hej dziewczyno, nie mów nic. czas na miłość.Rozstania są łatwe. Pierwszy krok w przód okazuje się być największym wyzwaniem jakie otrzymujesz od losu. Następne kroki pojawiają się odruchowo i w końcu przestajesz się odwracać na dźwięk jego imienia, wasza piosenka traci na uroku i już nie powoduje kołatania serca, wspólne wspomnienia są czymś tak bardzo odległym jak inne układy słoneczne. Do twojego życia wraca sens i porządek. Obraz twojej niespełnionej miłości staje się zamazany przez uśmiech nowego obiektu westchnień, a kolor oczu, który tak bardzo kochałeś nie jest już tak piękny i niezwykły. Kolor oceanu stał się kolorem kałuży mijanej na ulicy. Nowe barwy nabierają uroku, a twoje serce czuje się wolne. Bo w końcu stara miłość blaknie na rzecz nowej. Mój pierwszy krok w nowym życiu miał na imię Harry i był moim najlepszym przyjacielem. Wyciągał mnie na imprezy, randki i był wtedy gdy go potrzebowałam najbardziej, ale wróćmy do momentu gdy zaczęła się nasza największa przygoda..
*parę miesięcy szybciej*
Harry zaprosił mnie na ślub swojej kuzynki, której imienia nie potrafię zapamiętać. Jedziemy na weekend do naszego rodzinnego miasta co wiąże się z wizytami u rodziców i tłumaczeniu relacji między nami. Spotykaliśmy się od jakiegoś czasu i pomimo tego, że wiele łatwiej było mi patrzeć na niego jak na partnera a nie przyjaciela, wciąż było między nami czuć delikatny dystans spowodowany pewnym Irlandczykiem, który jakiś czas temu wysłał zaproszenia na swój ślub. Rany na sercu, które zdążyły się zakleić pękły na nowo, choć czy potrzebnie? Niall wraz ze swoją nową narzeczoną byli już razem ponad pół roku. Miałam czas by przyswoić ten fakt, miałam nawet Harry'ego który kochał mnie tak bardzo, że nigdy nie mogłabym prosić go o nic więcej niż to co mi daje teraz. Jednak moja pierwsza miłość wciąż bolała i nie dlatego że była niezwykła, tylko dlatego że byłą jedyną jaką znałam do tej pory i musiałam znów od początku uczyć się na nowo gestów, romantycznych zdrobnień, które będą skierowane do innej osoby czy nawet barwy oczu, które mają mnie kochać. Wcześniej byłam zła z powodu swojego załamania na samą siebie, jednak teraz patrzę na to inaczej. Czasem trzeba być smutnym by zacząć na nowo doceniać małe rzeczy, by cieszyć się tym co spotyka cię na codzień i by móc na nowo kroczyć przez życie u boku innej osoby. To nie tak, że Harry miał stać się moją formą pocieszenia i chwilowego zapomnienia, a gdy Niall, jeśli wcale, zrozumie swój błąd wróci będę mogła odesłać bruneta z kwitkiem bo przecież nie wiązałam z nim swojej przyszłości. Harry nie był plastrem na zbolałe rany, był czymś w rodzaju ukojenia i zapewnienia, że jutro napewno nadejdzie. A to jutro będzie lepsze i mniej szare niż dzisiejszy dzień. Był i jest powodem dla którego mogłam rozkwitnąć na nowo silniejsza niż dotychczas. Więc dlaczego w głębi serca wciąż tęskniłam za innymi oczami, innym uśmiechem oraz innymi ramionami, które miały chronić mnie przed całym światem? Dlaczego chciałam niszczyć coś tak dobrego na rzecz wspomnień, które były tak bardzo bolesne? Może dlatego, że zgubiłam się w tym wszystkim i nie potrafiłam poradzić sobie sama. Albo może dlatego, że już nie chciałam być sama.
- Niedługo będziemy na miejscu. Chciałbym się ciebie przed tym jeszcze o coś spytać - odwróciłam się w stronę bruneta, pokazując tym samym, że go słucham - Nie wiem kim dla ciebie jestem.. jasne, że liczę na coś więcej i wydaje mi się, że ty również jednak chciałbym to usłyszeć od ciebie.
- Jesteś moim przyjacielem Harry - chłopak momentalnie przestał się uśmiechać.
- Rozumiem. Lepiej będzie jak nie będziemy mówić rodzicom o tym, że się spotykaliśmy.. nie chcę być rodzinnym pośmiewiskiem biorąc pod uwagę taki obrót sprawy.
- Nie o to chodzi - powiedziałam, dotykając ręką jego uda - Jesteś moim przyjacielem i to nigdy się nie zmieni. Ale nie patrzę na ciebie tylko w ten sposób.. Jestem dzięki tobie szczęśliwa i ja.. ja chciałabym spróbować czegoś więcej.
Chłopak był w takim szoku po tym co powiedziałam, że niechcący zahamował a moje ciało zerwało się do przodu. Na szczęście oboje mieliśmy zapięte pasy bo mogło się to skończyć porządnym guzem na głowie.
- Mówisz poważnie? - wymamrotał na co przytaknęłam głową - Myślałem, że chcesz mi da do zrozumienia, że nie mam na co liczyć. A tutaj taka niespodzianka - uśmiechnął się szeroko.
- Przemyślałam to i masz rację mówiąc, że czas ruszyć do przodu. Po prosty Niall nie był mi pisany.. coś lepszego miałam cały czas pod nosem i po prostu nie potrafiłam tego zauważyć.
- Jestem lepszy niż Niall?
- Jesteś powodem dla którego chcę żyć Harry. Nie chcę już płakać za kimś kto nie potrafił mnie docenić. Od ciebie otrzymuję tak wiele każdego dnia choć nigdy nie muszę o to prosić i głupio mi, że tyle czasu zajęło mi zrozumienie, że szukałam miłości w złym miejscu. Teraz chciałabym to naprawić i być z osobą, która jest dla mnie dobra i dla której ja chcę być lepsza.
- Nie wiem czym sobie na ciebie zasłużyłem. Jesteś niezwykła.
*teraz*
Związek z Harrym był jak burzliwa noc i najpiękniejszy świt tuż po niej. Był i jest czymś dlaczego warto wstawać z samego rana i czekać do późnej nocy. Przy nim wszystko stało się inne, łatwiejsze i bardziej intensywne. Z czasem zapomniałam o bólu i tęsknocie za Niallem. Na jego ślubie stałam w tylnym rzędzie i naprawdę się cieszyłam z jego powodu. Nowa pani Horan była mu pisana. Od samego początku świat planował nas połączyć byśmy zrozumieli, że miłość nie jest łatwa ani pewna. Że czasem warto poczekać na coś bardziej wyjątkowego, że nie można zadowolić się byle czym i udawać, że jest to wszystkim co powinniśmy otrzymać. To nic złego chcieć więcej i liczyć na najlepsze, ponieważ z właściwą osobą dostajesz to wszystko w jednym pakiecie.
Więc teraz gdy patrzę jak Harry zanosi nasze pudła z rzeczami do nowego domu, który postanowiliśmy stworzyć razem nie mogę być bardziej pewna tego, że jest moim szczęśliwym zakończeniem i czymś o wiele większym i wspanialszym niż mogłaby to opisać. Co będzie dalej dowiemy się kiedyś, jednak teraz wiem, że zaczynamy tworzyć wspólną przyszłość dla nas , a mój palec zdobi szmaragdowy pierścionek. Należymy do siebie choć to nie kwestia posiadania.
- O czym tak myślisz? - spytał brunet, przyglądając mi się.
- O tym jaką jestem szczęściarą, że cię mam.
Chłopak jedynie pomachał głową, śmiejąc się pod nosem. Podszedł do mnie i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Smakował miętowymi cukierkami i to wydawało się być idealne, tak jak i cały on.
Wszystko stało się idealne od kiedy dałam swojemu sercu szansę na to by pokochało na nowo i nie mogłam wybrać lepszej osoby by się w niej zakochać.
- To ja jestem szczęściarzem, że mogę cię nazwać swoją narzeczoną. Kocham Cię bardzo - dotknął mojego brzucha i uśmiechnął się szeroko - Kocham was oboje.
Miłość zaskakuje, przychodzi w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Pojawia się i leczy cię z bólu serca, zostaje i uczy cię na nowo jak doceniać każdy dzień. Sprawia, że twoje serce znów bije szybciej.. i dzieje się to dzięki tej jednej niezwykłej osobie. Tej, która akceptuje cię całą i
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz