszka na obrzeżach miasta.
- Przepraszam ale dzisiaj nie dam rady. Jestem umówiona.
- Z Zayn'em?
- Skąd wiesz?
- Widziałem go u ciebie tego samego dnia kiedy wyjeżdżałem.
- Racja... Przyjechał bo Jessy go o to poprosiła.
- Lubi cię.
- Co? - zapytałam zdziwiona.
- Nie ważne - mruknął - Jak już wrócę do Londyn'u spotkamy się?
- Oczywiście.
- W takim razie do zobaczenia T.I.
- Na razie Niall...
Kiedy zakończyłam rozmowę usłyszałam dźwięk gasnącego silnika. Szybkim krokiem skierowałam się na ganek zauważając od razu mulata w białej koszuli i czarnych rurkach. Wyglądał niesamowicie. Oczywiście nadal go nie toleruje ale wygląda... idealnie.
Chłopak uśmiechnął się w moją stronę, by po chwili podejść bliżej. Zza pleców wyjął pojedynczą różę, której kolor przypominał świeży śnieg.
- To dla ciebie - powiedział wręczając mi śnieżny kwiat - Muszę ci powiedzieć, że się postarałaś wyglądasz prawie ładnie.
Uśmiech zszedł mi z twarzy, a za miast niego pojawił się grymas niezadowolenia. Zerknęłam na swoją błękitną sukienkę za kolano i dobrane do niej kremowe koturny. Na prawdę się postarałam i wybrałam zestaw, który wyglądał na mnie najlepiej, a i tak jestem prawie ładna? No stary! Jestem aniołem wyglądam rewelacyjnie. Błyszczące blond włosy, duże niebieskie oczy, szczupła sylwetka. Halo jestem stworzeniem boskim, a ty wybrzydzasz?
- Ejj żartowałem. Wyglądasz nieziemsko.
Ouuu czyli to był tylko żart tak? A z resztą ci mi zależy na jego opinii jest tylko bratem mojej przyjaciółki, nikim więcej...
- Ziemia do T.I. Możemy już iść? - spytał wysuwając w moim kierunku rękę.
Kulturalnie mu przytaknęłam i minęłam go kierując się wprost do auta. Do samochodu wszedł zdziwiony chłopak najwyraźniej tylko ja oparłam się jego zalotom. Nie patrząc na niego spojrzałam w lusterko poprawiając swój makijaż. Mulat zaśmiał się pod nosem odpalając silnik. Już po chwili pędziliśmy w kierunku całkowicie mi nie znanym. Kiedy dojechaliśmy na miejsce spojrzałam zdziwiona na chłopaka. Jakiś stary drewniany domek na obrzeżach miasta? Serio? Mogłam pojechać do wuja Niall'a.... ~ pomyślałam wysiadając z auta.
Na powitanie wdepnęłam swoimi błyszczącymi obcasami w błoto. Pisnęłam ze złości, a obok mnie od razu pojawił się Zayn.
- Coś się stało?
I w tym samym momencie uderzyła we mnie wizja...
*
- Bałem się, że cie stracę.
- Dlaczego? - spytałam lekko spłoszona.
- Myślałem, że poszłaś na tą imprezę. Jest tam dużo osób, a w ich skład wchodzi Zayn Malik strażacy robią wszystko by ich wydostać.
Zayn....
*
Zachłysnęłam się głośno powietrzem gdy zdałam sobie sprawę, że musiałam wstrzymywać oddech. Zamrugałam kilkakrotnie zauważając, że znajduję się w objęciach mulata. Przytuliłam go mocno. Boże on jest w tamtym budynku.
- Co ci się tak zebrało na czułości? - zapytał lekko się śmiejąc.
- Przepraszam - wyszeptałam odsuwając się.
- Nie musisz... podobało mi się.
Spojrzałam na niego zaskoczona, a on tylko wzruszył ramionami w ten tak bardzo rozpoznawalny dla siebie sposób.
- A więc co robimy na tym odludziu?
- Popłyniemy gdzieś łódką... Mam tam coś przygotowane.
- Okay...
Tym razem przyjęłam przyjazny gest chłopaka. Już po chwili sunęliśmy po przejrzystej tafli wody jednego z stawów. Dopłynęliśmy na drugi brzeg. Było tu strasznie dużo błota i krzewów, po raz kolejny tego wieczoru pożałowałam, że nie założyłam spodni i butów do wspinaczki. Gdy znowu chciałam wspomnieć coś o strasznych warunkach, Zayn wziął mnie na ręce. Uśmiechnęłam się szeroko chowając twarz z zagłębieniu jego szyi... Ładnie pachnie.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział stawiając mnie na ziemi.
Dookoła nas znajdowały się zapalone świeczki, a po środku małej polany stał przystrojony białym obrusem stolik. Spojrzałam w stronę chłopaka unosząc jedną brew.
- No co? Potrafię imponować dziewczyną.
- Przyznaje - wyszeptałam całując go w policzek.
Nadal się uśmiechając ruszyłam w stronę stolika, zajmując jedno z wolnych krzeseł. Zayn zjawił się przy moim boku i efektownie podniósł przykrycie z mojego talerza, na którym znajdował się łosoś i jakieś warzywa.
- Teraz to jestem całkowicie zdziwiona - przyznałam biorąc do ust kęs przyszykowanego jedzenia.
- Starałem się.
Po udanej kolacji mulat zaprosił mnie do tańca bez muzyki. Na początku się zdziwiłam ale dzięki jemu cichemu podśpiewywaniu było całkiem przyjemnie.
- Dziękuję za dzisiaj.
- Nie masz za co.
- Właśnie, że mam. Wiem, że za mną nie przepadasz i na pewno nie było ci łatwo spędzić ze mną cały wieczór... na pewno miałeś ciekawsze rzeczy do robienia.
- Zdradzić ci coś w sekrecie? - pokiwałam potwierdzająco głową, a on pochylił się nad moim uchem - Podobasz mi się od pierwszego dnia w szkole - wyszeptał.
Odsunął się ode mnie jednak po chwili przyparł do mnie ustami. Przyciągnęłam go bliżej siebie zarzucając ręce na jego szyje.
Jedno już wiem na pewno... Uratuję go za wszelką cenę.
***
Kolejna część :)
Podoba się?
Troszkę szok, co nie? xd
Może jakieś komentarze? Hmm ?