sobota, 16 sierpnia 2014

Fallen Angel cz.4


Może zdarzyć się, że urodziłeś się bez skrzydeł, ale najważniejsze, żebyś nie przeszkadzał im wyrosnąć.

 Lato okazało się za krótkie. Za krótkie na nasz młodzieńczy romans. Za krótkie na pojęcie wielkiej wagi naszego zadania. Mieliśmy się spotkać...poznać...zakochać, a to wszystko było spowodowane jednym z wielu przypadków. Jednym z najlepszych przypadków. Więc jak co dzień siedzę z nim na naszej ławce patrząc jak stroi gitarę.
- Powiedziałeś już Jessy?
- O czym?
- No ja i ty...my - wyszeptałam.
Chłopak spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami i zmarszczył brwi.
- Myślałem, że będziesz sama chciała jej powiedzieć. No wiesz... Jak dziewczyna z dziewczyną.
- Tchórzysz? - zapytałam zabawnie machając brwiami.
- Wcale nie! Czego miał bym się bać?! Jessy?
- No nie wiem.
Chwyciłam go za fragment koszulki przyciągając go bliżej siebie. Dzięki wyczulonym zmysłom czułam jak jego serce przyspiesza, a krew zaczyna pulsować w żyłach. Zaśmiałam się pod nosem składając drobny pocałunek na jego malinowych wargach. Odsunęłam się od niego, a on szybkim ruchem przybliżył mnie z powrotem. W tym samym momencie usłyszałam charakterystyczny dźwięk mojego dzwonka. Zgrabnym ruchem wyjęłam z tylnej kieszeni spodni telefon i nie patrząc kto dzwoni przycisnęłam go do ucha.
T.I: Halo? 
- Dzień dobry. Czy dodzwoniłem się do panny T.I?
T.I: Tak. 
- Z tej strony wuj Niall'a. Mój bratanek zostawił u mnie prezent dla ciebie i zastanawiałem się czy mogłabyś go dzisiaj odebrać?
T.I: Oczywiście.
- Moja posiadłość znajduje się na obrzeżach miasta. Za chwilę prześlę ci dokładny adres. Do zobaczenia T.I.
T.I: Do widzenia.
Rozłączyłam się nadal nie zdając sobie sprawy co dokładnie się stało.
- Kto dzwonił?
- Wujek Niall'a.
- Czego chciał? - warknął, a ja już wiedziałam, że jest zły.
- Mógł byś mnie zawieść do posiadłości Horan'ów? Odbiorę tylko coś i potem znowu jestem cała twoja.
Te słowa chyba trochę go rozluźniły ponieważ odpuścił pozę bojową, a jego twarz przybrała normalny wyraz.
- Cała moja... - powtórzył ujmując moją twarz w obie dłonie. 
Uśmiechnęłam się ukazując szereg białych zębów. Wierzchem dłoni przejechałam po jego kilkudniowym zaroście, w którym wyglądał na starszego. I w tym samym momencie świat dookoła nas zawirował, a moja podświadomość powędrowała do całkiem nieznanego mi miejsca.
*
Znów stoję przed budynkiem ale tym razem nie widzę w pobliżu Niall'a. Z okien bucha dym, a krzyki o pomoc roznoszą się po moich uszach jak piekielna rozpacz. Czuję jak moje ciało opanowuje głęboki szloch gdy rozpoznaję wśród potrzebujących pomocy mojego chłopaka. Czyli ten smutek, który czułam za pierwszym razem to był mój smutek... Nie chcąc więcej tracić czasu. Rozłożyłam skrzydła chcąc wzbić się do lotu. Coś jest nie tak... dlaczego moje skrzydła są czarne?
*
Zachłysnęłam się raptownie powietrzem wbijając paznokcie w ręce mulata. Spojrzałam na niego rozszerzonymi oczami starając się przypomnieć sobie wszystkie możliwe szczegóły. Może moje skrzydła pokrywała sadza? Nie... To nie możliwe byłam za daleko od miejsca podpalenia. Dlaczego nie było tam Niall'a? Może też był w budynku... Nie. Znowu nie. Wyczuła bym jego obecność. 
- Kochanie... Wszystko w porządku?
- Tak. Wszystko jest okay.
- Chodź pojedziemy po ten prezent, a potem zrobię ci jakąś kolacje - wyszeptał całując mnie w skroń.

Po godzinie znajdowaliśmy się przed wielkim domem z cegły. Dookoła znajdowały się równo przycięte krzewy, rabatki pełne kolorowych kwiatów, a po środku dziedzińca stał pomnik przedstawiąjcy anioła. To jakiś żart? Mocniej ściskając rękę Zayn'a zapukałam do drzwi czekając aż ktoś otworzy. Staruszka w przybrudzonym fartuchu uchyliła drzwi przyglądając nam się.
- Pan Horan prosił żebyście skierowali się do ogrodu - wskazała ręką na dużą furtkę znajdującą się po mojej prawej stronie.
- Dziękujemy - mruknęłam ciągnąć w tamtą stronę mulata.
Nie wiem czemu ale zaczęłam się strasznie stresować. Moje serce kołatało w szybkim tempie kiedy zaczęliśmy się zbliżać do wysokiego mężczyzny o włosach, które kolorem przypominały smołę. Nigdy nie powiedziała bym, że to wuj Niall'a był bardziej podobny do Zayn'a. Pokaźna postawa, opalona cera ale jedno go łączyło z bratankiem. Wielkie niebieskie oczy z jasnymi przebłyskami. 
- Dzień dobry - przywitałam się ściskając jego rękę.
- Ty zapewne jesteś T.I. Niall dużo o tobie opowiadał ale nie wspominał nic o tym, że masz chłopaka.
- Nazywam się Zayn Malik proszę pana.
- Miło mi - powiedział wymieniając z nim uścisk dłoni.
- Mam dla ciebie jakieś pudło. 
- Mogę je zobaczyć? - spytałam niepewnie nadal nie puszczając ręki chłopaka.
- Oczywiście. Proszę za mną.
Nerwowo zerknęłam w stronę Zayn'a, a on cmoknął mnie w czubek nosa poprawiając mi tym samym humor. Kierowaliśmy się w stronę ogromnych drzwi tarasowych przy, których stało duże pudło z białą kokardą. Niepewnie otworzyłam wieko zauważając suknię, w kolorze śniegu. 
Chwyciłam w ręce drobną kartkę z dopiskiem:
" Dla mojego anioła " 
Cholera... czy on zna moją tajemnicę? 

***
Nowa część myślę, że wam się spodoba :) Następna pojawi się kiedy będę miała dostęp do laptopa. 
Do zobaczenia Aniołki :)))

3 komentarze:

  1. Wspaniały *-----*

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealny ♥ czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno ! przeczytałam wszystkie twoje imaginy w jeden dzień i błagam pisz dalej ! Jezu , jak mnie to wszystko ciekawi ! Ale fajnie by bo jakby on serio wiedział , że ona jest aniołem. Uwielbiam książki i opowiadania Fantasty , a do tego Zayn i Niall ! Idealne połączenie *-* . Błagam pisz !!! ♥

    OdpowiedzUsuń